Mąż został oskarżony o zabójstwo żony i jednoczesne znieważenie jej zwłok. Przyczynił się również do śmierci czterech innych osób. Podczas rozprawy ujawniono, jak wyglądało jego małżeństwo i co zrobił przed jej śmiercią.
Mąż doskonale sobie wszystko zaplanował. Nie miał litości dla żony, nie przejmował się też innymi osobami zamieszkującymi budynek. Bliscy denatki opisywali go jako gburowatego i aspołecznego.
Mąż nie traktował Beaty J. zbyt dobrze. Planował „dać jej nauczkę”
Tomasz J. jest oskarżony nie tylko o zabójstwo żony, ale też znieważenie zwłok Beaty J. oraz o zabójstwo 4 innych mieszkańców poznańskiej kamienicy z zamiarem zabicia pozostałych 34 lokatorów. Sąd Okręgowy w Poznaniu nadal analizuje sprawę Tomasza J. z marca 2018 roku, który przez wywołanie wybuchu gazu chciał „ukarać żonę”. Oprócz tych kilku zarzutów mężczyzna będzie musiał też odpowiedzieć za spowodowanie wypadku samochodowego – jego syn Kacper doznał ciężkich obrażeń. Zdarzenie również miało być „karą” i „nauczką” dla żony.
Na ostatniej rozprawie, opierając się na informacjach „Dziennika”, zeznawali przyjaciele i rodzina Beaty J. 20-letnia znajoma denatki wypowiedziała w sądzie szokujące słowa, zebrani poznali też historię pary. Tomasz J. poznał przyszłą żonę, kiedy była jeszcze mężatką. Tomasz J. był bratem męża jednej z fryzjerek, która wraz z Beatą pracowała w zakładzie. Jednak po pewnym czasie sielanka się skończyła. Pojawił się alkohol, za nim kłótnie i przemoc słowna.
Opis jego zachowania i podjętych działań przyprawia o dreszcze
Znajoma Beaty J., Karolina K. zeznała, że denatka od dłuższego czasu nie ukrywała, że jest nieszczęśliwa i chciała zakończyć to małżeństwo. „Beata pisała mi czasami, że boi się, że ją Tomasz zabije, ale wszyscy odbieraliśmy to żartobliwie” – dziś te słowa brzmią przerażająco. Mąż Beaty J. miał być aspołeczny, gburowaty, miał też negatywnie wpływać na relacje kobiety z jej matką. Rok przed tragedią mąż wyjechał do pracy w Anglii. Dawała mu szansę na poprawę, jednak nic to nie dało. Zakomunikowała mu więc, że chce się rozwieść. Beata J. miała też dość bliskiego przyjaciela w Wielkiej Brytanii i planowała niedługo go odwiedzić. Tomasz J. nie mógł tego znieść i najpierw próbował odegrać się na dziecku, powodując wypadek.
Potem zaplanował wybuch gazu. Zabił żonę, a na zwłokach rzekomo miał być wyryty napis „Za zdradę”. Następnie opuścił mieszkanie. Tamtego dnia do Beaty J. mieli przyjść znajomi, by zaopiekować się jej psem – sądzili, że już dawno zajęła miejsce w samolocie. Mieli problem z otwarciem zamków, a kiedy w końcu zaniepokojeni sforsowali drzwi, wszystko wybuchło. Koleżanka Beaty J. zginęła na miejscu (osierociła córkę), jej partner zdołał przeżyć. Tomasz J. sądził, że podejmując takie działania, zatrze wszelkie ślady.
Źródło: pikio.pl