Polska

Sprawa księdza znów na wokandzie. Wyrok zapadnie za dwa tygodnie

O 11 za zamkniętymi drzwiami w poznańskim sądzie ruszyła sprawa apelacyjna dotycząca bezprecedensowego wyroku, który zapadł w styczniu tego roku. Zgromadzenie Towarzystwo Chrystusowe ma wypłacić milion złotych odszkodowania i dożywotnią rentę Kasi, która padła ofiarą księdza Romana B. Chrystusowcy przekonują, że za działania księdza nie ponoszą odpowiedzialności. O tym, czy sąd przychyli się do ich argumentów, przekonamy się za dwa tygodnie.

Sprawa księdza znów na wokandzie. Wyrok zapadnie za dwa tygodnie

  • Sąd pierwszej instancji nakazał wypłacenie poszkodowanej miliona złotych
  • Zgromadzenie Chrystusowców złożyło apelację od postanowienia sądu
  • Przed Sądem Apelacyjnym w Poznaniu zebrała się grupa protestujących przeciw pedofilii w Kościele. – Musimy wspierać dziewczynę, która przeszła piekło – powiedziała jedna z kobiet

Przed sądem w Poznaniu zebrała się grupa osób, które przyszły wspierać ofiarę księdza. – Nie może tak być, żeby dzieci były bezbronne, a sprawy zamiatano pod dywan. Uważam, że powinno się o tym mówić – mówiła jedna z protestujących Aleksandra Różańska. – Musimy wspierać dziewczynę, która przeszła piekło – dodała.

Sąd Apelacyjny w Poznaniu rozpatruje dziś apelację, którą złożyło Zgromadzenie Chrystusowców. Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami. Wyłączenia jawności chciały obie strony. – Wydaje mi się, że wszystkie argumenty, które do tej pory zostały przez obie strony zgłoszone, powinny dać sądowi jasność – mówi mec. Krzysztof Wyrwa, który reprezentuje Zgromadzenie Chrystusowców.

– Cały czas stanowisko jest takie same. Sąd Apelacyjny w Szczecinie wyłączył z opisu czynu sprawcy, który już nie jest księdzem, okoliczności związane z tym, że nie było to przy okazji wykonywania funkcji kapłana i nie było to nadużycie zaufania – dodaje, jednak jego słowa przerywa skandujący tłum krzyczący jedno słowo. „Kłamstwo! Kłamstwo” – skandują protestujący.

Sprawa Kasi
Przypomnijmy, że Roman B. 13-letnią wówczas Kasię poznał na lekcjach religii, które prowadził. Podczas styczniowej rozprawy sąd uznał, że gdyby Roman B. nie był duchownym, to do całej sprawy by nie doszło. Jako ksiądz B. udał się do rodziców Kasi, namówił ich do tego, by pozwolili mu umieścić córkę w internacie. W rzeczywistości dziewczyna trafiła do prywatnego mieszkania księdza. Tam przez wiele miesięcy była bita, molestowana i gwałcona.

– Był silny, ważył sto kilogramów. Krzyczałam, błagałam, by przestał. (…) Zaczął zmuszać mnie do brania leków. (…) Byłam otępiała, senna – opowiadała Kasia w reportażu Justyny Kopińskiej w „Dużym Formacie”.

W końcu Kasia o całym zdarzeniu opowiedziała w świetlicy środowiskowej. W 2008 roku Roman B. został aresztowany. Dwa lata później zapadł wyrok skazujący. B. przesiedział cztery lata. Później na rozprawie mówił o tym, jak duże wsparcie otrzymywał od zakonu. O odwiedzinach w więzieniu. Po wyjściu na wolność, B. trafił do zakonu chrystusowców w Puszczykowie.

O sprawę Romana B. próbowaliśmy – anonimowo – zapytać szczecińskich duchownych. Ci jednak sprawy komentować nie chcą. – To jest coś, co nigdy nie powinno się wydarzyć – mówi lakonicznie jeden z nich.

Wyrok poznańskiego sądu ze stycznia tego roku był bezprecedensowy. Sąd uznał, że to Zgromadzenie Chrystusowców ma zapłacić kobiecie milionowe odszkodowanie oraz dożywotnią rentę w wysokości 800 zł miesięcznie. Z tym nie zgadza się zakon, który uznaje, ze nie może odpowiadać za czyny księdza.

Wyrok zapadnie 2 października
– Ja patrzę pod kątem obowiązujących przepisów, które pozwalają na przeniesienie odpowiedzialności ze sprawcy na osobę prawną – tłumaczy pełnomocnik chrystusowców. – To jest haniebny czyn i faktu nic nie zmieni. Jednak każdy człowiek występujący jako strona ma prawo do przedstawienia swojej argumentacji – dodaje.

Jednocześnie kilkukrotnie podkreślił, że Roman B. nie jest już w zgromadzeniu, a także przestał być duchownym. Faktycznie, w grudniu 2017 Roman B. przestał być duchownym. Pół roku później został wyrzucony ze zgromadzenia.

Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami. Wyrok poznamy 2 października. Zostanie on ogłoszony publicznie, jednak najprawdopodobniej nie poznamy jego uzasadnienia. Jak przyznała rzecznik Sądu Apelacyjnego w Poznaniu, wyrok został odroczony ze względu na „skomplikowany charakter sprawy”.

Kobieta, która przez kilka miesięcy była ofiarą księdza pedofila, wyszła z sądu w otoczeniu osób, które przyszły ją wspierać.

Źródło

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Back to top button
Close