Polska

Ksiądz pokonał koronawirusa. Mówi straszne słowa. „Konałem, nie mogłem oddychać”

Koronawirus w Polsce bije kolejne rekordy. Z każdym dniem przybywa osób zakażonych koronawirusem, jak i ofiar COVID-19. Statystyki nie napawają optymizmem. Choć jedni przechodzą COVID-19 bezobjawowo, to dla innych ten przeciwnik jest trudny do pokonania. O swojej walce z koronawirusem opowiedział ks. Józef Hałabis, proboszcz parafii w Księżomierzy (woj. lubelskie).

Ksiądz pokonał koronawirusa. Mówi straszne słowa. "Konałem, nie mogłem oddychać"

Koronawirus w Polsce. Jak wynika z najnowszych informacji udostępnionych przez Ministerstwo Zdrowia, w ciągu ostatniej doby potwierdzono rekordową liczbę nowych przypadków zakażenia koronawirusem – jest ich aż 16 300! Z powodu COVID-19 zmarły aż 132 osoby! Cały kraj objęto czerwoną strefą. Wprowadzono szereg nowych obostrzeń i ograniczeń.

Sytuacja nie napawa optymizmem. Relacje osób, które przeszły koronawirusa, dają do myślenia. Jednym z ozdrowieńców jest ks. Józef Hałabis, proboszcz parafii pw. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Księżomierzy (powiat kraśnicki). To, co powiedział dziennikarzom „Dziennika Wschodniego” duchowny, mrożą krew w żyłach.

Ks. Józef, jak sam przyznał, bardzo ciężko przechodził zakażenie koronawirusem. – Bardzo ciężko przeszedłem infekcję COVID-19. Byłem na granicy życia i śmierci. Gdyby nie lekarze z Kliniki Chorób Zakaźnych szpitala przy ul. Staszica w Lublinie, to byłoby ze mną bardzo źle. Przez te 5 dni krążyłem między światami. Ale zawróciłem – wyznał w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim”.

Proboszcz z Księżomierzy zaznaczył, że nie wie, od kogo ani kiedy mógł się zakazić koronawirusem. – Nikt w moim otoczeniu nie chorował. W pewnym momencie zaczęła boleć mnie głowa. Po czterech dniach doszła gorączką, dość wysoka. Byłem osłabiony. Pociłem się. Czułem ogólne zmęczeniem, brakowało mi sił. Nie miałem też w ogóle apetytu. Pojawił się męczący kaszel – opowiadał lokalnemu dziennikowi ks. Józef. Jak podkreślił, przez 3 tygodnie schudł aż 12 kg!

Kiedy pojawiły się niepokojące objawy, duchowny skonsultował się z lekarzem. Ksiądz brał leki, lecz nie było żadnej poprawy. W końcu dostał skierowanie na test na koronawirusa. Wynik okazał się dodatni. Proboszcz lubelskiej parafii wskazał, że początkowo był leczony w szpitalu w Biłgoraju, a dopiero po czterech dniach trafił do Lublina. A to wszystko z powodu braku miejsc.

Zdaniem ks. Józefa to był ostatni moment na transport, gdyż dzień później jego stan bardzo się pogorszył. – Miałem ogromne problemy z oddychaniem i krążeniem. Pamiętam, jak przyszedł wtedy do mnie lekarz i powiedział, że moje płuca są bardzo zniszczone przez wirusa, ale że będą robić wszystko, aby mnie uratować. Wtedy się zaczęło. Respirator. Śpiączka. Tak było przez trzy dni. Kolejne dni spędziłem na OIOM-ie, gdzie wiele maszyn podtrzymywało mnie przy życiu – mówił „Dziennikowi Wschodniemu”. – Konałem. Nie mogłem oddychać. Szeroko otwierałem usta, ale nie mogłem złapać oddechu. Drętwiały mi ręce. Było mi zimno. Zdawało się, że to już koniec – przyznał duchowny. Wówczas ostatkiem sił ksiądz poprosił o kartkę papieru, by móc spisać testament.

– Podczas tych bardzo ciężkich dla mnie dni przyszła do mnie pani i przyniosła mi różaniec. Podając mi go, powiedziała: My robimy wszystko, aby pomóc, maszyny pracują. Proszę walczyć wiarą – podkreślił w rozmowie z dziennikarzami lokalnego serwisu. – To zdarzenie to był dla mnie impuls, żeby walczyć. Dało mi to siłę. Modlitwa przyniosła skutek. To był początek odwrotu choroby. Już następnego dnia zostałem przeniesiony z OIOM-u na salę. Wiem, że to ozdrowienie zawdzięczam Bogu, ale też wielu osobom, które się za mnie w tym czasie modliły – dodał.

Proboszcz już wrócił na parafię i odprawił pierwszą mszę świętą. Spotkał się ze wzruszającymi i pozytywnymi reakcjami wiernych. – Nie mówiłem za wiele, bo jestem jeszcze osłabiony i muszę nabrać więcej sił. Ale czułem się w miarę dobrze. Nie odczuwałem jakiegoś dyskomfortu przy oddychaniu. Rozdając Komunię św. miałem nałożoną maseczkę ochronną. Nie mówiłem jednak kazania – podkreślił w rozmowie z „Dziennikiem Wschodnim”.

Na koniec duchowny na łamach „Dziennika” zaapelował do wiernych. – Ja uważam i głośno to mówię, że zagrożenie jest bardzo duże. Przed zakażeniem koronawirusem byłem zdrowy. Nie miałem innych chorób. A mimo to poważnie zachorowałem. Dlatego też apeluję i proszę: Noście maseczki, dezynfekujcie ręce i zachowujcie dystans społeczny. To jest konieczne. Zróbcie to dla własnego dobra i dobra innych. Oczywiście nie wszyscy poważnie zachorują, ale dla niektórych ten wirus może być śmiertelnym zagrożeniem – zaznaczył.

1

Ksiądz pokonał koronawirusa. Mówi straszne słowa. "Konałem, nie mogłem oddychać"

2

Ksiądz pokonał koronawirusa. Mówi straszne słowa. "Konałem, nie mogłem oddychać"

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close