Czy Agnieszka umrze i ile mu za to grozi — jedynie te dwie rzeczy interesowały Radosława Rz., gdy został złapany. Według prokuratury wolał odebrać byłej dziewczynie życie, niż dać jej odejść. Zeznań świadków na sali sądowej słuchał ze stoickim spokojem. Niekiedy na jego twarz wypływał szyderczy uśmieszek, który zaraz skrzętnie chował przed obiektywem aparatu. Gdy zabrał głos, o wszystko obwinił swoją ofiarę.
Agnieszka Osesik (†35 l.) z Legnicy w woj. dolnośląskim została zamordowana przez swojego byłego chłopaka 12 maja 2020 r.
Radosław Rz. (37 l.) strzelił jej w głowę, ponieważ „chciał jej pokazać, jak mu na niej zależy”. W czwartek, 16 grudnia odbyła się kolejna rozprawa, w czasie której polały się łzy. Jednak nie na ławie oskarżonych…
Policjant: Coś w nim pękło i wystrzelił
W czwartek, 16 grudnia przed Sądem Okręgowym w Legnicy zeznawali świadkowie wezwanie do sprawy zabójstwa Agnieszki Osesik. Jeden z nich, policjant, wspominał swoją „luźną rozmowę” z oskarżonym.
– Opowiadał, że kupił broń we Wrocławiu. Na moje, nie była to wiedza laika. On opowiadał o niej, jak się ładuje – mówił mundurowy. – Wielokrotnie oskarżony pytał o stan zdrowia pokrzywdzonej. Opowiadał, że nie chce z nim być. Jak się dowiedział, że jest z kimś innym, to coś w nim pękło — wspominał.
Policjant dodał, że po wystrzale oskarżony miał się wystraszyć, że było dużo dymu i dlatego uciekł. Wcześniej doszło między nim i Agnieszką do kłótni. – On nie opowiadał, jak przebiegała ta szarpanina. Samego przebiegu nie opowiadał. Tylko że wystrzelił i uciekł. On bardziej wiązał to z tym, że coś w nim pękło i wystrzelił. Tak to zrozumiałem — mówił przed sądem.
Dodał, że podczas przewożenia oskarżony był spokojny i mówił logicznie. Wypowiadał się składnie. Ławniczka zapytała, czy oskarżony bardziej przejmował się stanem zdrowia ofiary, czy tym, co mu za to grozi. – Oskarżony pytał, jaki jest stan zdrowia wielokrotnie i co mu za to grozi – odpowiedział policjant.
Znęcał się nad Agnieszką i niepełnosprawnym bratem?
Jako świadek przed sądem zeznawała również starsza kobieta mieszkająca w pobliżu. Na pytanie, czy jest spokrewniona z oskarżonym, odpowiedziała: „A niech Pan Bóg broni!”. Z trudem wspominała to, co musiała oglądać.
– Ona leżała cała zakrwawiona. Wcześniej było słychać odgłos, jakby wybuch gazu. Był krzyk i wybuch, a potem Agnieszka leżała… Było dużo krwi — opowiadała kobieta. Jej słowa potwierdził poruszony ratownik medyczny, który tamtego dnia próbował pomóc Agnieszce. – To było zdarzenie dla mnie traumatyczne i starałem się to wymazać ze swojej pamięci. Głowa była w kałuży krwi – zeznał.
Świadkowie zeznali też, że Agnieszka bała się spać w domu z uwagi na oskarżonego. Mówiła, że jest wykończona psychicznie i nie tylko. – Oskarżony bił Agnieszkę. Powiedział, że ją zabije, przejedzie tirem. Bardzo się bała. Widziałam obrażenia na ciele oskarżonej. Kilka razy na twarzy rękach i nogach siniaki. W SMS-ach były groźby, że ją zabije – relacjonowała świadek przed sądem.
Jedna z kobiet wspomniała też, że pewnego razu oskarżony nagrał filmik, na którym widać, jak jego chory psychicznie brat się masturbuje. Potem miał pokazywać to swoim znajomym i śmiać się z tego. Czyżby Agnieszka nie była jedyną ofiarą Radosława? Szczególnie że o jego agresji wspominali niemal wszyscy przesłuchiwani w czwartek świadkowie.
Morderca zrzuca winę na ofiarę. Polały się łzy
Na sali rozpraw byli obecni m.in. matka oskarżonego, którą sąd musiał upominać za przerywanie zeznań świadków, oraz rodzice ofiary. Ogromne emocje nie udzieliły się jednak zabójcy Agnieszki.
Radosław słuchał zeznań świadka bez emocji, za to z uwagą obserwował otoczenie. Był wyraźnie pewny siebie, a w pewnym momencie na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmieszek. Gdy jednak tylko dostrzegł obiektyw aparatu, natychmiast pochylił głowę.
Złożył trwające około minuty oświadczenie. – Agnieszka miała temperament, była osobą bardzo emocjonalną. Podczas kłótni starałem się jej schodzić z drogi. Zawsze starałem się ją pacyfikować, nie uderzyłem jej nigdy. Chciałem tylko złapać ją za ręce, żeby mnie nie biła. Ona była dwa razy mniejsza ode mnie, więc nie mogłem jej uderzyć – mówił spokojnym głosem.
Mama Agnieszki miała łzy w oczach. Tata zamordowanej, słysząc „wyznanie” oskarżonego, popłakał się. Doskonale pamięta bowiem strach swojego jedynego dziecka i koszmar, jaki przeżywała, nie podejrzewając tragicznego zakończenia…
Źródło: fakt.pl