Kino i muzyka

Jaki tłumaczy się z afery „piżamowej”. Tylko dlaczego pokazał inną stylizację…?

Patryk Jaki wzbudził w ostatnim czasie niemałą sensację, kiedy pokazał się na obradach Parlamentu Europejskiego w spodniach co najmniej nieodpowiednich na tę okazję. Mimo że minęło już kilka dni, to polityk nadal tłumaczy się z „piżamowej afery”.

Jaki tłumaczy się z afery "piżamowej". Tylko dlaczego pokazał inną stylizację...?

Jaki tłumaczy się z afery „piżamowej”

Patryk Jaki nie ma szczęścia w mediach. O polityku jest głośno nie w kontekście jego pracy w parlamencie, ale raczej śmiesznych wpadek. Wszyscy kojarzą go z „rabladorem” i „hatakumbą”. Teraz doszły jeszcze „spodnie garniturowe na gumce”.

Przypomnijmy, że kilka dni temu Patryk Jaki pokazał w sieci swoje przemówienie podczas poniedziałkowych obrad PE. Polityk ubrany był w szarą kraciastą marynarkę, casualową koszulkę i jasne spodnie. Internauci od razu zwrócili uwagę, że wyglądają jak spodnie od piżamy lub dresu. Polityk od razu zareagował i tłumaczył:

Zazwyczaj nie komentuję głupot, ale nie, nie mam na sobie spodni „dresowych” tylko garniturowe (z gumką)

NAPISAŁ NA TWITTERZE JAKI.

Na dowód pokazał zdjęcie przed lustrem. Tylko że tam miał na sobie koszulę i chyba jednak inne spodnie.

Patryk Jaki postanowił raz na zawsze wyjaśnić te „afery”. Udzielił wywiadu Jakubowi Krzywieckiemu i Łukaszowi Szpyrce z portalu Interia. Zaczął rozmowę od tego, że już jest przyzwyczajony do tego, że zamiast merytorycznych argumentów, media skupiają się na drobiazgach.

W moim przypadku próbuje się zrobić pseudoaferę związaną z tym, że ktoś z Soku z Buraka wyciął fragment zdjęcia, pokazując że rzekomo przyszedłem do PE przemawiać w spodniach dresowych. Oczywiście to nie są żadne spodnie dresowe. Wszystkie najważniejsze domy modowe na świecie mają teraz w swojej ofercie garnitury z gumką, ze sznurkiem. Można powiedzieć – kolejna pseudoafera. Jestem do tego przyzwyczajony, że tak to działa

MÓWIŁ POLITYK W ROZMOWIE Z JAKUBEM KRZYWIECKIM I ŁUKASZEM SZPYRKĄ DLA PORTALU INTERIA.

Polityk przypomniał, że wiele razy spotkał się z niechęcią w mediach. Przekręcano jego słowa lub wręcz tworzono fejkowe informacje.

Podobna historia była z „rabladorem”. Historia polegała mniej więcej na tym, że wstawiłem na Facebooku zdjęcie z żoną, jak szliśmy w góry. Ktoś z tej fotografii wyciął żonę, wstawił tam psa i podpisał fałszywie. Ludzie uwierzyli, że to prawdziwe zdjęcie. Tak samo jakiś zmontowany film na trzepaku, z którym nie mam nic wspólnego.

Jaki zarzuca mediom manipulacje. Twierdzi, że często przypisują mu nie jego słowa. A wszystko po to, by go ośmieszyć i zdyskredytować. Na dowód przypomina sprawę „hatakumby”, kiedy popularny stał się wpis z literówką, w którym rzekomo Patryk Jaki nie potrafi dobrze użyć słowa hekatomba.

Już wyjaśniałem, że to nie był mój wpis. Była tam rzeczywiście literówka, ale mówiłem, że to nie ja. Mój profil na FB jest ogromny, każdego miesiąca ma kilka milionów użytkowników i obsługuje go kilka osób. W tym wypadku tak było i zresztą było podpisane na dole, że to inny autor. Ale oczywiście to nie ma żadnego znaczenia. To jest stara zasada technik manipulacji jeszcze z III Rzeszy, że jeżeli wkurza cię treść, to atakuj formę.

Źródło: pomponik.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close