Wiadomości

Ziobro Kaczyńskiemu się nie kłania. O upadającym autorytecie prezesa pisze Tomasz Walczak

Wywiad Jarosława Kaczyńskiego dla PAP, w którym strofował współkoalicjantów z Porozumienia, a zwłaszcza z Solidarnej Polski dla opinii publicznej to już przebrzmiała historia. Dla adresatów upomnień prezesa żywa rana. Choć oficjalnie dyscyplinujące wypowiedzi przyjęto w koalicji z entuzjazmem, ziobryści bronią swojego prawa do niezgody. Ależ się czasy zmieniły, skoro ktoś w obozie rządowym ogóle z Kaczyńskim wchodzi w dyskusje.

Skończyły się już romantyczne czasy, kiedy Kaczyński był alfą i omegą Zjednoczonej Prawicy i zanim ktoś coś pisnął, upewniał się, co myśli w danej sprawie sam prezes. Kiedy on mówił „skaczcie”, towarzysze podróży pytali „jak wysoko?”. Dziś pytają „po co?”.

Autorytet i monopol na rację Kaczyńskiego wyraźnie są na wyczerpaniu. Nie jest on, jak w poprzednich latach, wyrocznią na prawicy, której jedno słowo wystarczyło, by zakończyć wewnętrzne dyskusje. Sygnałów malejącego posłuchu było wiele, ale najwyraźniej można je było dostrzec w sierpniowo-wrześniowych sporach koalicyjnych, kiedy pisowcy już ogłaszali koniec Zjednoczonej Prawicy, a sam Kaczyński musiał wejść do rządu, by pilnować rozbisurmanionego Ziobry. Na nic się to zresztą zdało, bo ten wraz ze swoimi totumfackimi broni nie złożył i dzielnie wywoływał kolejne awantury wewnątrz koalicji.

By te swawole zakończyć, Kaczyński był zmuszony publicznie pogrozić palcem w piątkowym wywiadzie dla PAP. To zresztą kolejna rzecz, która wskazuje na inflację autorytetu prezesa. Bo co to za porządki, żeby jego słowa w zaciszu gabinetów nie wystarczyły, by zakończyć karczemne awantury, ambicje polityków z przerośniętym ego i samozwańczych rekinów „dobrej zmiany”? Wywiad wyglądał trochę jak akt desperacji, by na parę tygodni potrzebnych do wcielenia w życie ważnych dla Mateusza Morawieckiego pomysłów. Skoro Kaczyński musi głośno i bezpośrednio przemawiać do elektoratu i wzywać jego oburzenie na świadków niecnych zamiarów koalicjantów, to dobrze naoliwiona przez kilka machina władzy musi się solidnie sypać. A najgorsze dla Kaczyńskiego jest to, że pozostają mu już tylko apele, bo realnie krnąbrnych koalicjantów ukarać nie może. To znaczy może, wyrzucając za burtę ziobrystów, ale to oznacza koniec jego władzy. A okazja by znowu rządzić, może mu się już nie powtórzyć.

Źródło: se.pl

Helena

Leave a Comment

Najnowsze posty

Mini tornado chciało porwać psa. Szokujące nagranie z Podhala

Groza na Podhalu! W jednej sekundzie rozszalał się żywioł. Wir powietrza zdemolował szopę i zaatakował…

23 godziny temu

Niebezpieczne burze nad Polską. Synoptycy wydali ostrzeżenia. Może występować downburst

Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wydał ostrzeżenia pierwszego i drugiego stopnia przed burzami na obszarze…

23 godziny temu

Teheran mówi o sukcesie. Izrael gotowy do uderzenia

Iran w nocy z soboty na niedzielę przeprowadził atak odwetowy na Izrael. Choć zdecydowana większość…

3 tygodnie temu

Brutalny atak na biskupa. Dźgał nożem bez ustanku

Trwało nabożeństwo. Biskup wygłaszał kazanie, gdy podszedł do niego mężczyzna i nagle rzucił się na…

3 tygodnie temu

Groszowa waloryzacja emerytur! Jakie podwyżki emerytur dla seniorów w 2025 roku?

Wszystko wskazuje na to, że waloryzacja w przyszłym roku nie będzie już dwucyfrowa. Jak wynika…

3 tygodnie temu

Jagatowo. Miał zabić żonę i uciec. Trwa policyjna obława. Jest apel o „wzmożoną ostrożność”

W Jagatowie 43-letni mężczyzna miał zaatakować nożem 40-letnią żonę i uciec z miejsca zdarzenia -…

3 tygodnie temu