36-letnia Amanda Perry zmarła na COVID-19 po miesięcznej walce z wirusem. Kobieta była w 32. tygodniu ciąży, kiedy się zaraziła, przez co wymagała pilnie cesarskiego cięcia. Nie zaszczepiła się, ponieważ bała się, że to doprowadzi do poronienia lub zaszkodzi dziecku. Po śmierci kobiety lekarze powiedzieli jej mężowi, że gdyby zdecydowała się na zastrzyk, najpewniej udałoby się ją uratować.
Bała się, że znowu poroni. Nie przeżyła zderzenia z wirusem
Amanda i Billy z hrabstwa Dickson w stanie Tennessee (USA) mieli piątkę dzieci. Dwoje z poprzedniego małżeństwa Amandy i troje z byłego związku jej męża. Oboje bardzo marzyli o wspólnym potomstwie, niestety kobieta kilkukrotnie roniła. Dlatego gdy test ciążowy pokazał dwie kreski, obiecała sobie, że będzie dbać o siebie szczególnie. Bała się zarazić koronawirusem, dlatego przestrzegała zasad sanitarnych, ale nie chciała się zaszczepić – jak wspomina jej rodzina, kobieta przeczytała w internecie, że zastrzyk może zaszkodzić jej nienarodzonemu dziecku.
W połowie września, gdy była w 32. tygodniu ciąży, trafiła do szpitala już z zaawansowanym zapaleniem płuc. Lekarze z TriStar Centennial Medical Center w Nashville błyskawicznie podjęli decyzję o cesarskim cięciu, aby uratować dziecko Amandy.
Dała nowe życie, ale przegrała z COVID-19
Dziecko urodziło się zdrowie, jednak stan Amandy gwałtownie się pogorszył. Musiała zostać przetransportowana helikopterem do innego szpitala w stanie Wirginia, gdzie została podłączona do respiratora.
“COVID to zabójca. Cały czas słyszysz o tym w telewizji, ale tak naprawdę dotąd to do mnie nie docierało. Znasz kogoś, kto choruje, ale tak naprawdę dotąd nikt z moich bliskich nie umarł. Jestem w głębokim szoku i długo się z tym nie pogodzę” – powiedział Billy w rozmowie z tamtejszym “Newsweekiem”.
Kiedy mężczyzna usłyszał, że jego żona prawdopodobnie nie przeżyje, szybko pojechał do szpitala, by ją pożegnać. Wtedy usłyszał, że płuca Amandy się zapadły i tylko respirator utrzymuje ją przy życiu. Musiał podjąć najgorszą decyzję w swoim życiu – zgodził się na jej odłączenie od maszyny.
“Żałuję, że nie rozmawialiśmy więcej o szczepieniu. Nie byliśmy temu przeciwni. Nie byliśmy antyszczepionkowcami. Ale Amanda bardzo bała się o ciążę, cały czas była przerażona, ale tak naprawdę nie myślała o sobie, tylko o naszym dziecku. Lekarze powiedzieli mi, że gdyby się zaszczepiła, to dziś mogłaby żyć…” – wyznał Billy.
Kobiety w ciąży należą do najmniej zaszczepionych grup demograficznych. Niestety są też w grupie najbardziej zagrożonej ciężkimi powikłaniami po COVID-19.
Przyjaciółka Amandy postanowiła pomóc jej rodzinie w tym trudnym czasie i założyła zbiórkę.
“Gdy poznałeś Amandę, od razu czułeś jej miłość do życia. Jej uśmiech był zaraźliwy. Jej ciepło i życzliwość odczuwali wszyscy, którzy stanęli na jej drodze. Naprawdę miała najsłodszą duszę i najczulsze serce. Miłość, jaką darzyła swoje dzieci była bezgraniczna i widoczna we wszystkim, co robiła”. i” – napisała Elizabeth Ratliff, jej koleżanka z liceum, która zorganizowała zbiórkę na platformie GoFundMe w imieniu rodziny Perry.
Źródło: parenting.pl