Wojna, rozłąka i poczucie zagrożenia to codzienność także rodziny prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który wraz z żoną Ołeną i dwójką dzieci nie opuścił Kijowa. – To brzmi okropnie, ale dzieci przyzwyczajają się do wojny szybciej niż dorośli – powiedziała w wywiadzie dla „Bilda” ukraińska Pierwsza Dama.
Wywiad z Zełenską został przeprowadzony w poniedziałek po południu, wkrótce po rosyjskim ataku na stolicę Ukrainy z użyciem irańskich dronów.
– Mój budzik był ustawiony na 6.30, ale alarm rakietowy zbudził nas o 6.17. Natychmiast poszłam z dziećmi do piwnicy – powiedziała Zełenska. – Od czasu, kiedy jest wojna, nie można zaplanować życia na więcej niż kilka minut – dodała.
Dzieci (18-letnia Ołeksandra i 9-letni Kyryło) rzadko widują ojca od wybuchu wojny. – Tęsknią za nim. Ja sama widuję go czasami w pracy, w biurze (…). Choć wisi nad nami wielkie niebezpieczeństwo, robię to czego oczekuje się ode mnie jako matki: staram się zachowywać spokój i uśmiechać do swoich dzieci – powiedziała żona prezydenta Ukrainy.
Zełenska przyznała w wywiadzie dla niemieckiego dziennika, że czas wojny oznacza „rozłąkę w życiu codziennym” i świadomość, iż nieustanne niebezpieczeństwo grozi także prezydenckiej rodzinie. – Brzmi to okropnie, ale dzieci przyzwyczajają się do tego szybciej niż dorośli – powiedziała Pierwsza Dama, zapytana o regularne ataki dronów i rakiet.
Jak przypomina „Bild”, po wybuchu wojny w lutym obawiano się o życie Wołodymyra Zełenskiego, a państwa zachodnie zaproponowały mu wtedy wyjazd z Ukrainy. – Nawet nie braliśmy tego pod uwagę. Od początku wiedziałam, że nie opuści Kijowa – powiedziała prezydentowa o swoim mężu, który „stał się ikoną oporu wobec Rosji”. Jak przyznała – zdaje sobie sprawę z tego, że Rosjanie polują na prezydenta Ukrainy, ale „stara się o tym nie myśleć”.
Ołena Zełenska dziękuje za broń i prosi o kolejne dostawy. “Jeśli będziemy działać szybciej, będzie mniej ofiar”.
– Wojna nie zaczęła się 24 lutego. Zaczęła się już w 2014 roku i żyliśmy z nią. Ale to, co rozpoczęło się w lutym, to nie wojna, lecz atak terrorystyczny. Nikt nie przypuszczał, że będzie tak straszne – przyznała Zełenska.
Jak podkreśliła, Ukrainie wciąż pilnie potrzebna jest broń, szczególnie systemy obrony przeciwlotniczej z Niemiec – IRIS-T. – Niemcy mogą być z siebie dumni, ponieważ uratowali wiele istnień ludzkich. W poniedziałek rano drony nie zdołały dotrzeć do wielu celów również dzięki temu systemowi – podkreśliła.
Dodała, że Ukraina potrzebuje jeszcze więcej takiej pomocy przeciwko irańskim dronom. – Jeśli będziemy działać szybciej, będzie mniej ofiar – podsumowała Ołena Zełenska.
Źródło: se.pl