Południowokoreańska armia poinformowała o wyłowieniu szczątków pocisku wystrzelonego przez Koreę Północną. Jest na nim napis po rosyjsku – Nie można potwierdzić, czy pocisk został wyprodukowany w Rosji – powiedział dziennikarzom przedstawiciel władz wojskowych Korei Płd.
Korea Północna w ostatnich dniach przeprowadzała kolejne testy rakiet balistycznych. Jedna z rakiet w zeszłym tygodniu przekroczyła granicę morską z Koreą Południową na wschód od Półwyspu Koreańskiego. To pocisk typu „SA-5”, jak informuje południowokoreańska armia, podobny do tego używanego przez Rosję podczas wojny w Ukrainie.
Korea Płd. zbadała pocisk wystrzelony przez Północ. Są na nim rosyjskie napisy
Pocisk udało się wydobyć z wody za pomocą podwodnego drona. W środę 9 listopada południowokoreańskie ministerstwo obrony ogłosiło wyniki analizy jego szczątków.
Odłamki zawierające przede wszystkim cztery główne skrzydła pocisku, części zbiornika ciekłego paliwa, silnik i dyszę mają około 3 metry długości i 2 metry szerokości. Eksperci, biorąc pod uwagę wygląd i cechy szczątków, oceniają, że to pocisk ziemia-powietrze „SA-5”, znany także jako S-200. Pocisk tego typu został opracowany przez Związek Radziecki w 1967 roku. Pocisk ma zasięg 260-300 kilometrów.
„Pocisk może być używany także do uderzeń w cele naziemne, a Rosja ostatnio użyła podobnego pocisku w swojej wojnie na Ukrainie” – cytuje południowokoreańskie ministerstwo obrony agencja Yonhap.
– Nie można potwierdzić, czy ten pocisk był wyprodukowany w Rosji, czy nie – powiedział dziennikarzom przedstawiciel władz wojskowych Korei Płd.
Jednak na pocisku odnaleziono napisy w języku rosyjskim, co może sugerować, że Korea Północna montowała importowane części broni opracowanej w czasach sowieckich.
– Dokładność pocisku jest stosunkowo niższa niż w przypadku nowych pocisków balistycznych krótkiego zasięgu północnokoreańskiej armii. Jego trajektoria przebiega na poziomie, na którym może zostać przechwycony przez nasz wojskowy system przechwytywania – zapewnia inny wojskowych urzędnik, cytowany przez agencję Yonhap.
Źródło: wprost.pl