Pies Max, którego przez dwa tygodnie szukali właściciele, wrócił do nich w tragicznym stanie. Jak się okazuje, do takiego stanu doprowadził go najprawdopodobniej kłusownik
Do przychodni weterynaryjnej Podaj Łapę w Brzegu Dolnym na Dolnym Śląsku zgłosili się właściciele psa Maxa. Zwierzę było w bardzo złym stanie – miało ślady od noża w głowie, było całe zakrwawione, a wokół jego szyi plątała się metalowa linka.
Pies blisko dwa tygodnie wcześniej uciekł swoim właścicielom, którzy przez cały ten czas nie wiedzieli, co się z nim dzieje. Klinika opublikowała kilka zdjęć, na których widać, w jak złym stanie było zwierzątko. „Być może nawet kłusownika ten widok wzruszy i może następnym razem zastanowi się nad swoim karygodnym postępowaniem” – podkreślili przedstawiciele Podaj łapę.
Gdy zwierzę trafiło do kliniki, było w bardzo złym stanie – Max był pokrwawiony, miał na głowie ślady od noża, a wokół jego szyi plątała się odcięta, metalowa linka. – Najprawdopodobniej zrobił mu to wszystko jakiś kłusownik. Wygląda to tak, jakby wbijał psu nóż w głowę, kiedy ten był zaplątany we wnyki. A co spowodowało, że ostatecznie nie zabił tego psa i odciął linkę? Tego nie wiemy. A może uwolnił go ktoś inny? – zastanawia się w rozmowie z TVN24 weterynarz Artur Różycki.
Lekarz podkreśla, że chciałby, aby sprawa trafiła do sądu, dlatego podzielił się historią Maxa w mediach społecznościowych. – Odezwało się bardzo dużo osób. Dwie z nich twierdzą, że wiedzą, kto może być prawdopodobnym sprawcą. Przekażę tę wiedzę prokuraturze przy okazji składania zawiadomienia. Mam nadzieję, że osoba odpowiedzialna za cierpienie psa poniesie konsekwencje – zaznaczył.
Źródło: funzoo.pl