Jeden z sędziów, którzy zdecydowali o uchyleniu wyroku Roe vs. Wade, snuje plany o kolejnych decyzjach Sądu Najwyższego do unieważnienia. Zdaniem Clarence’a Thomasa należy zdelegalizować antykoncepcję, zakazać małżeństw jednopłciowych, a nawet karać za stosunki między osobami tej samej płci. Pozostali konserwatywni sędziowie odcinają się od tej wizji, ale ich wiarygodność jest niska – wcześniej deklarowali, że nie ruszą przepisów ws. aborcji.
W piątek amerykański Sąd Najwyższy unieważnił wyrok Roe vs. Wade z 1973 roku, gwarantujący prawo do aborcji. Oznacza to, że decyzję w tej kwestii będą podejmowały władze poszczególnych stanów – część z nich już wprowadziła lub zamierza wprowadzić całkowity zakaz aborcji. Kolejne wprowadzają bardzo restrykcyjne prawa, np. możliwość terminacji ciąży do szóstego tygodnia ciąży, choć wiele kobiet w tym czasie jeszcze nawet nie wie, że jest w ciąży.
W pisemnym orzeczeniu znalazła się sugestia, że SN powinien zająć się weryfikacją „ewidentnie niesłusznych” wyroków w sprawach Griswold vs. Connecticut, Lawrence vs. Teksas i Obergefell vs. Hodges, czyli kolejno w sprawach – legalizacji antykoncepcji, likwidacji przepisów karzących za stosunki między osobami tej samej płci i ustanowienia małżeństw jednopłciowych w całym kraju. „Mamy obowiązek naprawić błędy ustanowione w tych precedensach” – czytamy.
Fragment jest autorstwa najbardziej radykalnego z sędziów Sądu Najwyższego – Clarence’a Thomasa, 73-letniego sędziego powołanego przez George’a H.W. Busha, męża skrajnie prawicowej lobbystki, która jest zamieszana w sprawę ataku na Kapitol.
Pozostali sędziowie, którzy podpisali się pod wyrokiem unieważniający Roe vs. Wade, próbują zapewniać, że te prawa nie są zagrożone. „[Opinia Thomasa], sugeruje, że nasza decyzja stawia pod znakiem zapytania sprawy Griswold, Eisenstadt, Lawrence i Obergefell (…). Ale jednoznacznie stwierdzamy, że nic w tej decyzji nie rzuca wątpliwości na sprawy, które nie dotyczą aborcji” – twierdzą sędziowie.
Niestety wiarygodność sędziów pozostawia wiele do życzenia. Neil Gorsuch w 2017 roku i Brett Kavanaugh rok później mówili przed senacką komisją sprawiedliwości, że niemal 50-letni wyrok ws. aborcji jest precedensem i – jak stwierdził Kavanaugh – podpada pod zasadę stare decidis, która oznacza, że wcześniejsze decyzje sądów muszą być przestrzegane przez sędziów orzekających później. Senatorka republikańska Susan Collins, rzekomo opowiadająca się za prawem do wyboru, chodziła wówczas po telewizjach, by zapewniać, że sędziowie zaprzysiężeni przez Trumpa nie ruszą Roe, bo jej to obiecali. Dziś twierdzi, że została oszukana.
O oszustwie, a nawet krzywoprzysięstwie mówi wielu polityków. Sędziowie podczas wysłuchania przed Senatem byli bowiem pod przysięgą. Daniel Urman, kierownik studiów prawnych na Northwestern University, uważa jednak, że sędziowie wypowiadali się na tyle ogólnie, cyzelowali swoje wypowiedzi tak, że technicznie nie zeznali nieprawdy.
Sędziowie, którzy w sprawie Dobbs vs. Jackson Women’s Health Organization (czyli tej, która uchyliła Roe vs. Wade) złożyli zdanie odrębne – Sonia Sotomayor, Elena Kagan i Stephen Breyer – w swojej opinii zwrócili uwagę na słowa Thomasa i ostrzegli, że nikt nie może być dziś pewny, że decyzja ws. Roe nie będzie ostatnią tego typu. Również Joe Biden w orędziu po publikacji orzeczenia, powiedział, że Amerykanie mogą stracić kolejne prawa, które uważali za oczywiste, jak „prawo do poślubienia osoby, którą się kocha”.
Czego dotyczą wyroki, które unieważnić chce radykalny sędzia?
Wyrok Griswold vs. Connecticut uchylił XIX-wieczne prawo, zakazujące używania „jakiegokolwiek leku i narzędzia medycznego, mającego zapobiec zapłodnieniu”. Sędziowie w 1965 roku uznali, że przepisy te łamią prawo do prywatności. Na prawie do prywatności było oparte także orzeczenie w sprawie Roe vs. Wade.
Jak przypomina „The Washington Post” Amy Coney Barrett, trzecia sędzia powołana przez Donalda Trumpa, podczas wysłuchania w Senacie odmówiła odpowiedzi na pytanie, czy decyzja ws. Griswold vs. Connecticut była podjęta właściwie. Stwierdziła jedynie, że jest „bardzo, bardzo, bardzo, bardzo, bardzo mało prawdopodobne, by wyrok został uchylony”.
Podczas tego samego wysłuchania Barrett stwierdziła również, że Roe vs. Wade nie jest „superprecedensem”, czyli sprawą, co do której jest tak powszechna zgoda, że nikt nie śmiałby jej podważać (jak Brown vs. Board of Education, która zezwoliła czarnoskórym Amerykanom uczęszczać do szkół). – Roe nie jest superprecedensem, bo nigdy nie ustały głosy, by ten wyrok obalić. Ale to nie znaczy, że powinien zostać unieważniony – mówiła. Po czym sama głosowała za jego unieważnieniem.
Wspomniany przez sędziów wyrok Eisenstadt vs. Baird to sprawa bardzo zbliżona. O ile Griswold legalizowało zakup antykoncepcji przez małżeństwa, o tyle Eisenstadt robił to również w przypadku par bez ślubu, jednocześnie legalizując stosunki pozamałżeńskie.
Kolejne sprawy, które wymieniał Thomas, to Lawrence vs. Teksas i Obergefell vs. Hodges. W tej pierwszej sprawie sąd uznał karanie za stosunki jednopłciowe za niekonstytucyjne, również w oparciu o konstytucyjne prawo do prywatności. Sprawa rozstrzygnięta w 2003 roku była pokłosiem zdarzenia z 1998 roku, kiedy John Geddes Lawrence Jr, starszy biały mężczyzna, został zaaresztowany wraz z Tyronem Garnerem, młodszym czarnym mężczyzną, w mieszkaniu tego pierwszego. Zazdrosny były chłopak Garnera powiadomił policję, że w mieszkaniu jest broń, a funkcjonariusze nakryli mężczyzn in flagranti. Uznano wówczas, że zgodnie z przepisami przeciwko „sodomii” mężczyźni popełnili wykroczenie. Lawrence i Garner nie zgodzili się na karę. Sprawa przechodziła kolejne instancje sądowe, aż w końcu trafiła do Sądu Najwyższego. Tam stwierdzono niekonstytucyjność przepisów i tym samym zniesiono je w 13 stanach.
Wyrok, który wprowadził równość małżeńską we wszystkich amerykańskich stanach, był z kolei sprawą Jamesa „Jima” Obergefella, który wraz z partnerem Johnem Arthurem zalegalizował trwający ponad 20 lat związek w Maryland, ale nie był on uznawany w Ohio, gdzie mieszkali. Arthur cierpiał na stwardnienie zanikowe boczne i już w fazie terminalnej chciał, by Obergefell został wpisany w akcie zgonu jako wdowiec po nim. John Arthur zmarł w 2013 roku, a Obergefell poświęcił się walce o uznanie małżeństw jednopłciowych w całym kraju. Udało się to dwa lata później.
Sprawa Obergefella była tą „kulminacyjną”, ale do decyzji SN przyłożyło się jeszcze kilka innych, dotyczących m.in. braku możliwości wpisania danych obojga rodziców do aktu urodzenia dzieci, braku możliwości przysposobienia dzieci partnera czy utraty praw po przeprowadzce do innego stanu, który nie rozpoznawał małżeństw jednopłciowych.
Republikanie chcą karać ciężkim więzieniem za pomoc w aborcji
Aktywistki aborcyjne, w tym Nat Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu, podkreślają, że zakaz aborcji nie oznacza ani zakazu, ani powrotu do niebezpiecznych metod aborcji wieszakiem i innymi ostrymi przedmiotami. Dziś podstawową metodą, rekomendowaną zresztą w najnowszych wytycznych WHO, jest aborcja farmakologiczna. WHO stwierdza również, że interwencja lekarza czy obecność w placówce nie jest konieczna – jedynie pomoc douli aborcyjnej.
Посмотреть эту публикацию в Instagram
I właśnie dlatego „abortion providers”, jak nazywają je Amerykanie, są obecnie na celowniku prawicowych polityków. W kolejnych stanach, które zakazują aborcji lub wprowadzają bardzo surowe przepisy z nią związane, pojawiają się też projekty ustaw, by karać osoby pomagające w aborcjach. Projekt przedstawiony przez republikanów w Michigan zakłada nawet 20 lat więzienia dla „abortion providers” i całkowitą delegalizację antykoncepcji awaryjnej (tzw. tabletki „dzień po”). W Oklahomie świadczenie aborcji ma być zagrożone karą do 10 lat więzienia, również w przypadku ciąży pochodzącej z przestępstwa (gwałtu czy kazirodztwa). W Missouri, Tennessee i Utah zakazy aborcji same w sobie zawierają przepisy o karaniu lekarzy i innych osób pomagających w aborcji – nawet 15 latami więzienia.
Jak dotąd ponad stu prokuratorów ze stanów, które zakazują aborcji, podpisało oświadczenie, w którym zadeklarowali, że nie będą stawiać zarzutów osobom, które w jakikolwiek sposób pomagają w aborcjach, poszukują jej lub których ciąża jest terminowana. Według organizacji Fair and Just Prosecution, która zainaugurowała zbiórkę podpisów, prokuratorzy swoimi uprawnieniami obejmują pond 90 mln osób w 29 stanach i Dystrykcie Kolumbii, w tym prawie 30 mln w 12 stanach, gdzie aborcja już została lub prawdopodobnie zostanie całkowicie zakazana.
Źródło: gazeta.pl