To miała być zwykła przejażdżka samochodem, na którą wybrała się 34-letnia, głuchoniema mama wraz z 4-miesięcznym synkiem. Miała być, jednak tylko jedno z nich wróciło z wycieczki żywe. Niedaleko od domu kobiety mieszczącego się w włoskiej prowincji Benevento znaleziono zwłoki maleństwa i zdruzgotaną, zapłakaną matkę. Jak się później okazało, śmierć maleństwa wcale nie była przyczyną nieszczęśliwego wypadku, na który mógł wskazywać uszkodzony samochód.
Poszukiwania matki z dzieckiem
Dramat rozegrał się w nocy z 15 na 16 września w prowincji Benevento we Włoszech. Kiedy 34-latka i 4-miesięczny synek nie wracali do domu w Quadrelle, ich losem przejął się ojciec dziecka, który zawiadomił o całej sytuacji policję. Podczas rozmowy oznajmił, że jego głuchoniema partnerka wraz z chłopcem pojechała autem w nieznanym kierunku.
Makabryczny finał poszukiwań
Zaginionych znaleziono na poboczu drogi w miejscowości Solopaca w prowincji Benevento. Niestety finał poszukiwań nie napawał optymizmem, a wręcz przeciwnie… W pierwszej kolejności oczom służb ukazała się matka, która była w fatalnym stanie psychicznym. Szybko zorientowano się, że nie ma z nią dziecka. Zwłoki 4-miesięcznego chłopca odnaleziono w plątaninie rosnących nieopodal krzaków. Co tam się wydarzyło? Czy śmierć maleństwa była przyczyną nieszczęśliwego wypadku? Okazuje się, że nie.
Mrożące krew w żyłach ustalenia policji
Ustalenia policji przerażają. Podobno wszystko zaczęło się od niewielkiego otarcia prowadzonego przez 34-latkę samochodu o barierę ochronną. Kobieta prawdopodobnie miała celowo spowodować wypadek, by ukryć ślady brutalnej zbrodni, do której doszło chwilę później.
Dramat miał rozegrać się, kiedy kobieta wraz z maleństwem wysiadła z auta. Matka zrzuciła wówczas chłopca z 7-metrowej skarpy, a chwilę później sama rzuciła się w przepaść. Niektórzy kierowcy przejeżdżający tamtejszą drogą mieli widzieć auto z otwartymi drzwiami. Jeden ze świadków podobno zobaczył nawet sylwetkę kobiety, która wyrzucała „coś” w stronę zbocza. Nikt jednak nie podejrzewał, że rozgrywają się tam tak dramatyczne sceny.
Niewykluczone, że chłopiec by przeżył upadek, jednak kobieta postanowiła zrobić wszystko, aby tak się nie stało. Chcąc mieć pewność, że jej dziecko zmarło, zadała mu jeszcze kilka ciosów kijem prosto w głowę. Śledczy nie mieli najmniejszych wątpliwości co do tego, że rany na głowie nie opowiadają obrażeniom z wypadku lecz stoi za nimi osoba trzecia. Główka dziecka była dosłownie zmiażdżona. Co więcej, na miejscu znaleziono poplamione krwią narzędzie zbrodni.
Matka trafiła do szpitala
Dzisiaj kontakt z 34-letnią matką jest wciąż bardzo utrudniony. Ona sama odmówiła również składania jakichkolwiek zeznań. Pozostaje pod nadzorem policji, a kiedy tylko zapadnie decyzja, że będzie mogła opuścić szpital, zostanie aresztowana. Tymczasem ojciec chłopca został już przesłuchany.
Sprawę bada prokuratura regionalna. Przeprowadzona zostanie sekcja zwłok dziecka, która pomoże ustalić prawdziwą przyczyną zgonu chłopczyka.
_______________________
*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródło: popularne.pl