Świat

Uciekających Rosjan na gruzińskiej granicy widać nawet z satelity

Tysiące rosyjskich samochodów, które próbują uciec z kraju, widać na zdjęciach satelitarnych opublikowanych przez firmę Maxar Technologies. Obecnie czas oczekiwania na granicy z Gruzją wynosi od 40 do 50 godzin.

Uciekających Rosjan na gruzińskiej granicy widać nawet z satelity

Zdjęcia udostępnione przez firmę Maxar Technologies pokazują sytuację na przejściu granicznym w miejscowości Wierchnij Łars. Od kilku dni to główne lądowe przejście między Gruzją a Rosją jest oblężone. Tysiące aut czekają na wjazd w kolejce, która rozciągnęła się na 25 kilometrów – podaje Biełsat. Czas oczekiwania wynosi od 40 do 50 godzin. W sieci pojawiają się nagrania wideo, pokazujące gigantyczne zatory.

Jak podaje minister spraw wewnętrznych Gruzji – Wachtang Gomelauri, cztery-pięć dni temu przybywało dziennie 5-6 tysięcy Rosjan. Obecnie liczba ta wzrosła do 10 tysięcy.

Zapewnił również, że około 60 procent z przybyłych do Gruzji obywateli rosyjskich już wyjechało z tego kraju. Nie powiedział, w jakich kierunkach. Gomelauri zdementował także doniesienia, mówiące o tym, że liczba Rosjan na granicy przekroczyła dwa miliony.

Na rosyjsko-gruzińskiej granicy powstanie punkt poborowy

Rosyjska redakcja BBC News, powołując się na wypowiedzi przedstawicieli MSW Rosji, poinformowała, że na przejściu powstanie punkt poborowy. Świadkowie mówią już o rosyjskim sprzęcie, który przemieszczał się w stronę granicy.

Kolejki oczekujących na wyjazd z Rosji utworzyły się też na przejściach granicznych z Finlandią i Kazachstanem. Mężczyźni w wieku poborowym są zatrzymywani również przed granicą z Białorusią i zawracani do ojczystego kraju na podstawie przepisów o mobilizacji – pisze rosyjski niezależny portal Meduza, cytowany przez PAP.

Rosyjska mobilizacja ma objąć według zapewnień rosyjskich władz 300 tysięcy osób. Jednak zgodnie z ustaleniami niezależnych mediów, liczba ta może sięgnąć 1,2 mln osób w wieku poborowym. Ponad ćwierć miliona rosyjskich mężczyzn od czasu ogłoszenia mobilizacji wyjechało z kraju. Protesty wobec mobilizacji, choć większe niż wobec wojny z Ukrainą, zgromadziły nieznaczną liczbę osób i zostały szybko spacyfikowane.

Źródło: gazeta.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close