Świat

Turbulencję przewróciły wózek z kawą. Poparzeni pasażerowie na pokładzie samolotu

Prawdziwe chwile grozy przeżyli pasażerowie lotu z Kosowa do Szwajcarii. Niedługo po starcie, gdy stewardessa zaczęła serwować gorące napoje, samolot wpadł w silne turbulencje. Zawartość wózka, a wśród niej wrzątek, poleciała pod sam sufit maszyny, odbiła się i spadła na pasażerów. Co najmniej 10 osób zostało poważnie poparzonych. Po wylądowaniu ranni zostali przewiezieni do szpitala w Bazylei.

W niedzielę samolot linii wystartował z Prisztiny do Bazylei. Wszystko wskazywało na to, że rejs będzie spokojny. Maszyna wzbiła się w powietrze, a gdy pilot już ustabilizował lot, zaczęło się serwowanie napojów, w tym gorącej kawy i herbaty. Stewardessa właśnie znajdowała się ze swoim wózkiem na samym środku samolotu, gdy maszyna wpadła w turbulencje.

Były na tyle silne, że ruch poderwał ekwipunek pod sam sufit, rozbijając dzbanki z wrzątkiem, który rozprysł na pasażerów. Poparzonych zostało co najmniej 10 osób. Trwające około 5 minut turbulencje wyrządziły jednak o wiele więcej szkód. Niektóre fotele zostały wyrwane z podłogi, a pasy bezpieczeństwa dosłownie pękały. Kilku niespodziewanie wyswobodzonych pasażerów również ucierpiało. Wśród przewiezionych na ostry dyżur po wylądowaniu znalazł się m.in. mężczyzna z ranami głowy, których doznał po uderzeniu w sufit.

Całe zdarzenie wyglądało na tyle przerażająco, że pasażerowie byli przekonani, iż doszło do katastrofy lotniczej. Jedna z kobiet zaczęła nawet wznosić ręce w błagalnej modlitwie do Boga o ocalenie życia.

Przez cały czas trwania paniki piloci wydawali kolejne komunikaty informujące szalejących ze strachu ludzi, iż właśnie wpadli w turbulencje i zaraz ich koszmar się skończy. Mieli rację. – Samoloty są zaprojektowane tak, aby wytrzymać nacisk wiatru, a szanse na uszkodzenie skrzydeł w czasie turbulencji są właściwie znikome – wyjaśniali.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close