Najpierw usłyszała, że wszyscy obrońcy Wyspy Węży zginęli. To był dla Tetiany, matki jednego z wojskowych Romana Hribowa, potężny cios. – W tamtej chwili poczułam, jakbym to ja umarła – wyznała w rozmowie z Onetem kobieta. Matka autora słynnych słów z Wyspy Węży opowiedziała o ostatniej rozmowie z synem i o swoich lękach.
Roman Hribow, zwykły chłopak z ukraińskiego miasteczka Złotonosza w obwodzie czerkaskim w centralnej części kraju i żołnierz piechoty morskiej, stał się bohaterem. To jemu przypisuje się słynną odpowiedź obrońców Wyspy Węży na słowa rosyjskiego okrętu o poddaniu się. „Rosyjski okręcie wojenny, idź na ch*j” – to zdanie stało się symbolem i orężem podnoszącym na duchu w walce z rosyjską agresją.
Początkowo informowano, że broniący małej wyspy na Morzu Czarnym pogranicznicy i żołnierze piechoty morskiej zginęli. Później te doniesienia zdementowano. Okazało się, że obrońcy Wyspy Wężów żyją i trafili do rosyjskiej niewoli.
Ukraińska dziennikarka Mariia Tsiptsiura, która współpracuje z Onetem, dotarła do matki Romana Hribowa. Pani Tetiana opowiedziała mediom o ostatniej rozmowie z synem i o tym, jakie lęki nią targają.
Atak na Wyspę Węży. Ostatni telefon syna do matki
Rozmówczyni Onetu przyznała, że nie wierzyła w to, iż wojna faktycznie się rozpocznie.
– Dwa miesiące przed wojną [Roman – przyp. red.] razem z pogranicznikami został wysłany na Wyspę Węży i już wtedy było tam bardzo niespokojnie. Słyszałam coś o wrogich dronach, które prowadziły zwiad. Wtedy Roman powiedział mi z taką pewnością: „Mamo, będzie wojna”. A myśmy nie wierzyli, myśleliśmy, że żadnej wojny nie będzie – wskazała w rozmowie z Onetem.
Pani Tetiana przywołała też ostatnią rozmowę z synem, tuż przed atakiem. – Zadzwonił do mnie dosłownie na sekundę i powiedział: „Mamo, trzymaj się. Zaczęło się. Wojna, mamo”. Potem dodał: „Bardzo tu mamy gorąco. To tyle. Pa, mamo” i odłożył słuchawkę – powiedziała Ukrainka.
Później pani Tetiana zobaczyła wystąpienie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, w którym przekazał, że wszyscy obrońcy Wyspy Węży zginęli. – W tamtej chwili poczułam, jakbym to ja umarła. To takie uczucie jakby odebrało ci władzę w rękach i nogach – wyznała. Na szczęście, później ukraińska marynarka wojenna przekazała informację o tym, że ukraińscy obrońcy żyją i trafili do rosyjskiej niewoli.
Matka Romana Hribowa o słynnej odpowiedzi skierowanej do rosyjskiego okrętu
Pani Tetiana opowiedziała też Onetowi o słynnej odpowiedzi skierowanej do dowódców rosyjskiego okrętu. – Kiedy po raz pierwszy usłyszałam to nagranie, to najpierw płakałam, krzyczałam i nie wierzyłam, że to on. To była histeria. Potem gdy się trochę uspokoiłam, to nawet nagrałam jego głos na dyktafon. Słucham każdego wieczoru. Kiedy rozpoczął się atak, to właśnie mój syn był w kabinie i z kabiny dobiegał jego głos. Ten mój drogi głos. Nigdy nie sądziłam, że głos Romy Hribowa z maleńkiego miasteczka pod Czerkasami stanie się sławny na cały świat. On taki odważny! Mogli go przecież za to zdanie rozstrzelać jako pierwszego! – powiedziała Onetowi Ukrainka.
– Samo zdanie mojego syna stało się hasłem wojny przeciwko okupantom. Ta fraza dodała odwagi już wielu ludziom. Kiedy robi się bardzo ciężko, przypominam ją sobie i myślę: „a idźcie wy właśnie tam, dokąd ten okręt wojenny”. Wtedy robi mi się lżej – zaznaczyła matka Romana.
Kobieta przyznała, że nie wie, gdzie i w jakich warunkach przebywa jej syn. Nie ma od niego żadnych wiadomości. – Jako matce jest mi teraz, oczywiście, bardzo ciężko, ale jednocześnie moją duszę rozpiera duma. Nawet sobie państwo nie wyobrażają, jaka jestem dumna z mojego syna! Przyznam jednak, że jednego dnia się trzymam, drugiego już nie. On jest przecież moim dzieckiem. Dziś także bohaterem. Muszę być dzielna – podkreśliła w wywiadzie.
Matka czeka na syna
Matka, dziewczyna i reszta rodziny czeka na bohaterskiego żołnierza. – Będę witać syna na kolanach. Jest przecież bohaterem! Roma to bardzo dobry chłopiec, zawsze wszystkim pomagał, dlatego wszyscy tu na niego czekamy – zaznaczyła pani Tetiana. Jak dodała, w Złotonoszy czeka na niego dziewczyna. – Bardzo go kocha i powtarza mi: „Ciociu Taniu, ja się go doczekam”. Wszyscy się doczekamy, wszyscy za się za nich modlimy. Modli się każda mama, która ma syna w niewoli. I ja wierzę, że niebiosa nas usłyszą – dodała.
Źródło: fakt.pl