Ubiegający się o reelekcję przywódca USA Donald Trump przyjął oficjalnie nominację na kandydata Partii Republikańskiej na prezydenta w listopadowych wyborach. Uczynił to w przemówieniu sprzed Białego Domu. Był to kulminacyjny moment czterodniowej i odbywającej się głównie wirtualnie konwencji Partii Republikańskiej, podczas której delegaci tego ugrupowania udzieli mu nominacji.
W partyjnych prawyborach urzędujący prezydenta USA de facto nie miał konkurencji. Akceptując nominację Trump stał się oficjalnym kandydatem Republikanów i w wyborach 3 listopada zmierzy się z nominowanym przez Demokratów byłym wiceprezydentem Joe Bidenem.
Na dobę przed mową Trumpa w pogranicze Teksasu i Luizjany uderzył huragan Laura, który według wstępnych danych spowodował śmierć co najmniej czterech osób. To właśnie od słów wsparcia dla mieszkańców południa USA wystąpienie zaczął Trump. Na trawniku przed Białym Domem towarzyszyło mu kilkuset przedstawicieli amerykańskiej administracji i jego sympatyków. Większość z nich nie miała na sobie maseczek, nie zachowywano też zalecanego w trakcie epidemii dystansu.
Przy wiwatach tłumu Trump przypominał swoje działania w trakcie prezydentury, w tym ograniczenie regulacji, wycofanie USA z paryskiego porozumienia klimatycznego i układu nuklearnego z Iranem oraz zakończenie Północnoamerykańskiego Układu Wolnego Handlu (NAFTA).
Donald Trump zaatakował Bidena
Przywódca USA kilkukrotnie krytykował swojego kampanijnego kontrkandydata. – Spędziliśmy minione cztery lata na odwracaniu szkód wyrządzonych przez Joe Bidena w ciągu ostatnich 47 lat (jego kariery politycznej) – stwierdził prezydent. Donald Trump nazwał kandydata Demokratów „niszczycielem amerykańskich miejsc pracy” i wypominał mu, że jako parlamentarzysta głosował za wojną w Iraku.
Jednocześnie wyraził opinię, że na zakończonej w minionym tygodniu konwencji Demokratów „prawie nie było słowa o ich programie”. Prezydent ocenił, że było tak, gdyż agenda jego rywala to „najbardziej radykalny zbiór propozycji jaki kiedykolwiek wysunął kandydat z głównej partii”. – Joe Biden jest słaby. Słucha rozkazów od liberalnych hipokrytów, którzy prowadzą swoje miasta na manowce (…) – stwierdził Trump.
Donald Trump i „amerykański sen”
Przywódca USA ocenił, że stawką wyborów jest „amerykański sen”, któremu zagraża socjalizm. Przekonywał, że Demokraci uznają Stany Zjednoczone za „niegodziwy kraj, który musi być ukarany za swoje grzechy”, a głosowanie 3 listopada jest „najważniejsze w historii naszego państwa”. Trump zapowiedział również, że Stany Zjednoczone nałożą cła na firmy, które wycofają się z USA, by poza granicami tworzyć miejsca pracy.
W kwestii koronawirusa Trump zadeklarował, że do końca roku powstanie na niego szczepionka i wyraził przekonanie, że przy współpracy epidemia zostanie pokonana. – Niebosiężny amerykański duch pokonał każde wyzwanie i wzniósł nas na szczyt ludzkich wysiłków – stwierdził, przemawiając na tle flag USA. Po zakończeniu mowy spod Pomnika Waszyngtona, w centrum amerykańskiej stolicy odbył się pokaz fajerwerków, który zakończył konwencję.
Źródło: fakt.pl