Do tej strasznej tragedii doszło w dzielnicy Sandreuth. Budynek zamieszkiwała wielopokoleniowa rodzina. Jak podał „Berliner Morgenpost” ogień wybuch, gdy domownicy spali. Możliwe jednak, że zbudził ich alarm czujnika dymu.
Około godziny 3. strażacy odebrali połączenie alarmowe. Kiedy przybyli na miejsce cały budynek stał w płomieniach. Pożar ogarnął zarówno parter jak i poddasze, odcinając mieszkańcom drogę ucieczki. Z żywiołem walczyło 70 strażaków. Pomagało im w sumie 60 ratowników i funkcjonariuszy policji.
Ku ich rozpaczy, udało się uratować jedynie cztery osoby. Matka i jej czworo dzieci zginęły w płomieniach. 4 marca ich ciała zostaną poddane autopsji, wówczas będzie znana przyczyna zgonu.
Wiadomo już, że budynek nie nadaje się do zamieszkania. Pogorzelcy zostali objęci opieką psychologiczną. Pod dom przychodzą ich znajomi, krewni i sąsiedzi. Wielu nie potrafi powstrzymać łez.
9 lutego Lambrecht Nadrenii-Palatynacie doszło do podobnej tragedii. Wówczas to w płomieniach zginęło pięcioro Polaków – dwie kobiety i trzech mężczyzn.
Fakt.pl