„Do Republiki Białoruś przybyły pierwsze eszelony z rosyjskimi żołnierzami, którzy wchodzą w skład regionalnego zgrupowania wojsk. Żołnierzy zostali ciepło przywitani chlebem i solą” – poinformowało (15 października) na swoim kanale w Telegramie białoruskie ministerstwo obrony. Rosyjskie media podały, że białoruskie SU-25 będą przystosowane do przenoszenia broni jądrowej.
Mińsk podkreślił, że decyzja o utworzeniu regionalnego zgrupowania wojsk została podjęta i jest realizowana „w interesie wzmocnienia ochrony i obrony granicy państwa związkowego”. Przypomnijmy, że w 2000 r. zostało utworzone (z siedzibą w Mińsku) Państwo Związkowe Rosji i Białorusi, zwane u nas Związkiem Białorusi i Rosji (ZBiR). W poniedziałek (10 października) Aleksander Łukaszenka uznawszy, że Ukraina może zaatakować Białoruś (czemu Kijów stanowczo zaprzeczył), w porozumieniu z Włodzimierzem Putinem, zdecydował o rozwinięciu wspólnej grupy regionalnej wojsk Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej. „Ta decyzja jest podyktowana ciągłą aktywnością na terenach z nami graniczących” – zaznaczył białoruski resort obrony. Obserwatorzy podkreślają, że w eszelonach nie było broni pancernej.
W ramach współpracy wojskowej ZBiR Białoruś ma otrzymać zestawy rakietowe Iskander-M z pociskami o ładunkach konwencjonalnych. Samoloty szturmowe SU-25, niektóre z nich, miałby być przystosowane do przenoszenia taktycznych rakiet z głowicami jądrowymi. SU-25 może przenosić nieco ponad 4 tony uzbrojenia, Ma zasięg od 750 km do 1750 km (z dodatkowymi zbiornikami paliwa). Maszyny miałyby być dostosowane do nowych zadań w rosyjskich zakładach zbrojeniowych. „Nie ma planów fizycznego wyposażenia białoruskich systemów w głowice nuklearne, ani przeniesienia takich głowic na terytorium Białorusi” – zapewniał Konstantyn Woroncow, wiceprzewodniczący delegacji rosyjskiej na posiedzeniu I Komitetu Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Dodajmy, że już w czerwcu Łukaszenka dopuszczał możliwość modernizacji samolotów dla umożliwienia przenoszenia przez nie taktycznych pocisków rakietowych z ładunkiem jądrowym. Wówczas Putin obiecał, że „w ciągu najbliższych kilku miesięcy” przekaże Białorusi zestawy rakietowe Iskander-M.
„W drugiej dekadzie XXI wieku Mińsk utracił resztki samodzielnych zdolności obronnych i całkowicie oddał Moskwie inicjatywę w tym zakresie, zadowalając się pozorami suwerenności. Białorusko-rosyjska integracja wojskowa ma charakter jednostronny. Jej celem jest dostosowanie potencjału militarnego Białorusi do standardów i potrzeb operacyjnych Sił Zbrojnych FR na zachodnim kierunku strategicznym” – pisał w marcu 2021 r. Andrzej Wilk, ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich. W komentarzu z 14 października OSW stwierdził: „Wbrew oficjalnym komunikatom władz Białorusi, zaprzeczającym prowadzeniu mobilizacji, armia pozostaje w stałej gotowości bojowej, a „kontrola” możliwości mobilizacyjnych obejmująca wzywanie rezerwistów na miesięczne ćwiczenia wojskowe istotnie ma miejsce. Przyznanie przez Mińsk, że w kraju trwa „operacja antyterrorystyczna” (oficjalnie nieogłoszona), a także wzrost aktywności KGB i MSW świadczą o „militaryzacji” całego aparatu państwowego. Zabieg ten stanowi realizację ustaleń Łukaszenki z Putinem związanych z rozwinięciem wspólnego ugrupowania wojskowego i potwierdza, że siły białoruskie i aparat bezpieczeństwa są gotowe do odparcia agresji ze strony państw NATO czy Ukrainy. Jak dotąd nie odnotowano przerzutu znacznych sił rosyjskich, niewykluczone jest jednak, że zostaną tam skierowane dodatkowe jednostki wyposażone w systemy rakietowe lub samoloty wielozadaniowe czy pododdziały wojsk powietrzno-desantowych…”. Ten komentarz dotyczy szybko zmieniającej się sytuacji.
Źródło: se.pl