Świat

Rosjanie zaminowali tamę na Dnieprze. Ekspertka: zniszczenie przyniesie katastrofalne skutki

W piątek 21 października gościem “Expressu Biedrzyckiej” była politolożka i socjolożka Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, była ambasador RP w Federacji Rosyjskiej. Podczas rozmowy ekspertka odniosła się do bardzo niepokojących doniesień nt. zaminowania tamy na Dnieprze przez Rosjan. – Zniszczenie tej tamy byłoby aktem terrorystycznym – oceniła.

Rosjanie zaminowali tamę na Dnieprze. Ekspertka: zniszczenie przyniesie katastrofalne skutki

Mychajło Podolak z biura prezydenta Ukrainy przekazał w czwartek 20 października, że “Rosja przygotowuje katastrofę w kachowskiej elektrowni na Dnieprze, zaminowując zaporę i transformatory”.

– Ze strony ukraińskich władz płyną bardzo jasne i mocne deklaracje. Mówi się, że tę sprawę zaminowania można porównać do użycia broni masowego rażenia. Czy nie przesadnie? Co się może wydarzyć w następnych dniach w tej kwestii? – pytała swoją rozmówczynię Kamila Biedrzycka.

Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz oceniła, że zniszczenie tamy rzeczywiście można byłoby nazwać aktem terrorystycznym. – Nawet na tle tej wojny, zniszczenie tamy byłoby czymś bezprecedensowym i spektakularnym w swoich szkodach zarówno, jeśli chodzi o ludzi i ich mienie, jak i o ogromne zniszczenia dla całego systemu nawadniającego w regionie – oceniła ekspertka.

Jak zauważyła specjalistka, zniszczenie tamy mogłoby mieć również negatywny wpływ na kwestię dostarczania wody na Krym. – Rosjanie podważyliby tutaj także własne możliwości, a wszystko przez to, że obawiają się, że nie są w stanie utrzymać Chersonia militarnie. W związku z tym chcą niejako przykryć tą straszną katastrofą infrastrukturalną swoje wycofanie militarne, zgodnie z logiką, że jak nie nasze, to po proste popiół i nic po nas – wskazała politolożka.

Trwa “ewakuacja” ludności cywilnej. Najpierw na Krym, a potem się okaże…

Pełczyńska-Nałęcz powiedziała również, że Rosjanie od jakiegoś czasu prowadzą ewakuację ludności cywilnej z obszarów, które w przypadku zniszczenia tamy, zostałyby zalane.

– Przy czym ewakuacja ludności nie odbywa się w taki sposób, że po prostu wszyscy muszą (opuścić zagrożone zalaniem tereny – red.). Ludzi się bardzo mocno namawia, straszy, nie informuje, nie pozwala ewakuować w stronę ukraińską – wyjaśniła rozmówczyni “Expressu Biedrzyckiej”. Wskazała również, że cywile otrzymują jedynie np. informację, że pojadą teraz na pewien czas na Krym, a potem “się okaże, co dalej”. – Trochę to przypomina wywózki z dawnych czasów – zauważyła politolożka.

Źródło: se.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close