Medyk bojowy, który towarzyszy żołnierzom na polu walki, to jeden z najniebezpieczniejszych zawodów medycznych na świecie. To nie odstraszyło Walentyny Puszycz ps. „Romaszka” (rumianek), która na polu walki oddała życie, do końca towarzysząc potrzebującym jej pomocy żołnierzom. Na front ruszyła już w 2015 roku.
Walentyna, zanim wstąpiła do Sił Zbrojnych Ukrainy, pracowała w międzynarodowej firmie, transportowej, dobrze zarabiała i wiodła spokojne życie. Po tym, jak pojechała w 2015 roku pojechała do Żytomierza do szpitala wojskowego, gdzie zobaczyła w jakim stanie ukraińscy żołnierze wrócili z rosyjskiej niewoli, nie mogła znaleźć sobie miejsca.
Pochowano ją owiniętą w ukraińską flagę
Drobna blondynka postanowiła wstąpić do wojska i bronić Ukrainy. Z wykształcenia była psychologiem i uznała, że zacznie pomagać żołnierzom radzić sobie z traumą. Później przeszła szkolenie i została medykiem bojowym 72. Brygady Sił Zbrojnych Ukrainy. Jak powiedziała Puszycz, jej główną motywacją do wstąpienia do wojska po rosyjskim ataku w 2014 roku było to, by jej ukochana córka mieszkająca w Kijowie nigdy nie musiała oglądać działań wojennych bliska…
Pierwszego rannego Walentina musiała ewakuować w 2016 roku. To był młody chłopak. 19-latek, który wstąpił do wojska rok wcześniej, bo chciał się zemścić na separatystach za to, że zabili mu brata. Medyczka przeżyła niejedno bombardowanie i uratowała wielu ludzi, nie patrząc na kolor ich munduru.
Jak podaje Mirror, śmierć dosięgła ją w Kijowie. Ukraińskie media informują, że kobieta zginęła w czasie rosyjskiego ostrzału. W miniony weekend jej ciało zostało złożone do grobu na kijowskim cmentarzu, zawinięte w ukraińską flagę. Jej wieloletnia praca w szeregach ukraińskich sił zbrojnych przyniosła jej status legendy.
Źródło: fakt.pl