Eksperci amerykańskiego think tanku są przekonani, że zabójstwo ministra spraw zagranicznych Białorusi Uładzimira Makeja nie było przypadkowe. „Na polecenie Putina rosyjski wywiad wojskowy (GRU) może w najbliższych dniach podjąć próbę zrealizowania scenariusza, który przewiduje prawdziwy lub pozorowany zamach na prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenkę” – piszą w analizie.
W sobotę 26 listopada białoruska państwowa agencja informacyjna BelTA przekazała, że nie żyje minister spraw zagranicznych Białorusi Uładzimir Makej. 64-letni polityk miał umrzeć nagle, ale przyczyny zgonu nie zostały podane. Nieoficjalnie mówi się jednak, że mogło to być zabójstwo wykonane na zlecenie Władimira Putina.
„Krążą pogłoski, że mógł zostać otruty. Makiej był przedstawiany jako potencjalny następca Łukaszenki. Był jednym z nielicznych, którzy nie byli pod wpływami rosyjskimi. Według plotek może to być wskazówka dla Łukaszenki” – napisał na Twitterze doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Anton Gerashchenko.
Amerykańscy eksperci o zamachu na Alaksandra Łukaszenkę. „Kreml podjął decyzję”
Do sprawy odniósł się także renomowany amerykański think tank Robert Lansing Institute for Global Threats and Democracies Studies. Z ich ustaleń wynika, że Władimir Putin ma mieć dość prezydenta Białorusi, który według rosyjskiego dyktatora nie wspiera zbyt dobrze Rosji w wojnie w Ukrainie.
Amerykańscy eksperci powołują się na źródła w rosyjskim kierownictwie wojskowym. Według informatorów Kreml już podjął decyzję o „radykalnym rozwiązaniu” kwestii zbrojnego zaangażowania Białoruś w wojnę w Ukraine. „Na polecenie prezydenta Rosji Władimira Putina, po jego powrocie z ostatniego szczytu OUBZ (Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym), rosyjski wywiad wojskowy (GRU) może w najbliższych dniach podjąć próbę realizacji scenariusza, który przewiduje prawdziwy lub pozorowany zamach na prezydenta Białorusi Alaksandra Łukaszenkę” – czytamy na stronie Robert Lansing Institute.
Gdyby Łukaszenka przeżył zamach, to Rosjanie liczą, że poprzez takie zastraszanie udałoby się wreszcie skłonić polityka do rozkazania swoim żołnierzom, by bezpośrednio zaangażowali się w wojnę na Ukrainie. To, prędzej czy później, doprowadziłoby do pozbawienia go władzy. Później, na miejsce Łukaszenki, miałby zostać zaprzysiężony polityk podporządkowany Kremlowi.
Propaganda zrzuciłaby winę na USA i NATO. „Zagrożenie militarne ze strony Ukrainy i Polski”
„Wkrótce poinformowano by o przystąpieniu Białorusi do Rosji jako autonomicznego podmiotu, rzekomo w celu zapobieżenia zagrożeniu militarnemu ze strony Ukrainy i Polski. Narracja propagandowa zostanie sfałszowana, twierdząc, że zamach na Łukaszenkę został zaplanowany przez Waszyngton. Media miałyby też wówczas przedstawić sfabrykowane 'dowody’ na 'działania Ukrainy i Polski pod kierownictwem wywiadu NATO'” – czytamy na końcu raportu.
Źródło: gazeta.pl