Świat

Przywiązali psa do drzewa w mroźną noc. Jego łapy przymarzły do ziemi. Pies wył i płakał.

Pies, którego znaleziono z łapami przymarzniętymi do ziemi, w końcu doczekał się szczęśliwego zakończenia

Przywiązali psa do drzewa w mroźną noc. Jego łapy przymarzły do ziemi. Pies wył i płakał.

W pewien przeraźliwie mroźny, styczniowy poranek, w Brooklińskim parku Prospect, pies Jennifer Williams, Daisy, zerwał się ze smyczy i uciekł w ciemności. Daisy doprowadziła swoją panią do wycieńczonej, niedużej figurki, przywiązanej łańcuchem do drzewa. Nie sposób było dostrzec tego mieszańca labradora i pit bulla z chodnika, a sam pies był zbyt słaby, żeby szczekać i w ten sposób zdradzić swoją obecność. Gdyby nie wyczulone zmysły Daisy, szczeniak z pewnością zamarzłby w samotności. Łapy suczki były już przymarznięte do ziemi w miejscu, w którym siedziała – nie była nawet w stanie wstać o własnych siłach. Williams zgarnęła szczeniaka, otuliła go własnym płaszczem i czym prędzej ruszyła do domu wraz z nowym zwierzakiem.

Przywiązali psa do drzewa w mroźną noc. Jego łapy przymarzły do ziemi. Pies wył i płakał.

Pięć miesięcy później, po małym, cudem uratowanym psiaku w ogóle nie widać wszystkich cierpień, które musiał przeżyć. A było ich wiele – leczenie boleśnie pokiereszowanych poduszkek na łapach, operacje, mąjace na celu usunięcie metalu z żołądka psa i wyleczenie tzw. cherrie eye, czyli wypadnięcia gruczołu trzeciej powieki, a do tego walkę ze schorzeniami takimi jak anemia czy niewydolność nerek, które o mało co nie doprowadziły do śmierci zwierzaka.

Suczka przetrwała to wszystko dzięki pomocy troskliwych darczyńców, którzy pomagali jej za pomocą mediów społecznościowych oraz dzięki opiece ośrodka Sean Casey Animal Rescue. SCAR wspaniałomyślnie zgodził się sponsorować leczenie biednego szczeniaka, jednak to nie wszystko – sam założyciel fundacji, Sean Casey, udzielił psu schronienia na czas leczenia w swoim własnym domu. Synek Casey’a, Sean Junior, nadał psu imię Bindi, aby uczcić tym samym zmarłego bohatera, Steve’a Irwina, słynnego łowcę krokodyli.

Przywiązali psa do drzewa w mroźną noc. Jego łapy przymarzły do ziemi. Pies wył i płakał.

W maju Sean Casey ogłosił na Facebooku, że Bindy w końcu jest całkiem zdrowa oraz w pełni gotowa, aby znaleźć swój nowy, stały dom. Jej problemy z nerkami zostały rozwiązane i pies był teraz wzorcowym okazem zdrowia. Nie minęło wiele czasu, gdy Bindi została adoptowana przez wielkodusznego opiekuna – hodowcę szczeniaków, Dawida Frosta. Frost jest już opiekunem trzech innych odratowanych szczeniąt – również w typie pit bulla – i wszystkie one przywitały Bindy w swoim radosnym towarzystwie z szeroko otwartymi łapami. Bindi jest trzecia od lewej na zdjęciu poniżej.

Przywiązali psa do drzewa w mroźną noc. Jego łapy przymarzły do ziemi. Pies wył i płakał.

Frost i jego czworo futrzanych przyjaciół odwiedza teraz park Prospect każdego tygodnia. Jest to zupełnie inne miejce niż to, w którym znaleziono Bindy w tamten styczniowy poranek, przy -8 stopniach Celsjusza. Ziemi nie pokrywa już zmarznięty śnieg, lecz kwiaty i liście w pełni rozkwitu. W powietrzu nie czai się już złowroga, zimowa cisza, przerywana jedynie podmuchami lodowatego wiatru – teraz różne gatunki ptaków śpiewają wesoło wśród zielonych drzew. Bindi harcuje wesoło ze swoją nową rodziną, pozostawiając swoją bolesną przeszłość daleko za sobą.

Przywiązali psa do drzewa w mroźną noc. Jego łapy przymarzły do ziemi. Pies wył i płakał.

Być może nigdy nie poznamy okoliczności, które doprowadziły Bindy do tamtego miejsca, gdy przykuta łańcuchem do drzewa nie miała nawet możliwości, by się swobodnie położyć. Zagadką pozostają również kawałki plastiku i metalu, które znalazły się w jej żołądku zamiast pożywienia. Tyle trudnych pytań pozostaje bez odpowiedzi. Przede wszystkim pytanie o pobudki, które spowodowały, że jakiś człowiek popełnił tak straszne okrucieństwo względem niewinnej istoty.

Przywiązali psa do drzewa w mroźną noc. Jego łapy przymarzły do ziemi. Pies wył i płakał.

Na całe szczęście, tak jak wiele innych, smutnych bajek, historia Bindy kończy się pozytywnie – tak, jak tylko mogła zasługiwać na to ta słodka psina. Życzymy ci słodkiego, miłego życia, uroczy psiaku!

Źródło: funzoo.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close