Świat

Przeżył katastrofę helikoptera w Browarach. „Był tam armagedon. Po prostu prawdziwe piekło”

— Wyglądam przez okno i widzę helikopter lecący prosto na nas. Tuż przed naszym oknem! Potem wszystko wydarzyło się w ciągu kilku sekund. Odwróciłem się i krzyknąłem: „Uciekaj!”. Potem był wybuch – mówi Mykoła Antonow, ojciec 5-letniego Serhija, którego przywiózł do przedszkola w Browarach, kiedy na budynek spadł helikopter.

  • — Odrzuciła mnie fala wybuchowa. Dzięki Bogu nie straciłem przytomności. Od razu poczułem, że moja kurtka się pali — mówi Mykoła Antonow o pierwszej chwili, gdy w budynek uderzył helikopter. Następnie znalazł swojego syna i razem z innymi uciekli z budynku
  • — Był tam armagedon. Po prostu prawdziwe piekło. Na podwórku leżały zwłoki ludzi. Wszystko wokół płonęło — mówi mężczyzna o tym, co widział na zewnątrz
  • — Wybiegliśmy poza teren przedszkola i krzyknąłem do ludzi, którzy tam stali: „Ludzie, biegnijcie szybciej i pomóżcie! Tam płoną dzieci!” — opowiada w rozmowie z Onetem
  • — Wczoraj nic nie jadł, nie rozmawiał. Boi się być sam w pokoju. Boi się nawet sam iść do toalety. Wygląda przez okno i sprawdza, czy w naszym kierunku leci helikopter. To jest straszne — opowiada Antonow o stanie psychicznym swojego syna

W wyniku katastrofy helikoptera zginęło 14 osób, w tym jedno dziecko i kierownictwo MSW Ukrainy, które znajdowało się na pokładzie maszyny. Kolejne 25 osób zostało rannych. W rozmowie z Onetem Antonow opowiedział, jak zdjął płonące ubranie, uratował syna z pożaru i myślał, że to ich ostatnie sekundy życia.

Jak wyglądał ten dzień?

O 8.05 przyjechaliśmy z moim 5-letnim synem Serhijem do przedszkola. Zaparkowałem samochód i poszliśmy do szatni na drugim piętrze. Otworzyłem naszą szafkę i nagle usłyszałem dźwięk silnika. Jeden z nauczycieli powiedział: „Czy to mogą być wrogie drony?”. Odpowiedziałem, że nie, bo alarmu lotniczego nie było. Podszedłem do okna, żeby zobaczyć, skąd może dochodzić dźwięk. Wyglądam przez okno i widzę czerwono-szary helikopter lecący prosto na nas! Tuż przed naszym oknem! Potem wszystko wydarzyło się w ciągu kilku sekund. Odwróciłem się i krzyknąłem: „Uciekaj!”. Potem była eksplozja.

Odrzuciła mnie fala wybuchowa. Dzięki Bogu nie straciłem przytomności. Od razu poczułem, że moja kurtka się pali. W pobliżu znajdował się ojciec innego dziecka, jego ubranie również się zapaliło. Ściągnąłem kurtkę i wyrzuciłem ją. Zacząłem poszukiwania syna. Udało mu się dobiec niedaleko drzwi i dzięki Bogu nie został ranny. Chwyciłem go. Byli też nauczyciele i inne dzieci. Krzyczeliśmy do siebie „wszyscy żyją?” i zaczęliśmy wychodzić z pomieszczenia. Wszystko wokół było już objęte płomieniami. Wszyscy wyszliśmy z domu na podwórze. Nauczyciele i dzieci pobiegli do schronu. Złapałem syna i pobiegłem z nim przed przedszkole.

Co działo się w tym momencie na ulicy?

Był tam armagedon. Po prostu prawdziwe piekło. Na podwórku leżały zwłoki ludzi. Wszystko wokół płonęło. Eksplozja rozrzuciła materiały palne we wszystkich kierunkach. Była nafta, olej. Helikopter miał pełne zbiorniki. Wszystko płonęło jaskrawym pomarańczem. Cóż, wyobraź sobie, jak pali się nafta. Dlatego ogień był tak silny i zaczął się w ciągu kilku sekund. Wybiegliśmy poza teren przedszkola i krzyknąłem do ludzi, którzy tam stali: „Ludzie, biegnijcie szybciej i pomóżcie! Tam płoną dzieci!”. I pobiegli ratować dzieci. Nie mogłem zostawić syna samego, więc szybko wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do szpitala.

Jak daleko od ciebie rozbił się helikopter?

Helikopter uderzył w ścianę skrzydła budynku, która była obok nas. Chociaż kiedy zobaczyłam go z okna, myślałam, że wpadnie prosto do naszego pomieszczenia.

„To po prostu okropne”

Czy pamiętasz, jak się czułeś, gdy zobaczyłeś helikopter z okna?

Patrzysz na lecący w twoją stronę helikopter i myślisz, że za tobą jest syn, którego już nigdy w życiu nie zobaczysz. To po prostu okropne. Ale po tym poczułem dopiero cały strach. Przecież w tym momencie byłem w szoku.

Co ci powiedzieli w szpitalu?

Fizycznie mój syn nie ma problemów. Moja rana została opatrzona. Mam oparzenia na nodze. Zapaliła się, ale nie zauważyłem tego, będąc w szoku. Zdjąłem tylko kurtkę, którą miałem na sobie i dopiero na ulicy zdałem sobie sprawę, że moje nogi płoną. Plecy wciąż bolą mnie od uderzenia. Ale to wszystko drobiazgi, wracam do zdrowia. Lekarze mówili, że to cud, że po czymś takim byliśmy nietknięci.

Jaki jest stan psychiczny syna?

Był bardzo przestraszony. Wczoraj nic nie jadł, nie rozmawiał. Boi się być sam w pokoju. Boi się nawet sam iść do toalety. Wygląda przez okno i sprawdza, czy w naszym kierunku leci helikopter. To jest straszne. Byliśmy już u psychologa. Nadal będziemy chodzić. Bardzo się martwię, że odbije się to na nim w przyszłości.

Źródło: onet.pl

Helena

Leave a Comment

Najnowsze posty

Niebezpieczna bakteria nad Bałtykiem. Nie żyją dwie osoby

Niepokojące wieści znad Bałtyku. Tuż przy granicy z Polską pojawiła się niebezpieczna bakteria. Zanotowano już…

4 tygodnie temu

Ukraińska armia w obwodzie kurskim w Rosji. Co dalej z wojną?

Czy rosyjskie wojsko się wykrwawia? Po co Ukraińcy wjechali do obwodu kurskiego? Jak reaguje na…

4 tygodnie temu

Będzie list gończy za byłym szefem RARS

Za byłym szefem RARS zostanie wystawiony list gończy. Prokuratura wydała oświadczenie, w którym argumentuje taką…

4 tygodnie temu

Tajemnicza bransoletka Szymona Hołowni. Rozszyfrowano znajdujący się na niej napis

Szymon Hołownia zorganizował konferencję prasową, na której zaprezentował się w letnim garniturze, stawiając na błękitny…

4 tygodnie temu

„Skandal dyplomatyczny”. Reagują ws. powitania premiera Indii w Polsce

Premier Indii Narendra Modi przybył z wizytą do Polski. Pojawiły się jednak wątpliwości, czy jego…

4 tygodnie temu

Wykręciła taki numer w Sopocie. Teraz szukaj jej policja

Policjanci z Sopotu prowadzą postępowanie w sprawie kradzieży sklepowej, do której doszło w czerwcu 2024…

4 tygodnie temu