Brawurowo wbiegł na murawę. Nieoczekiwany gość skupił na sobie całą uwagę nie tylko kibiców. Z zaciekawieniem przyglądali mu się również piłkarze. Niewątpliwie stał się gwiazdą meczu. Jak mawiają niektórzy, przyniósł jednak pecha gospodarzom.
Była 67. minuta spotkania, gdy na murawę angielskiego stadionu Goodison Park wbiegł… on. Żaden z ochroniarzy nie zdążył go w porę zatrzymać. Intruz nie robił sobie nic z tego, że zakłóca rozgrywki pomiędzy Evertonem a Wolverhampton. Z racji tego, że ciężko było wyprosić nieproszonego gościa, mecz trzeba było przerwać. W końcu czarny kot, bo to o nim mowa, sam opuścił boisko.
CAT. ON. THE. PITCH ?
The most amusement Everton fans will have this afternoon.
? Follow all of today’s Premier League action online here: https://t.co/AetYdmxton pic.twitter.com/NeN8lCmBVe
— Sky Sports Premier League (@SkySportsPL) February 2, 2019
Niestety zwierzę przyniosło pecha gospodarzom, którzy przegrali z Wolverhampton 1:3. Trzeba dodać, że w Anglii panuje odwrotny przesąd na temat czarnego kota niż chociażby w Polsce. Na Wyspach jest on kojarzony z przynoszeniem szczęścia.
Przerwał sportowe rozgrywki i… przyniósł pecha
Źródło: fakt.pl