Zatrzymany w niedzielę białoruski bloger Roman Protasewicz w czwartek po raz pierwszy mógł porozmawiać z prawniczką. Nie wolno jej ujawniać szczegółów rozmowy, ale zapewniła, że jest „wesoły i pozytywny”.
W czwartej, po czterech dniach od zatrzymania, prawnikom Romana Protasewicza umożliwiono spotkanie się z ich klientem.
Jak podaje białoruska agencja BiełaPAN, prawniczka Inessa Olenska stwierdziła, że nie wolno jej ujawnić, gdzie jest przetrzymywany Protasiewicza. Nie mogła też mówić o szczegółach spotkania. Stwierdziła, że Protasewicz „trzyma się dzielnie”, jest „wesoły i pozytywny” i „nie ma się o co martwić”.
„Adwokatka spotkała się z Romanem Protasewiczem. Podobno trzyma się dobrze, dzielnie i nawet próbuje żartować. Pierwsza, powiedzmy, że dobra wiadomość od niedzieli” – napisała dziennikarka Wiktoria Bieliaszyn.
Adwokatka spotkała się z Romanem Protasiewiczem. Podobno trzyma się dobrze, dzielnie i nawet próbuje żartować. Pierwsza, powiedzmy, że dobra wiadomość od niedzieli.
— Wiktoria Bieliaszyn (@bieliaszyn) May 27, 2021
Prawnicy wciąż nie mogą spotkać się z partnerką blogera, która razem z nim została aresztowana po zmuszeniu do lądowania samolotu w Mińsku. Sofia Sapiega jest podejrzana o „organizację zamieszek”.
Apel rodziców zatrzymanego
W czwartek rodzice zatrzymanego i uwięzionego przez białoruskie władze dziennikarza i blogera Romana Protasewicza zaapelowali o pomoc dla syna. W Domu Białoruskim w Warszawie wezwali do poinformowania przywódców krajów Unii Europejskiej o zatrzymaniu i katowaniu w areszcie ich syna.
Natalia Protasewicz mówiła, że na nagraniu opublikowanym przez propagandowe białoruskie media widać na ciele Romana ślady tortur. – Widzieliście to nagranie. Rodzina, my – rodzice – zauważyliśmy na jego twarzy ślady przemocy. Widać, że to – przykryty podkładem kosmetycznym – złamany nos. Nie jestem chirurgiem, ale widzę, że na twarzy są przykryte kosmetykami siniaki, na szyi – ślady duszenia. To widać i myślę, że wy też zwróciliście na to uwagę – dodała.
Zaapelowała do przywódców krajów Unii Europejskiej o interwencję w sprawie zatrzymania i katowania w areszcie ich syna. – Mój syn nie nawoływał do masowych zamieszek, nie mówił, że trzeba wyprowadzić wojsko przeciwko Białorusi. Mój syn jako dziennikarz, jako bloger informował o tym, co się działo na Białorusi. Widzicie, co tam się dzieje wewnątrz Białorusi. Bardzo was proszę, zwróćcie się do rządzących na Zachodzie, żeby porozmawiali z obywatelem Łukaszenką i żeby mu wyjaśnili, co on robi z naszą młodzieżą – wskazała.
Źródło: gazeta.pl