Jednego dnia pożary spustoszyły zakłady chemiczne „Dmitriewski” oraz instytut badawczy, którego naukowcy brali udział w opracowywaniu systemów rakietowych Iskander i systemów przeciwlotniczych S-400. Rosyjskie media twierdzą, że to przypadek, a zapaliły się stare instalacje elektryczne. Jednak część ekspertów uważa, że podłożenie ognia mogło być aktem sabotażu.
– O tych zdarzeniach dowiedzieliśmy się tylko dlatego, że nie da się wyciszyć internetowych relacji licznych świadków. Teraz Rosja zastosuje blokadę informacyjną, aby nie wyciekły informacje, które nie pasowałyby do wersji korzystnej dla Kremla – mówi WP pułkownik rezerwy Maciej Matysiak, ekspert fundacji Stratpoints, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Po zdawkowym wyjaśnieniu o zapłonie „starej instalacji elektrycznej” rosyjskie media milczą o przyczynach pożarów w Centralnym Instytucie Badawczym Sił Powietrznych i Kosmicznych w Twerze oraz w zakładach chemicznych w obwodzie Iwanowskim. Do akcji nie przyznała się strona ukraińska.
Two possible Ukrainian so-called deep strikes inside Russia.
The Aerospace Defence Research Institute in Tver (left) was where Iskander missiles were developed.
The Dmitrievsky Chemical Plant east of Moscow (right) manufactured chemical solvents. pic.twitter.com/db2uRBnEUE
— alpнacenтaυrι😷 (@alphacentauriii) April 21, 2022
– Za kilka dni zapewne pojawią się informacje pochodzące z ukraińskich źródeł wywiadowczych, jakieś przechwycone rozmowy urzędników lub wojskowych, które pomogą nam w interpretacji tych pożarów – mówi dalej płk Matysiak. Uważa on, że pożary w obiektach pracujących na rzecz wojska trudno uznać za przypadek.
– Jeśli jednak wykluczyć panujący w rosyjskich instytucjach bałagan związany z nieprzestrzeganiem norm bezpieczeństwa, to prawdopodobny jest akt sabotażu. Ktoś mógł poczuć, że wojna na Ukrainie jest niesprawiedliwa i podjął działania, aby w niej przeszkodzić. Na tyle, ile mógł. Niedawno widzieliśmy podobny gest, gdy przechodzień rzucił koktajlem Mołotowa w mury Kremla – komentuje ekspert.
Przypomnijmy inny przypadek sabotażu w Rosji. 12 kwietnia wysadzono w powietrze most kolejowy koło Biełgorodu. Przebiegająca tamtędy linia kolejowa była wykorzystywana do transportu wojsk zmierzających na bitwę o Donbas.
Prywatna zemsta za bezsensowną śmierć żołnierzy
Ku podobnej wersji skłania się Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador w Łotwie i w Armenii, obecnie publicysta śledzący wydarzenia w Ukrainie i Rosji. – To mogła być zemsta na rosyjskich władzach za to, co Kreml wyczynia z żołnierzami wysłanymi do Ukrainy. Zginęło tam 20 tys. Rosjan. Putin zupełnie się tym nie przejmuje, posyła ocalałych na ofensywę w Donbasie, powodując kolejne ofiary. Niektórzy Rosjanie mogą chcieć w tym jakoś przeszkodzić – komentuje Nowakowski.
Obaj rozmówcy za mniej prawdopodobne uznają, że pożary to wynik akcji ukraińskich służb specjalnych. – Ukraina bardzo pilnuje, by nie ginęli rosyjscy cywile. To zniszczyłoby ich narrację o wojnie obronnej. Rosja od razu rozdmuchałaby taki incydent do gigantycznych rozmiarów. To mogłoby zagrozić otrzymywaniu dalszej pomocy wojskowej z Zachodu – dodaje były dyplomata.
Rosja. Pożary w ważnych obiektach. Są ofiary
Pożar w rosyjskim wojskowym instytucie naukowo-badawczym w Twerze (200 km od Moskwy) wybuchł w czwartek przed południem. Chodzi o Centralny Instytut Badawczy podlegający Siłom Powietrznym i Kosmicznym Federacji Rosyjskiej.
Według relacji lokalnych rosyjskich mediów, ogień w ciągu godziny objął jeden z budynków instytucji. Doszło do zawalenia się stropów i ścian. Sześć osób zginęło, a 21 zostało rannych. Rozmówca rosyjskiej agencji TASS podał, że przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji w starym budynku.
Naukowcy z tego instytutu brali udział między innymi w opracowywaniu systemów rakietowych Iskander i systemów przeciwlotniczych S-400 – podała telewizja Biełsat. W Rosji nadal toczą się pracę nad udoskonalaniem wyprodukowanych już pocisków. To po tym, gdy w trakcie ukraińskiej wojny okazało się, że niektóre typy rakiet mają problemy z precyzyjnym trafieniem w cel.
Dmitrowskie Zakłady Chemiczne, gdzie tego samego dnia wybuchł pożar, to jeden z największych producentów rozpuszczalników chemicznych w Rosji. Niektóre działy tej fabryki realizują kontrakty dla wojska. Obiekt jest zlokalizowany w obwodzie Iwanowskim ok. 400 km na północny wschód od Moskwy.
W piątek po południu kolejny pożar wybuchł w Instytucie Badań nad Budową Maszyn w mieście Korolow w obwodzie moskiewskim. Na razie nie wiadomo wiele na temat tego zdarzenia.
Źródło: wp.pl