Piloci myśliwców MiG-29 przeanalizowali dla nas uzbrojenie białoruskiego MiG-29, który – jak donoszą niezależne białoruskie media – sprowadził w niedzielę na lotnisko w Mińsku pasażerski samolot wiozący białoruskiego opozycjonistę Romana Protasiewicza. Piloci nie mają wątpliwości: białoruska maszyna leciała z rakietami o potężnej sile rażenia.
- Przechwycenie myśliwca wywołało kryzys pomiędzy UE a Białorusią i Rosją. Politycy mówią o „państwowym terroryzmie” i „powietrznym piractwie”
- Polscy piloci MiG-29 przeanalizowali zdjęcie myśliwca, który miał sprowadzić pasażerską maszynę na lotnisko w Mińsku
- Pod skrzydłami myśliwca były podwieszone pociski rakietowe R-27 i R-73. Każdy z nich mógł doprowadzić do zniszczenia cywilnej maszyny
- Żaden myśliwiec nie zabiera na pokład takiego arsenału pełniąc dyżur bojowy – mówią polscy piloci
Białoruski MiG-29 wyleciał z bazy w Baranowiczach i przejął samolot Ryanair zaledwie dwie minuty przed opuszczeniem przez niego przestrzeni powietrznej tego kraju
W niedzielę 23 maja białoruski reżim zmusił do lądowania w Mińsku lecący z Aten do Wilna samolot linii lotniczych Ryanair pod pretekstem alarmu bombowego. Pasażerską maszynę doprowadził na lotnisko myśliwiec MiG-29, o którym do niedawna niewiele było wiadomo.
Jak się szybko okazało, samolotem lecieli współtwórca opozycyjnego wobec dyktatury portalu Nexta Roman Protasiewicz oraz jego dziewczyna, obywatelka Rosji Sofia Sapiega. Oboje zostali aresztowani i według nieoficjalnych doniesień byli lub wciąż są torturowani.
Przechwycenie pasażerskiego samolotu przez reżim Aleksandra Łukaszenki spowodowało ostry kryzys pomiędzy Unią Europejską, a Białorusią i Rosją. O zatrzymaniu na terytorium Białorusi zarejestrowanej w Polsce maszyny wypowiadali się w ostrych słowach nasi politycy. Premier Mateusz Morawiecki nazwał zatrzymanie samolotu z opozycjonistą na pokładzie „aktem państwowego terroryzmu”. Były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek nazwał to w rozmowie z Onetem „piractwem powietrznym” i „nową bronią dyktatorów”.
W poniedziałek przywódcy Unii Europejskiej zdecydowali o kolejnych sankcjach wobec Białorusi, w tym o wstrzymaniu wszelkich lotów pomiędzy państwami UE i tym krajem. Polska przestrzeń powietrzna została zamknięta dla białoruskich przewoźników o północy ze środy na czwartek.
Na odpowiedź Rosjan nie trzeba było długo czekać. W środę wieczorem linie Air France poinformowały, że odwołują lot Paryż-Moskwa w związku z tym, iż władze lotnicze Rosji nie zatwierdziły nowej trasy omijającej przestrzeń powietrzną Białorusi.
Co miał pod skrzydłami białoruski MiG-29
Oburzenie międzynarodowej społeczności wywołał nie tylko fakt przymuszenia obcego samolotu do lądowania przez reżim Łukaszenki, ale także wyznaczona cywilnej maszynie „asysta” myśliwca MiG-29. Piloci polskich MiG-29, z którymi rozmawialiśmy już wcześniej, stwierdzili, że „wykorzystywanie myśliwców do przeprowadzenia tego typu operacji i zmuszenia do lądowania cywilnej maszyny i to jeszcze pod groźbą zestrzelenia, to jest przegięcie”. Dodawali, że sama obecność wojskowej maszyny może wywrzeć na pilota psychiczną presję utrudniającą właściwe manewrowanie w powietrzu.
W ostatnich dniach w sieci pojawiły się zdjęcia lądującego MiG-29 w czasie, gdy na mińskie lotnisko został sprowadzony samolot Ryanair. Zrobione z ziemi zdjęcie dokładnie pokazuje podwieszone uzbrojenie pod skrzydłami wojskowej maszyny.
Lądujący białoruski MiG-29 z ciężkim uzbrojeniem pod skrzydłami.
Polscy piloci myśliwców MiG-29, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że są to cztery pociski rakietowe R-73 i dwa R-27. Ich analiza pokrywa się z wcześniejszymi analizami dziennikarzy ukraińskiego portalu InformNapalm.org, którzy publikowali te zdjęcia.
„Uzbrojony jak na wojnę”
Piloci mówią nam, że przedstawiony na fotografii myśliwiec „jest uzbrojony jak na wojnę”.
– Największą siłę rażenia mają pociski rakietowe R-27 (na zdjęciu są podwieszone na skrzydłach od strony kadłuba). Są to radzieckie konstrukcje do zwalczania powietrznych celów na średnich i długich dystansach – usłyszeliśmy od ekspertów. – Ich najnowsze wersje mogą trafić do celu nawet z odległości 120 kilometrów, ponieważ we wszystkich swoich wersjach rakieta jest przeznaczona do zwalczania celów poza zasięgiem wzroku (tzw. BVR – Beyond Visual Range). R-27 współpracuje w locie z radarem samolotu.
– Jeżeli taka rakieta doleci w strefę rażenia, to jest w stanie całkowicie zniszczyć każdy samolot. Nie ma znaczenia, czy są to wojskowe maszyny F-16, F-35, Su-35, Tu-122, czy też pasażerskie Airbusy lub Boeingi – mówi pilot.
Nieco mniejszą siłę rażenia mają także wyprodukowane w ZSRR i unowocześniane w Rosji pociski rakietowe na podczerwień R-73 wykorzystywane w manewrowej walce powietrznej w kontakcie wzrokowym z celem. – Ale nawet jedna taka rakieta zniszczy dowolny pasażerski samolot – komentuje pilot.
Jeden z naszych rozmówców wyjaśnia, że w Polsce żaden myśliwiec MiG-29 nie zabiera na pokład takiego arsenału, pełniąc dyżur bojowy. – Bez znaczenia jest fakt, czy przechwytujemy cywilny czy wojskowy statek powietrzny. Są określone warianty uzbrojenia, które zawarte są w odpowiedniej instrukcji i z całą pewnością nie ma tam pocisku rakietowego R-27 – mówi.
Piloci podkreślają bezsensowność zabierania tak potężnego uzbrojenia na lot do pasażerskiego samolotu – Już samo działko rozniosłoby w pył dowolną cywilną maszynę – mówi pilot.
Uzbrojony myśliwiec przyleciał z Baranowiczów
Myśliwiec, którzy przechwycił samolot Ryanair z Protasiewiczem na pokładzie, należy do 61. Bazy Lotnictwa Myśliwskiego w Baranowiczach w obwodzie brzeskim. Obok MiG-29 stacjonują w tej bazie także myśliwce Su-27, a od 2019 roku kilka nowoczesnych rosyjskich Su-30SM, które mają stopniowo zastępować wysłużone MiG-29.
Białoruski MiG-29 startujący z lotniska w Baranowiczach.
Po przebyciu około 120 km z bazy w Baranowiczach uzbrojony po zęby MiG-29 przejął cywilny samolot zaledwie dwie minuty przed opuszczeniem przez niego przestrzeni powietrznej Białorusi.
Źródło: onet.pl