Rosyjscy wojskowi po cichu śmieją się z Władimira Putina! Znany profesor ujawnił, o czym mówili mu parę lat temu po paru głębszych. Drwinom wobec militarnych ambicji rosyjskiego dyktatora nie było końca. Został porównany do dziewicy, oficerowie pozwolili sobie na rubaszne żarty o nocy poślubnej.
Oficerowie rosyjskiej armii po pijaku wyśmiewali Putina! Mówili o nocy poślubnej
Władimir Putin chce za wszelką cenę uchodzić za potężnego, poważnego przywódcę, który odbudowuje rosyjskie imperium. Ale niezliczone upokorzenia doznane podczas wojny na Ukrainie sprawiły, że z własnej winy jest tylko powszechnie pogardzany. Nie milkną plotki na temat walki o władzę na Kremlu i konfliktach, jakie ma wywoływać Putin z własnymi ludźmi. A oni jeszcze przed rozpoczęciem pełnej inwazji na Ukrainę nie szanowali go i uważali, że jego szeroko zakrojone militarne plany to efekt ignorancji – ujawnia znany brytyjski ekspert do spraw rosyjskich. Prof. Mark Galeotti z University College London na łamach „Daily Mail” wspomina swoją rozmowę z grupą rosyjskich oficerów. Ujawnił, o czym mówili mu parę lat temu po paru głębszych. Drwinom wobec militarnych ambicji rosyjskiego dyktatora nie było końca. Został porównany do dziewicy, oficerowie pozwolili sobie na rubaszne żarty o nocy poślubnej. Co dokładnie napisał profesor?
„Nie chciałbym, żeby dziewica mówiła mi, co mam robić podczas swojej nocy poślubnej”. Dowódcy wiedzieli, że Putin nie zna się na wojnie
„Parę lat temu poznałem grupę rosyjskich oficerów, a gdy alkohol rozwiązał im języki, jadowicie wypowiadali się o militarnych pretensjach Putina. 'Nie chciałbym, żeby dziewica mówiła mi, co mam robić podczas swojej nocy poślubnej'” – miał podsumować tę kwestię jeden z rosyjskich wojskowych. Upokorzony Putin, który widzi, że popełnił błąd i skompromitował się, jest zdolny do wszystkiego, by ratować „honor”. „Zdaje sobie sprawę z tego, że walczy o swoje polityczne życie, a jak już widzieliśmy, potrafi poświęcić niezliczone ludzkie istnienia na ołtarzu własnej ambicji” – pisze prof. Mark Galeotti.
Źródło: se.pl