– Trzeba zamknąć przestrzeń powietrzną na zachodzie Ukrainy. Nie możemy dawać się wciąż szantażować Rosji – mówi Wirtualnej Polsce były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, profesor i generał Stanisław Koziej. Nasz rozmówca uważa, że Zachód jest zbyt reaktywny i defensywny wobec Putina. A to rosyjskiego dyktatora ma tylko ośmielać.
„Chcę powiedzieć jasno: będziemy bronić każdego centymetra terytorium NATO. Ale nie będziemy toczyć wojny z Rosją w Ukrainie. Bezpośrednią konfrontacją między NATO a Rosją jest III wojna światowa” – poinformował w mediach społecznościowych Joe Biden.
Stanowisko prezydenta USA skrytykowała ukraińska dziennikarka Olga Tokariuk, która stwierdziła, że takie twierdzenia „ośmielają Rosję do eskalacji, bo Rosja odbiera je jako przejaw słabości”. – Bardzo zła wiadomość, niegodna wielkiego kraju – napisała Tokariuk w odpowiedzi na wpis Bidena.
Były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, generał Stanisław Koziej, w rozmowie z Wirtualną Polską przyznaje, że świat zachodni jest dziś zbyt uległy wobec Putina.
– Zachód, nad czym ubolewam, wciąż stosuje reaktywną i defensywą strategię odwetu, jeśli chodzi o sankcje. Uważam, że powinna zostać przyjęta ofensywna strategia wymuszania – czyli ultimatum, żeby Rosja zrobiła to, czego oczekuje Zachód, pod groźbą nałożenia konkretnych sankcji – przekonuje gen. Stanisław Koziej.
Nasz rozmówca uważa, że kraje zachodnie „nie mają dziś pomysłu, jak przeciwdziałać rosyjskiej doktrynie eskalacyjnej”. – Rosja na początku prowadziła wojnę interwencyjną, niskiej intensywności, jakąś ekspedycję karną przeciw władzom ukraińskim, nie atakowała miast, ludności cywilnej, budynków mieszkalnych. Po krachu początkowego okresu wojny zdecydowała się na jej eskalację w wojnę totalną. Dziś wysyła sygnały, że jest gotowa nadal eskalować działania wojenne, a w grę wchodzą nawet prowokacyjne akcje z użyciem broni chemicznej lub biologicznej – podkreśla były szef BBN.
Jak zauważa gen. Koziej, „Rosja szantażuje nie tylko Ukrainę, ale cały Zachód”. – Grozi, że rozszerzy wojnę z lokalnej na regionalną, a może i światową. To Putin chodzi po tej drabinie eskalacyjnej i wybiera to, co mu odpowiada. My nie możemy jako Zachód biernie patrzeć, jakie scenariusze Putin sobie zaplanuje i wedle których będzie prowadził z nami obecną konfrontację, w tym ewentualne eskalowanie trwającej „proxy war”, czyli wojny pośredniej w wojnę bezpośrednią, na początek być może skrywaną, podprogową – przekonuje rozmówca Wirtualnej Polski.
– Jeśli Zachód teraz nie postawi Putinowi warunków, on postawi jeszcze trudniejsze. Jeśli my jako Polska nie przekonamy Zachodu dzisiaj, gdy obraz Putina i tego, co robi, jest mocno niebezpieczny, to nie przekonamy Zachodu po tym, jak Putin wygra wojnę i podporządkuje sobie Ukrainę – uważa gen. Koziej.
Czerwone linie dla Putina
Jak mówi profesor, „Zachód powinien uprzedzić Putina i wyznaczyć czerwoną linię”: – Czerwoną linią dla Putina w tej wojnie powinno być naruszenie przez Rosję strefy zakazu lotów nad zachodnią Ukrainą, jaką NATO na wniosek rządu ukraińskiego powinno zawczasu, z odpowiednim wyprzedzeniem, zapowiedzieć i następnie ustanowić w ochronie konwojów humanitarnych i fal uchodźców z obszaru walk – twierdzi gen. Koziej.
Dlaczego należy aktywnie przeciwdziałać rosyjskiej eskalacji wojny w Ukrainie https://t.co/eB3pzwVEPm
— Stanisław Koziej (@SKoziej) March 11, 2022
– Dla Rosji jesteśmy takim samym wrogiem, jak Ukraina, chociaż Putin nie prowadzi z krajami Zachodu wojny zbrojnej. Ale on może przekroczyć tę linię. Z każdym dniem i tygodniem wojny wzrasta ryzyko, że Putin zastosuje agresję podprogową na nasze terytorium. Wojna „pod fałszywą flagą”, skryta dywersja, zwłaszcza na hub zaopatrzeniowy, w tym wojskowy, w Polsce – to wszystko jest możliwe. Dlatego my nie możemy biernie patrzeć na to, co robi Putin, lecz zmniejszyć ryzyko jego decyzji eskalacyjnych. Jak? Postawić „swój szczebel” na drabinie eskalacyjnej Putina. Takim szczeblem, który Putin musiałby najpierw pokonać, by wtargnąć na nasze terytorium, to właśnie strefa zakazu lotów nad terytorium zachodniej Ukrainy – powtarza były szef BBN.
Jak dodaje: – Jeśli Putin zdecydowałby się na konfrontację z nami, to lepiej konfrontować się z nim najpierw w przestrzeni powietrznej nad Ukrainą, niż od razu na lądzie i w przestrzeni powietrznej u nas. Oczywiście zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Ukrainą jest trudne z powodów politycznych, dlatego tę decyzję należałoby uzasadnić odpowiednimi argumentami.
Jakimi? – Wykazać, że ustanowienie strefy zakazu lotów nie jest aktem agresji, tylko aktem obrony i ochrony humanitarnej uciekinierów spod rosyjskiego ognia i konwojów z pomocą, które wjeżdżają do Ukrainy. Putin, naruszając tę strefę i wlatując do niej, musiałby podjąć ryzyko konfrontacji z siłami powietrznymi NATO operującymi tam na prośbę rządu ukraińskiego. W świetle prawa międzynarodowego ze strony NATO to nie byłaby operacja zaczepna, to nie byłaby zakazana prawem agresja. To byłoby działanie defensywne o celach ochrony humanitarnej, zainicjowane politycznie przez Ukrainę w swojej przestrzeni powietrznej przy pomocy poproszonych o to sił międzynarodowych poza obszarem bezpośrednich lądowych starć zbrojnych armii rosyjskiej i ukraińskiej – zaznacza nasz rozmówca.
Gen. Koziej uważa, że Polska w tej sprawie powinna prowadzić poufne działania i rozmowy polityczne i dyplomatyczne z przywódcami państw zachodniej Europy i USA.
Były szef BBN przestrzega: – Obyśmy nie okazali się współczesnymi Chamberlainami, którzy myślą ,że kosztem Ukrainy mogą zapewnić sobie na Zachodzie święty spokój z Putinem i nie czekajmy na nowego Churchilla, który by nam przypomniał: mieliśmy do wyboru wojnę i wstyd, wybraliśmy wstyd, a wojnę i tak mieć będziemy.
Jak przekonuje gen. Koziej, „najważniejsze, żywotne, strategiczne interesy Polski są dzisiaj zagrożone w Ukrainie”. – Jeśli Ukraina upadnie, nasze bezpieczeństwo pogorszyłoby się w dwójnasób. Nie dajmy jej upaść – to nasze najważniejsze zadanie strategiczne tego czasu – konkluduje generał.
Źródło: wp.pl