Przedstawiciele administracji prezydenta USA Joe Bidena są przekonani, że w przypadku wznowionej inwazji Rosji przeciwko Ukrainie gazociąg Nord Stream 2 nie zostanie uruchomiony. Mimo zdecydowanych sygnałów z Waszyngtonu wypowiedzi członków niemieckich władz są mniej stanowcze.
Choć mierząca ponad 1200 km druga nitka bałtyckiego gazociągu od miesięcy jest technicznie ukończona, przyszłość wartego 10 mld euro projektu daleka jest od pewnej. Proces certyfikacji Nord Stream 2 przez Federalną Agencję Sieci (BNetzA) został wstrzymany i nawet gdyby został odmrożony, nadal czekałyby go miesiące procedur, zarówno po stronie Niemiec, jak i Komisji Europejskiej, która musi wydać ostateczne pozwolenie w tej sprawie.
Nord Stream 2. Gaz nie popłynie?
Według scenariusza przedstawionego w nocie niemieckiej ambasady, rozesłanej amerykańskim kongresmenom w grudniu, najszybszy termin oddania rurociągu do użytku to lipiec bieżącego roku. Jednak to, czy gaz w ogóle popłynie przez NS2, nie jest jeszcze przesądzone. Wszystko zależeć może od losów Ukrainy i tego, czy Rosja zdecyduje się na kolejną agresję przeciwko temu krajowi.
– Z naszej perspektywy sprawa jest prosta. Jeśli dojdzie do wznowionej agresji, oznacza to koniec gazociągu – mówi zaangażowany w prace nad potencjalnymi sankcjami działacz demokratów. – Otrzymaliśmy zapewnienia ze strony administracji Bidena, że tak się stanie i że mają obietnicę niemieckiego rządu. Ale nawet jeśli Berlin się z tego wycofa, trudno będzie powstrzymać Kongres przed odpowiednimi działaniami – dodaje.
Wskazuje m.in. na projekt sankcji senatora Boba Menendeza, który obok ostrych restrykcji finansowych, obejmujących też rosyjski przemysł surowcowy, zawiera sankcje przeciwko Nord Stream 2. Projekt – który może zostać przyjęty jeszcze w styczniu – zakłada nałożenie sankcji w momencie uznania przez prezydenta USA, że Rosja dopuściła się dalszej agresji przeciwko Ukrainie.
Brak definitywnej deklaracji Berlina
Mimo zdecydowanych sygnałów z Waszyngtonu, wypowiedzi członków niemieckich władz są mniej stanowcze. Jeszcze na początku roku kanclerz Olaf Scholz i minister obrony Christiane Lambrecht sugerowali, że los NS2 nie jest związany z konfliktem na Ukrainie. Późniejsze wypowiedzi były już inne: we wtorek kanclerz stwierdził, że wszystkie opcje – w tym zablokowanie NS2 – leżą na stole, jeśli chodzi o potencjalne sankcje przeciwko Rosji. Nadal jednak nie było ze strony Berlina definitywnej deklaracji na ten temat.
– Blisko pracujemy nad tym z Niemcami i Unią Europejską – powiedział rzecznik Departamentu Stanu zapytany o różnice między sygnałami płynącymi z Waszyngtonu i Berlina. Rzecznik podkreślił również, że nowy niemiecki rząd zawiesił certyfikację gazociągu i potwierdził zobowiązania wyrażone w lipcowym wspólnym oświadczeniu władz USA i Niemiec. Dokument mówi o tym, że w razie agresji na Ukrainę Berlin „podejmie działania na szczeblu krajowym i będzie naciskać na skuteczne środki na szczeblu europejskim, w tym sankcje, by ograniczyć rosyjskie zdolności eksportowe w sektorze energetycznym, w tym gazowym”.
– To zobowiązanie szersze niż tylko zamknięcie NS2 i jesteśmy przekonani, że nasi niemieccy sojusznicy zrealizują swoje zobowiązania – powiedział wysoka rangą przedstawiciel administracji USA.
Dostawy z krajów Bliskiego Wschodu
Z kolei podsekretarz stanu USA Victoria Nuland zasugerowała, że sama decyzja o wstrzymaniu certyfikacji – oficjalnie podjęta z przyczyn technicznych – była efektem porozumienia z USA.
– To, co teraz robimy, to pracujemy z Niemcami, pracujemy z UE, by spowolnić ich rozważanie implementacji gazociągu. Ten niemiecki rząd podjął znaczące kroki, by to zrobić – powiedziała Nuland. Dodała też, że lipcowe porozumienie z Niemcami oznacza, że jeśli dojdzie do wznowionej agresji przeciwko Ukrainie, projekt zostanie zawieszony.
Aby zmniejszyć ewentualne szkody, wynikające z potencjalnego ograniczenia eksportu rosyjskiego gazu do Europy, specjalny doradca Departamentu Stanu ds. bezpieczeństwa energetycznego Amos Hochstein odbył rozmowy z firmami z sektora gazowego, które miały dotyczyć „zakresu planów ewentualnościowych”. Według nieoficjalnych doniesień chodzi o dodatkowe dostawy skroplonego gazu LNG m.in. z krajów Bliskiego Wschodu, w tym Kataru i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
– To prawda, że wypowiedzi niemieckich polityków były dość dwuznaczne i wywołuje to sporą frustrację po naszej stronie, zwłaszcza że administracja wyświadczyła Niemcom wielką przysługę odchodząc od sankcji przeciwko Nord Stream 2 AG – mówi rozmówca w Kongresie. – Ale realistycznie trudno sobie wyobrazić, że jeśli dojdzie do inwazji, NS2 zostanie uruchomiony. Na pewno Niemcy zostaną poddane ogromnej presji – dodaje.
Źródło: interia.pl