Świat

Nikt nie zwrócił uwagi na kobietę zamiatającą ulice. Tymczasem ona ratowała życie szesnastu osobom!

Wojna rodzi zarówno potwory jak i bohaterów. Na ustach mieszkańców Borodzianki jest teraz sprzątająca na co dzień ulice pani Tatiana (54 l.). To właśnie tej nie rzucającej się w oczy na co dzień kobiecie zawdzięcza życie szesnaście osób, które zostały zasypane w schronie w piwnicy zbombardowanego przez Rosjan wieżowca.

Nikt nie zwrócił uwagi na kobietę zamiatającą ulice. Tymczasem ona ratowała życie szesnastu osobom!

Jak mówią nam napotkani mieszkańcy Borodzianki natychmiast zajęli się szabrowaniem, a tych, którzy chcieli pomagać uwięzionym pod gruzami, odpędzali.

Na Tatianę nie zwracali uwagi

– Do takich jak ja od razu na ulicy strzelali – wspomina ten straszny czas Aleksiej (31 l.). – Na Tatianę, chodzącą po ulicy z wózkiem i trzema kundelkami, nikt nie zwracał uwagi. I dzięki temu mogła działać – dodaje.

Kobieta ruszyła na pomoc uwięzionym pod gruzami. – Ja nawet nie widziałam, że tam ktoś żyje – mówi reporterom Faktu. – Dopiero moje pieski mnie naprowadziły. Podbiegły w jedno miejsce, a kiedy i ja podeszłam do nich, usłyszałam głosy ludzi. Prosili mnie o pomoc – opowiada kobieta. – Gdy tylko mogłam przynosiłam im jedzenie: to co znalazłam w rozbitych, obrabowanych sklepach. Wrzucałam im pożywienie przez dziury miedzy betonowymi blokami – mówi pani Tatiana.

Znalazła sposób na podanie wody

Pomysłowa kobieta znalazła nawet sposób aby podać zasypanym wodę. – Wsunęłam przez otwór gumowy wężyk, przy pomocy lejka wlewałam do niego wodę, by ludzie mieli co pić – tłumaczy. Wszystko to trwało kilkanaście dni. Potem zasypanym udało się utorować drogę i wydostać ich z pułapki, w której groziło im nie tylko niebezpieczeństwo zawalenia się zrujnowanego budynku, ale i śmierć głodowa!

– Tatiana to teraz nasza bohaterka- twierdzi Aleksiej. – Wiedziała, jak sobie poradzić. Zrobiła to. Teraz o jej wyczynie wszyscy już w naszym mieście wiedzą, jesteśmy z niej dumni – podkreśla.

Nie zrobiłam nic wielkiego

Pani Tatiana zdaje się nie brać do siebie uznania, jakie zdobyła swoim pięknym czynem. Nadal chodzi z psami i wózkiem po ulicach rodzinnego miasta.

-Ja przecież nic wielkiego nie zrobiłam – twierdzi skromnie kobieta. – Gdyby nie ci Rosjanie, którzy przeszkadzali w pomocy, inni na pewno uczyniliby to szybciej i lepiej niż ja – uważa.

Niestety takich zawalonych wysokich bloków w mieście jest znacznie więcej i pod ich gruzami może być jeszcze uwięzionych. Jak podają władze miasta może to być prawie 200 osób. Ile ich jest dowiemy się dopiero po tym, jak strażakom pracującym w Borodziance uda się odkopać wszystkie schrony w piwnicach zrujnowanych wieżowców.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close