Świat

„Myślałam, że tak zakończy się moje życia”. Straszna historia 39-latki

To był istny horror. W ułamku sekundy ciało 39-latki objęły płomienie. Koszmar kobiety trwał aż pięć koszmarnych minut. Ogień poczynił potworne skutki w jej organizmie. – Mama prawie spłonęła żywcem, kiedy doszło do wypadku przy ognisku – przyznały dzieci 39-latki.

"Myślałam, że tak zakończy się moje życia". Straszna historia 39-latki

Z pozoru błaha czynność dla Louise Chadwick (39 l.) z angielskiej miejscowości Radcliffe o mało nie skończyła się śmiercią. Wystarczyła chwila nieuwagi i matka dwójki dzieci stanęła w ogniu. Kobieta ledwo przeżyła ten straszliwy wypadek. Dramatyczne zdarzenia rozegrały się w 2017 roku, lecz dopiero teraz Brytyjka zdecydowała się o nich opowiedzieć.

Koszmarny pożar w Wielkiej Brytanii. Kobieta o mało nie spłonęła żywcem

Louise i jej partner Carl Dover (43 l.) remontowali pokój córki. Para chciała się pozbyć szafy, która tylko zagracała sypialnię. Najlepszym sposobem, jak uznali, było spalenie jej w ogrodzie za domem. Nieraz w tak się pozbywali starych mebli i innych odpadów.

39-latka postanowiła więc przy pomocy benzyny spalić niepotrzebny przedmiot. Tym razem nie mogła liczyć na pomoc partnera, bo ten był w pracy. Pomógł jej za to były chłopak córki, Jamie.

Szafę zniesiono do ogrodu. Kiedy Louise poszła po benzynę, Jamie rozpalił ogień. 39-latka wróciła do ogrodu i chciała polać mebel paliwem, nie wiedziała, że tam już się tli płomień. Po sekundzie szafa stanęła w płomieniach, a wraz z nią kanister. Przerażona kobieta upuściła go na ziemię, rozlewając benzynę. Louise poślizgnęła się w kałuży płynu, nurzając się w paliwie.

Płomienie objęły piżamy i nogi 39-latki i zawłaszczały kolejne części jej ciała. – Na początku byłam w całkowitym szoku. Wszystko wydarzyło się tak szybko – tłumaczyła mediom. – Czułam, jak ciepło szybko zbliża się do mojej twarzy, ale nie mogłam zdjąć spodni – przyznała Louise.

Tragiczne oparzenia. „Myślałam, że umrę”

Na pomoc 39-latce ruszył Jamie, a potem jej córka Georgia (19 l.), która usłyszała krzyki matki. – Czułam się, jakbym to trwało wieczność. Myślałam, że tak zakończy się moje życie – wyznała Louise. Po pięciu minutach niewyobrażalnego bólu w końcu udało się ugasić pożar trawiący ciało kobiety.

Ranna Brytyjka trafiła do szpitala. Miała oparzenia trzeciego stopnia na całej dolnej partii ciała – na udach, nogach, stopach – i na ramionach i dłoniach. Przez dwa tygodnie leżała na oddziale intensywnej terapii. Bolesne oparzenia wymagały przeszczepu skóry.

Strach przed ogniem

Louise udało się dojść do zdrowia po tragicznym wypadku. – Każdego dnia wciąż myślę o tym, co się stało – powiedziała Louise. – Blizny na moim ciele zagoiły się, ale to moje zdrowie psychiczne ucierpiało najbardziej – podkreśliła.

Brytyjka przyznała, że skrajną fobię przed wszelkiego rodzaju otwartym ogniem. Fajerwerki i noc przy ognisku napawają ją strachem. Tuż po wypadku u Louise zdiagnozowano zespół stresu pourazowego.

– Pierwszy raz od wypadku pojechałam zatankować samochód i zaczęłam krzyczeć na środku stacji benzynowej. Poczułam wtedy tak wielki strach – przyznała Louise. – Miałam niezliczoną liczbę koszmarów, w których budziłam się z myślą, że płonę. Moje dzieci musiały mnie uspokajać – mówiła.

Mówienie o wypadku oswaja lęki u Louise i pozwala jej zaakceptować to, co się wydarzyło. Jej historia jest ostrzeżeniem dla innych. – Chcę, aby ludzie zdali sobie sprawę z niebezpieczeństw związanych z ogniem – podkreśliła. – Nie życzyłbym mojemu najgorszemu wrogowi tego, co mi się przydarzyło – dodała.

Louise teraz pracuje jako fryzjerka i wizażystka. Chce pomagać ofiarom oparzeń, by mogli się czuć szczęśliwi ze swojego wyglądu.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close