Rosjanie od samego początku inwazji na Ukrainę mogli liczyć na wsparcie kontrowersyjnego i słynącego z wyjątkowej brutalności czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa, który zapowiadał, że jego elitarne jednostki będą walczyć u boku Putina.
Wojska rosyjskie kompletnie nie są przygotowane do skutecznej walki w miastach, a do tego ich morale pozostawia wiele do życzenia, dlatego też Władimir Putin szybko zdecydował się sięgnąć po swoją tajną broń, a mianowicie kadyrowców. Ci, zdaniem specjalistów, mają nie tylko walczyć w tym trudnym terenie, ale i pilnować, by… Rosjanie nie uciekali z pola bitwy, co przypomina rozwiązania stosowane przez sowietów w czasie II wojny światowej.
Czeczeńscy bojownicy od lat przedstawiani są jako bezwzględna i brutalna jednostka specjalna, szkolona przez samego Ramzana Kadyrowa, której lepiej nie spotkać po przeciwnej stronie działań wojennych. Tak właśnie próbowano ją też “reklamować” przed przybyciem do Ukrainy, szczególnie batalion “Południe” dowodzony przez Magomeda Tuszajewa – rzeczywistość szybko zweryfikowała jednak możliwości kadyrowców.
Putin szybko sięgnął po tajną broń. Kadyrowcy jednak zawiedli…
Wspomniana jednostka została przez Ukraińców rozbita, podobnie jak inne mniejsze oddziały, ale Ramzan Kadyrow wciąż próbuje zaklinać rzeczywistość. Po raz kolejny przekonuje w sieci, że kadyrowcy radzą sobie świetnie, bo osobiście nadzoruje i kontroluje ich działania, przebywając razem z nimi na froncie. Na dowód zamieścił w sieci zdjęcie, na którym modli się przed “ukraińską” stacją paliw i może nawet byśmy w to uwierzyli, gdyby nie dwa szczegóły.
The head of Chechnya republic Kadyrov desperately wants people to think he is fighting in #Ukraine. First, he lied about being near #Kyiv when he was seen in Chechnya. Now he says is in Mariupol and posts this picture, not realizing, but there are no Rosneft stations in Ukraine. pic.twitter.com/8HaaePM9Vx
— Anonymous Operations (@AnonOpsSE) March 29, 2022
Jakiś czas temu wrzucił do sieci zdjęcie z ukraińskim pojazdem, który rzekomo przejął osobiście w okolicach Kijowa, tyle że znajdował się wtedy przy… swoim pałacu prezydenckim w Czeczenii, co udowodniły nie tylko zdjęcia, ale i logi z jego telefonu.
Opublikowane teraz zdjęcie z “okolic Mariupola” przedstawia zaś stację paliw rosyjskiej sieci Pulsar należącej do Rosnieft, która nie działa w Ukrainie.
Kadyrov, leader of the Chechen Republic, releases images of him capturing a Ukranian vehicle… outside of his presidential Palace in Chechnya…🤭 pic.twitter.com/qvfAjzCNVP
— Anonymous Operations (@AnonOpsSE) March 30, 2022
Śmiało można więc założyć, że to kolejna propagandowa ustawka, podobnie jak nagranie Kadyrowa z 14-letnim synem (jednym z 12 swoich dzieci!), którego miał ze sobą zabrać, by ten zdobył wojenne doświadczenie i poznał osobiście przywódcę samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej, Dienisa Puszylina.
Adam Kadyrov, the son of the Head of the Chechen Republic Ramzan Kadyrov, visited Mariupol together with his father.#Ukraine #UkraineRussiaWar #Russia #USA #NATO #war #news #ukraina #putin #biden #ukrainewar #kyiv pic.twitter.com/ldgW9KfzPE
— 🆈🅾🆂🅷🅸 (@YoshiYamamo_to) March 29, 2022
Pytanie tylko, czy przypadkiem tym razem nie musi ratować morale własnych ludzi, którzy mieli być postrachem Ukraińców, a coraz częściej stają się obiektami żartów i bohaterami memów. Sieć właśnie podbija film, opisany “co kadyrowcy zwykle robią w Ukrainie”, na którym można zobaczyć jednego z bojowników, pilnie potrzebującego pomocy kolegi po… niezbyt udanej próbie jazdy na motocyklu, zakończonej przygnieceniem przez pojazd.
What #Kadyrovites usually do in #Ukraine. pic.twitter.com/Rjan5OB3f1
— NEXTA (@nexta_tv) March 30, 2022
Nie brakuje też memów, w których internauci wskazują, że plan wojenny kadyrowców zakłada tylko i wyłącznie kręcenie propagandowych filmów i zdjęć, a nawet w tym nie są zbyt dobrzy, skoro nie potrafią odpowiednio wybrać miejsca. I coś w tym z pewnością jest, ale jak wskazuje amerykańskie Foreign Policy Research Institute, nie należy mieć jednak wątpliwości co do ich brutalności i oddania przywódcy – stanowią tym samym duże zagrożenie, choć przede wszystkim dla ludności cywilnej.
Źródło: interia.pl