Prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenko przyniósł na spotkanie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem mapę przerzutu polskich wojsk do granic Państwa Związkowego (Białoruś i Rosja) — poinformował białoruska agencja informacyjna BelTA.
Łukaszenko przekonywał, że jedna z polskich brygad znajduje się obecnie 40 km od Brześcia, druga około 100 km od Grodna.
Łukaszenko powiedział podczas spotkania, że żołnierze Grupy Wagnera, którzy są obecnie na Białorusi, chcą wybrać się na „wycieczkę” do Warszawy i Rzeszowa. — Może nie powinienem tego mówić, ale powiem. Wagnerowie zaczęli nas stresować, mówią: „chcemy jechać na Zachód. Pozwól nam jechać”. Powiedziałem, dlaczego chcecie jechać na Zachód? „No, żeby pojechać na wycieczkę do Warszawy, do Rzeszowa” — powiedział Łukaszenko na spotkaniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, cytowany przez rosyjską agencję TASS.
Niedzielne spotkanie jest pierwszym spotkaniem prezydentów od czasu buntu Jewgienija Prigożyna i przetransportowaniu wagnerowców na Białoruś.
Podczas rozmowy prezydent Białorusi ponownie powtórzył propagandowe kłamstwa, jakoby Polska chciała zagarnąć zachodnią część Ukrainy. – Oddzielenie Zachodniej Ukrainy, rozczłonkowanie Ukrainy jest dla nas nie do przyjęcia – cytuje Łukaszenkę kanał Telegram Pool of the First, bliski biuru prasowemu prezydenta Białorusi.
Jak podają rosyjskie agencje informacyjne, Władimir Putin miał powiedzieć na spotkaniu, że trwająca ukraińska kontrofensywa mająca na celu odepchnięcie rosyjskich sił z Ukrainy „nie powiodła się”.
— Nie ma kontrofensywy – powiedział Łukaszenko według agencji informacyjnej TASS, zanim Putin przerwał mu: „Jest jedna, ale się nie powiodła”.
Władimir Putin powiedział, że „wszystkie plany” Rosji i Białorusi zostały zrealizowane „w lepszym tempie niż oczekiwano”.
Bunt Prigożyna. Łukaszenko mediatorem
W piątek 23 czerwca właściciel najemniczej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn oświadczył, że oddziały rosyjskiej regularnej armii zaatakowały obóz jego bojowników. Zapowiedział „przywrócenie sprawiedliwości” w armii i domagał się odsunięcia od władzy skonfliktowanego z nim szefa rosyjskiego MON Siergieja Szojgu. Wagnerowcy opanowali sztab Południowego Okręgu Wojskowego w Rostowie nad Donem, a następnie skierowali swoje siły na Moskwę.
Po upływie doby, w sobotę wieczorem, Prigożyn ogłosił odwrót i wycofanie się najemników do obozów polowych, by „uniknąć rozlewu krwi”. Decyzja ta miała być rezultatem negocjacji szefa Grupy Wagnera z białoruskim dyktatorem Aleksandrem Łukaszenką, prowadzonych w porozumieniu z Władimirem Putinem.
Po zakończeniu buntu Grupy Wagnera ogłoszono, że część formacji najemniczej przeniesie się do Białorusi. W poniedziałek 3 lipca Prigożyn wydał oświadczenie, w którym stwierdził, że wagnerowcom udało się w dużej mierze spełnić cele, jakie sobie postawili, rozpoczynając ich „marsz sprawiedliwości”. Wyraził także przekonanie, że w najbliższej przyszłości wszyscy zobaczą „kolejne zwycięstwa Grupy Wagnera na linii frontu”.
Pierwsze informacje o możliwym skierowaniu Grupy Wagnera na Białoruś podały rosyjskie media niezależne już pod koniec czerwca. Prognozowały one, że najemnicy w liczbie około 8 tys. będą stacjonowali w obwodzie mohylewskim, w rejonie Osipowicz. Znajduje się tam opuszczona do niedawna, a potem pospiesznie remontowana baza we wsi Cel — była baza wojskowa białoruskich wojsk rakietowych.
Źródło: onet.pl