Mimo postępów w medycynie choroby nowotworowe wciąż pozostają jednymi z najstraszniejszych chorób. Zwłaszcza gdy dotykają dzieci. Czasem jednak zdarzają się przypadki, które nawet lekarzy pozostawiają w osłupieniu.
Ta historia zaczęła się gdy 11-letnia Rosli Doss z Teksasu nagle zaczęła gorzej widzieć, nie mogła przełykać i miała problemy z chodzeniem. Lekarze zaczęli szukać przyczyn pogarszającego się stanu zdrowia dziewczynki. Niestety okazało się, że dziewczynka zachorowała na rzadki nowotwór mózgu – rozlany glejak pnia mózgu (diffuse intrinsic pontine glioma (DIPG)). Diagnozę potwierdziło kilka niezależnych szpitali. Operacja nie wchodziła w grę, więc lekarze musieli zastosować jedyne możliwe leczenie – radioterapię.
Rodzice Rosli – Scott i Gena – mogli jedynie patrzeć jak jej pociecha dzielnie znosi terapię. Postanowili jednak zrobić jedyną rzecz jaka przyszła im do głowy – zawierzyć opiekę nad dzieckiem Bogu. Codziennie gorąco modlili się o zdrowie dla nastolatki.
Kolejne badanie rezonansem magnetycznym ujawniło jednak cud. Po nowotworze nie było śladu! Lekarze nie do końca wiedzą w jaki sposób dziewczynka tak nagle wyzdrowiała. Jednak rodzice wierzą, że to właśnie dzięki modlitwom Bóg dał zdrowie ich córce.
„Codziennie to mówimy” – powiedziała mama Rosli, Gena, w wywiadzie – „to właśnie Bóg uleczył Rosli”. Teraz nastolatka może się cieszyć z powrotu do zdrowia i oczywiście korzysta z tego jak tylko może! Wspaniale, że potrafią się zdarzyć tak wspaniałe cuda jak historia Rosli. Daje to nadzieje milionom ludzi borykającym się z podobnymi chorobami!
Źródło: podaj.to