Le Pen nie żałuje swoich słów i nadal twierdzi, że Krym jest rosyjską własnością. Na pytanie francuskiego dziennikarza o podróż do Kijowa zareagowała śmiechem i wymownym gestem.
Marine Le Pen nie wycofuje swoich słów i nadal uparcie twierdzi, że Krym jest własnością Rosji. Zapytana o tę kwestię w telewizji BFMTV stwierdziła, że „nie żałuje swoich słów”.
– Nie będę powtarzała całej historii. Było referendum. Krym należał do Ukrainy przez 26 lat, poza tym był rosyjski. Obywatele chcieli, żeby wrócił do Rosji, voila – mówiła.
Dziennikarz zwrócił uwagę, że kandydatka na urząd prezydenta Francji ma zakaz wjazdu na terytorium Ukrainy. Jak sama twierdzi, „nie wie dlaczego”. – Co mam powiedzieć? Nie pojadę do Kijowa. Chyba, że cofną ten zakaz dla mnie, kiedy zostanę wybrana. Byłoby to rozsądne – oceniła.
Marine Le Pen (@MLP_officiel), interdite de séjour en Ukraine, ne regrette „pas du tout” d’avoir nié l’annexion de la Crimée par la Russie pic.twitter.com/4rGJHTI4bP
— BFMTV (@BFMTV) April 13, 2022
Dziennikarz stwierdził, że Le Pen nie jest teraz mile widziana w Ukrainie. Na te słowa francuska polityczka zareagowała śmiechem i teatralnym rozłożeniem rąk.
Wybory we Francji
W zeszłą niedzielę I turę wyborów wygrał urzędujący prezydent Emmanuel Macron, jednak z niewielką przewagą nad główną kontrkandydatką. Urzędujący prezydent uzyskał 27,84 procent głosów, zaś Marine Le Pen – 23,15 proc.
Druga tura wyborów odbędzie się 24 kwietnia.
Źródło: interia.pl