Mieszkająca w amerykańskim miasteczku Farmington Hills (stan Michigan) rodzina Stamperów miała dużo szczęścia. Chwilowe przerwy w dostawie prądu mogły się dla nich skończyć tragicznie, gdyby nie ich kot o imieniu Thor.
Agregat zamiast stałego prądu
Ze względu na chwilowe przerwy w dostawie prądu, rodzina zdecydowała się podłączyć agregat prądotwórczy. Umieścili go w garażu. Jednak przez przypadek ktoś zamknął drzwi do pomieszczenia, przez co zaczął się w nim kumulować tlenek węgla, generowany przez działające urządzenie. To mogło doprowadzić do zatrucia całej rodziny.
Ich kot o imieniu Thor źle się poczuł. Na niego także zaczął oddziaływać tlenek węgla. Zaczął donośnie miauczeć, przez co obudził swoją właścicielkę, Heidi Stamper. Kobieta zorientowała się, że zwierzak źle się czuje. Zabrała go na zewnątrz po czym oboje wrócili do domu. Heidi otworzyła też bramę garażową i jedno z okien w domu. Po dwóch godzinach kobieta poczuła, że się poci i boli ją żołądek. Zemdlała.
Dzieci zadzwoniły na 911
Kot również źle się poczuł i ponownie zaczął miauczeć. W ten sposób obudził dzieci Heidi Stamper, Paige i Quinn. Widząc, że dzieje się coś niedobrego, dzieci wezwały do pomocy ojca. Wspólnie wynieśli matkę z domu, jednak mężczyzna także zemdlał. Dzieciom udało się wezwać straż pożarną.
Cała rodzina trafiła do szpitala. Jak podkreślają – są wdzięczni swojemu kocurkowi za uratowanie życia. Powtórki z takiej historii już nie będzie – Stamperowie zadbali o to, aby w całym ich domu zainstalowane zostały czujniki tlenku węgla.
Źródło: o2.pl