Para młodych ludzi zmarła na COVID-19 w trakcie odbywania domowej kwarantanny. Małżeństwo przez dłuższy okres skarżyło się na nieprzyjemne dolegliwości, ale zostało odesłane z kwitkiem do domu. Ich zwłoki odkryła 11-letnia córka.
Scott i Erika Greenman mieszkający w St. Louis zetknęli się z problemem niedostatecznej pomocy lekarskiej, z którym w trakcie pandemii zmaga się większość świata. Kiedy kobieta trafiła do szpitala, lekarze podejrzewali, że pacjentka może mieć udar. Później jednak okazało się, że są to „jedynie” objawy zarażenia koronawirusem.
Chuck Duy, sąsiad pary powiedział, że pomimo złego stanu zdrowia, Erikę odesłano do domu. Tam kobieta wraz z mężem rozpoczęła kwarantannę. Aby nie zarazić córki, para przeniosła się do piwnicy. To tam oboje zmarli. Niedługo później 11-letnia Chloe odnalazła ich zwłoki.
Erika i Scott mieli około 40 lat. Kiedy w domu zjawiły się służby ratunkowe, medycy potwierdzili śmierć obojga. Nie mogli w żaden sposób pomóc Greenmanom. Rzecznik policji hrabstwa Saint Louis stwierdził, że nie ma mowy o udziale osób trzecich w śmierci pary. Wszystko wskazuje na to, że przyczyną zgonu był ciężki przebieg COVID-19.
– „Oboje zmarli zostali poddani kwarantannie z powodu pozytywnego wyniku testu na obecność koronawirusa i oboje mieli objawy COVID-19. W tej chwili nie istnieją żadne dowody, które pozwoliłyby sądzić, że ich śmierć została spowodowana czymkolwiek innym niż COVID-19.”
Na ten moment nie podano, kto zajmie się 11-letnią Chloe. Przyjaciel rodziny oświadczył, że okoliczna społeczność łączy się w bólu z dziewczynką i modli się za nią oraz dusze jej rodziców.
Źródło: twojenowinki.pl