Świat

Ich córka wróciła z przedszkola z krwawymi śladami na plecach. Rodzice żądają odpowiedzi

Konieczność wybrania przedszkola albo opiekunki, może sprawić rodzicom niemały kłopot. Wielu z nich, nawet jeśli sprawdzi placówkę, wciąż zastanawia się, czy zostawia dziecko pod odpowiednią opieką. Jednak gdy muszą wrócić do pracy, pozostaje im tylko nadzieja, że maluch ma najlepszą możliwą opiekę.

Nigdy nie ma pewności, z kim zostaje dziecko

Nie każdy rodzic może pozwolić sobie na luksus zostawienia dziecka z babcią albo prywatną opiekunką. Zdecydowana większość decyduje się na przedszkole. Podobnie jest z w Stanach Zjednoczonych.

Rocio Enriguez i Rylee Umsted mają roczną córeczkę. Zostawiają ją w przedszkolu, ponieważ oboje pracują. Wierzyli, że zostawiają dziecko w rękach profesjonalistów.

Ich córka wróciła z przedszkola z krwawymi śladami na plecach. Rodzice żądają odpowiedzi

Krwawe ślady na plecach

Tak jak co dzień, Rylee pojechał odebrać córeczkę z przedszkola po pracy. Widział, że z małą dzieje się coś niedobrego, bo cała się trzęsła i tylko czekała aż wyjdzie z przedszkola. Kiedy wrócił z dziewczynką do domu, razem z żoną zauważyli coś przerażającego.

Odkryli, że całe plecy Mili pokrywają krwawe ślady. Okazało się, że dziewczynka została dotkliwie pogryziona przez inne dziecko.

Ich córka wróciła z przedszkola z krwawymi śladami na plecach. Rodzice żądają odpowiedzi

Wyjaśnienia przedszkola ich nie zadowoliły

Kiedy zdenerwowana mama Mili odezwała się do przedszkola, dowiedziała się, że do wszystkiego doszło 20 minut przed odebraniem małej:

Przedszkolanka powiedziała mi, że w sali była trójka dzieci, w tym moja córka. Nauczycielka zmieniał pieluszkę jednemu z nich. W tym czasie drugie dziecko zaatakowało moją córkę. Usiadło na niej i zaczęło gryźć po plecach

Patrząc na ugryzienia wiem, że już przy pierwszym musiała płakać wniebogłosy. Inni nauczyciele na pewno słyszeli krzyki, czemu nie zareagowali?

Ich córka wróciła z przedszkola z krwawymi śladami na plecach. Rodzice żądają odpowiedzi

Przedszkole ma nagranie

Władze przedszkola zarzekają się, że cały atak trwał maksymalnie 30 sekund. Rodzice Mili mówią, że nie uwierzą w to, dopóki nie zobaczą nagrania.

Okazuje się, że przedszkole dysponuje takim nagraniem z kamer monitoringu, ale nie chce go pokazać. Tym czasem rodzice chcą zobaczyć wideo, żeby upewnić się, że ich córka i inne dzieci są bezpieczne:

Powiedzieli nam, że dziecko, które zaatakowało naszą córkę zostanie wyrzucone. Ale my nie chcemy, żeby dziecko ponosiło konsekwencje zaniedbań nauczyciela. Dzieci mają różne pomysły, a to wychowawcy są po to, żeby zapobiegać takim sytuacjom. Dlatego, chcemy zobaczyć nagranie i dowiedzieć się co się stało

Źródło: popularne.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close