Świat

Doradca Zełenskiego: są takie punkty w negocjacjach, w których możemy ustąpić Rosji

— Stosunkowo łatwo jest osiągnąć porozumienie w kwestii NATO i neutralności Ukrainy, statusu języka rosyjskiego czy zmiany nazw ulic — uważa Aleksander Rodnianski, doradca ekonomiczny prezydenta Zełenskiego. — Ale w przypadku Donbasu będzie to bardzo trudne — dodał. Rozmowa z Rodnianskim ukazała się w Playbooku POLITICO.

Doradca Zełenskiego: są takie punkty w negocjacjach, w których możemy ustąpić Rosji

  • Rodnianski przyznał, że Ukraińcy teraz najbardziej boją się użycia przez Rosjan broni chemicznej
  • Obawy obozu Zełenskiego są też takie, że siły rosyjskie przegrupowują się i mogą rozpocząć drugą, bardziej niszczycielską falę ataków, z jeszcze większą liczbą ofiar wśród ludności cywilnej
  • Zaapelował także do Europy o embargo na rosyjską ropę i gaz

Zdaniem ekonomisty, doradcy prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, „w rzeczywistości stosunkowo łatwo” jest osiągnąć porozumienie w niektórych obszarach negocjacji, takich jak NATO i neutralność Ukrainy, ale znacznie trudniej w innych, takich jak integralność terytorialna regionów Doniecka i Ługańska”.

— Kwestia neutralności jest czymś, w czym możemy znaleźć kompromis, w tym sensie, że musimy mieć gwarancję bezpieczeństwa, konkretną gwarancję bezpieczeństwa dla Ukrainy na przyszłość. Jeśli nie NATO, to coś w rodzaju Memorandum Budapesztańskiego, ale o wiele bardziej konkretnego.

Rodniański powiedział, że jego zdaniem możliwe jest, aby Ukraińcy zgodzili się na żądania Moskwy, która nazywa „denazyfikacją” ukraińskich nazw ulic, oraz aby język rosyjski został uznany za język obowiązujący w niektórych regionach Ukrainy. — Trzeba coś sprzedać ludności rosyjskiej. Są takie problemy z niektórymi miastami, w których ulice nazwano imionami pewnych osób, które uważają za nazistów, niezależnie od tego, czy to prawda, czy nie. Oczywiście, nie zgadzamy się z tym, ale takie jest ich sformułowanie. Ale zmiana nazw ulic nie jest wielkim problemem. Możemy to zrobić. To jest właśnie to, co muszą sprzedać swoim obywatelom — wyjaśnił Rodnianski.

Na przykład w Kijowie i Lwowie są ulice nazwane na cześć ukraińskiego nacjonalisty z czasów II wojny światowej Stepana Bandery, którego Rosja uważała za wspólnika Adolfa Hitlera.

— Donieck i Ługańsk to oczywiście najtrudniejsza część negocjacji — powiedział Rodniański. — Rosjanie weszli na terytorium, aby je podbić, zająć nasze ziemie. I oczywiście nie zamierzają powiedzieć: „OK, po prostu się poddamy” — mówił.

-Możemy także sprawić, że język rosyjski stanie się językiem regionalnym lub czymś w tym rodzaju, możemy o tym rozmawiać, ponieważ w gruncie rzeczy jest to kwestia nieistotna — kontynuował Rodnianski. — Wszystko to jest tylko rosyjską propagandą, ale oni muszą coś sprzedać społeczeństwu w sensie „odnieśliśmy zwycięstwo”. Ale możemy im to dać, jeśli oznacza to dla nas pokój i suwerenność — mówił Playbookowi POLITICO.

Obawy o użycie broni chemicznej

— Początkowe sukcesy militarne Ukrainy w pierwszych trzech tygodniach wojny zmusiły rosyjskich dowódców do zmiany strategii — powiedział Rodnianski. — Udało nam się ich odepchnąć w pewnych obszarach, zwłaszcza na północ od Kijowa i ogólnie na północy Ukrainy. Ale południe nie wygląda zbyt dobrze. Mariupol, jak wiadomo, jest otoczony. I nie sądzę, aby sytuacja tam się poprawiła.

Doradca Zełenskiego: są takie punkty w negocjacjach, w których możemy ustąpić Rosji

— Obawy obozu Zełenskiego są takie, że siły rosyjskie przegrupowują się i mogą rozpocząć drugą, bardziej niszczycielską falę ataków, z jeszcze większą liczbą ofiar wśród ludności cywilnej. Znaki ostrzegawcze są widoczne we wzmożonej przemocy w Mariupolu — powiedział Rodniański.

Rodnianski wyjaśnił, że fakt, iż Rosji nie udało się zająć głównych miast Ukrainy, ani odnieść realnego sukcesu militarnego w ukraińskim mieście bez jego zrównania z ziemią, jak to miało miejsce w Mariupolu, oznacza, że broń chemiczna stała się dla Moskwy opcją strategiczną.

— Jeśli chodzi o to, w jakim stopniu jest to prawdopodobne, to istnieje taka możliwość — mam nadzieję, że nie są aż tak szaleni. Choć z czysto bezdusznej perspektywy wojskowej jednym ze sposobów obejścia tego problemu, jest użycie czegoś w rodzaju broni chemicznej lub biologicznej, która oczywiście zabiłaby całą ludność, ale pozostawiłaby nienaruszoną całą infrastrukturę. Tego właśnie użyli w Syrii, kiedy mieli podobne problemy — nie mogli zająć miast. Tak więc z tej bardzo brutalnej perspektywy, z perspektywy taktyki wojskowej, daje im to pewnego rodzaju rozwiązanie problemów.

Ponieważ Stany Zjednoczone nie są skłonne zatwierdzić strefy zakazu lotów, to według Rodnianskiego „swego rodzaju kompromisowym rozwiązaniem byłoby przekazanie Ukrainie bardzo zaawansowanych systemów obrony powietrznej, takich jak S-300, S-400 czy Patriot, które pomogą wyłączyć rosyjskie rakiety balistyczne, pociski cruise, całą maszynerię, całą broń, której Rosjanie używają do niszczenia miast”.

— To jest rodzaj kompromisu w tym sensie, że sami moglibyśmy utworzyć strefę zakazu lotów, bez konieczności ingerencji kogokolwiek.

Rodnianski uważa też, że konieczne jest wprowadzenie embarga na rosyjską energię w całej Europie.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close