Nasi spece od wywiadu są pewni. Na granicę polsko-białoruską służby dyktatora Aleksandra Łukaszenki (67 l.) zwożą przeszkolonych Afgańczyków. – Mogą być używani do akcji specjalnych – alarmuje w rozmowie z Faktem gen. Waldemar Skrzypczak.
– Niektórzy z nich są po rosyjskich kursach wojskowych i mogą mieć przeszkolenie bojowe – ostrzega Stanisław Żaryn, rzecznik służb specjalnych. Nowy szlak afgański miałby zapewnić Łukaszence dopływ kolejnych migrantów do szturmowania polskiej granicy. Wojskowi obawiają się, że tacy specjaliści mogą stanowić groźną broń.
– Oni mogą być wyznaczeni do misji jednorazowych, być może nawet niebezpiecznych, nie ukrywam, że nawet samobójczych – mówi Faktowi gen. Waldemar Skrzypczak (65 l.), były dowódca Wojsk Lądowych.
O zagrożeniach i możliwym zaostrzeniu się kryzysu poinformował posłów opozycji premier Mateusz Morawiecki (53 l.) w czasie poniedziałkowego spotkania. – W zasadniczej części zgadzamy się co do tych realnych ryzyk, które pochodzą ze strony wschodniej – powiedział po spotkaniu minister Piotr Müller (32 l.), rzecznik rządu.
Żaryn: mniej liczne ataki na granicę, ale silne wsparcie ze strony białoruskich służb
Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn poinformował, że ostatnia niedziela i poniedziałek w ciągu dnia były spokojne, stosowany jest jednak schemat nocnych ataków na granicę. Próbują ją przekraczać mniejsze grupy, z pomocą białoruskich służb w nocy z niedzieli na poniedziałek największa liczyła ok. trzydziestu osób.
– Ta grupa miała wsparcie służb białoruskich: były światła stroboskopowe, lasery, pod których światłem leciały na funkcjonariuszy kamienie czy kawałki drewna – powiedział rzecznik Polskiej Agencji Prasowej. Podkreślił, że pogarszająca się sytuacja pogodowa utrudnia te wszystkie próby przejścia „zielonej granicy” i skłania migrantów do pozostania w koczowiskach czy przystosowanym dla ich potrzeb magazynie obok przejścia w Kuźnicy.
Źródło: fakt.pl