Ślub jest jednym z najważniejszych dni w naszym życiu i chcemy spędzić go w otoczeniu swoich bliskich. W przypadku wielu par tyczy się to również ich zwierząt domowych.
Opisywaliśmy wiele historii par w ich wielkim dniu, w tym ich ukochanych zwierzaków, które bywały nawet „drużbami”. Jednak pewna historia naprawdę porusza serce: pies umierający na raka żył na tyle długo, by zaprowadzić swoich właścicieli do ołtarza.
Weterynarz Kelly O’Connell miała zaledwie 19 lat, kiedy zobaczyła Charliego, czarnego mieszańca labradora. Porzuconego psa znaleziono w wózku sklepowym w środku zimy. Chociaż Kelly nie planowała adopcji psa, to zrozumiała, że jest to miłość od pierwszego wejrzenia.
„Nie wiem, co się właściwie stało. Pomyślałam: ‚Tak, to jest mój pies. Zabieram go do domu’” – powiedziała dla Denver Channel.
Najlepsi przyjaciele
Kelly i Charlie wkrótce zostali najlepszymi przyjaciółmi, a on zmienił jej życie. Bardzo aktywny, skory do zabawy pies zainspirował właścicielkę do biegania.
Pies był dla niej tak ważny, że kiedy poznała swojego przyszłego męża, Jamesa Garvina, również weterynarza, jedną z jej największych obaw było to, czy on i jego dzieci dogadają się z Charliem. Na szczęście się polubili. „Charlie nie lubi wszystkich, ale ich od razu pokochał” – powiedziała Kelly.
„Pokochał go tak samo jak ja” – powiedziała dla CNN. „Charlie był symbolem zjednoczenia naszej rodziny”.
Jednak po 15 wspólnych latach życia stan Charliego zaczął się pogarszać. Nie był już tym aktywnym psem co wcześniej, a po ataku padaczki zdiagnozowano u niego guza mózgu.
W tym samym czasie jego opiekunowie przygotowywali się do ślubu. „To złamało mi serce, miał pięć ataków na tydzień przed ślubem” – powiedziała Kelly dla People. „Rozważaliśmy uśpienie psa, ale wydawało się, że jego stan się poprawia, więc czekaliśmy”.
To było tak, jakby Charlie trzymał się wystarczająco długo, by zobaczyć, jak jego właściciele biorą ślub. Tak więc, kiedy nadszedł ich wielki dzień, Charlie przy nich był.
Pomimo osłabienia związanego z rakiem i nadchodzącej śmierci, Charlie znalazł siłę, by towarzyszyć Kelly i Jamesowi w drodze do ołtarza.
Niestety, był zbyt słaby, aby wrócić na miejsce, ale siostra Kelly pomogła mu.
„Moja siostra, jak to moja siostra podniosła go, całe 36 kilogramów i zaniosła z powrotem na miejsce” – powiedziała Kelly dla Denver Channel.
To był emocjonalny moment dla wszystkich. W tym ważnym dniu Kelly myślała tylko o tym, jak bardzo jest dumna ze swojego ukochanego psa.
„Nie zwracając na nikogo uwagi po prostu upadliśmy na kolana mówiąc: ‚Zrobiłeś to, kolego. Zrobiłeś to. Jesteś tu. Jesteś tu.’ Wszyscy płakali”.
Na zawsze w ich pamięci
Okazało się, że było to jedno z ich ostatnich wspólnych wspomnień: Charlie zmarł zaledwie dziewięć dni po ceremonii. Kelly miała złamane serce po stracie najlepszego przyjaciela. Jednak była wdzięczna, że Charlie był w stanie wytrzymać do ślubu i za te urocze chwile uchwycone przez ich fotografa, Jen Dziuvenis.
„W tym momencie byłam po prostu szczęśliwa, że go mam, że jest i za lata, które z nim spędziłam” – powiedziała. „Na zdjęciach się uśmiecha. Nie można temu zaprzeczyć. On się uśmiecha.”
„Będę tęsknić za Charliem, był moim najlepszym przyjacielem” – powiedziała Kelly dla People. „Nigdy go nie zapomnę. Mamy już na zawsze zdjęcia ślubne, dzięki którym będziemy go pamiętać.”
Źródło: newsner.com