Świat

Chiny tajemnicze w sprawie militarnej pomocy dla Rosji – Unia ma zmartwienie

Krytycy wirtualnej wizyty Pekinu w Brukseli zaczęli nazywać ją szczytem primaaprilisowym. Wśród tematów spotkania chińskich przywódców z przewodniczącymi Rady Europejskiej i Komisji Europejskiej znalazły się sprawy będące przedmiotem „wspólnego zainteresowania”, takie jak zmiany klimatyczne, bioróżnorodność i zdrowie, a także apel Unii Europejskiej o wznowienie rozmów na temat praw człowieka. Jednak prawdziwym przedmiotem tych rozmów będzie coś zupełnie innego: inwazja Rosji na Ukrainę i jej znaczenie dla stosunków Chin z Zachodem.

Chiny tajemnicze w sprawie militarnej pomocy dla Rosji – Unia ma zmartwienie

  • Kontynuacja bliskich związków Chin z Rosją pomimo jej inwazji na Ukrainę budzi w zachodnich stolicach obawy o zerwanie pierścienia wokół Moskwy, pisze Stuart Lau z POLITICO
  • Napięcia między Chinami a Unią narastały jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę, ale poparcie Xi dla Putina przed i w trakcie konfliktu podniosło je na nowy poziom
  • Szczyt powinien odpowiedzieć na pytanie, do jakiego stopnia Europa wyciągnęła wnioski z błędów, jakie popełniła w relacjach z Putinem i czy będzie teraz mocniej naciskać na Pekin
  • Podpisana tuż przed wybuchem wojny umowa prezydentów Chin i Rosji zapowiada rzucenie wyzwania zachodniemu porządkowi, opartemu na demokracji, wolności i prawach człowieka
  • Ogromne interesy gospodarcze zbudowane w ciągu ostatnich dekad sprawiły, że Europa jest zależna od Pekinu – w 2020 r. Chiny wyprzedziły USA, stając się największym partnerem handlowym Unii

Agresywna wojna prezydenta Rosji Władimira Putina i nieprzygotowanie na nią Zachodu, uruchomiły alarm w europejskich stolicach, gdzie narastają obawy, czy kontynent nie popadł w zbytnią zażyłość z kolejnym autorytarnym krajem o potencjalnie wojowniczych zapędach. Na dodatek Europa nie ma jasnego pomysłu, co z tym zrobić.

– Na szczycie w prima aprilis przekonamy się, czy Unia jest w stanie zastosować doświadczenia z Rosją w swoich stosunkach z Chinami – powiedział Reinhard Bütikofer, niemiecki działacz partii Zielonych i przewodniczący delegacji Parlamentu Europejskiego ds. kontaktów z Chinami.

Piątkowe spotkanie prezydenta Chin Xi Jinpinga, premiera Chin Li Keqianga, przewodniczącej Komisji Ursuli von der Leyen i przewodniczącego Rady Charlesa Michela nie zakończy się wydaniem wspólnego oświadczenia. Przywódcy nie planują też zorganizowania wspólnej konferencji prasowej.

Urzędnicy mówią, że nie będzie żadnych deklaracji. Dlatego dla wielu obserwatorów Chin prawdziwymi pytaniami, na które odpowie szczyt, są: do jakiego stopnia Europa wyciągnęła wnioski z błędów, jakie popełniła w relacjach z Putinem? I czy rzeczywiście zacznie mocniej naciskać na Pekin?

– W przeszłości Chiny z powodzeniem wbijały klin między Unię a USA, oferując Europie marchewkę w takich obszarach jak dostęp do rynku i klimat – powiedział Noah Barkin z German Marshall Fund, amerykańskiego think tanku. – Nie byłoby zaskoczeniem, gdyby Xi spróbował tego ponownie na szczycie 1 kwietnia.

Z drugiej strony, dodał Barkin, europejscy urzędnicy „będą chcieli sygnałów od Xi, że w relacjach Chin z Rosją istnieją czerwone linie i że istnieją granice tego, na co Pekin się zgodzi.

Mroźne stosunki

Napięcia między Chinami a Unią narastały jeszcze przed atakiem Rosji na Ukrainę, ale poparcie Xi dla Putina przed i w trakcie konfliktu podniosło je na nowy poziom.

Kiedy Xi po raz ostatni postawił stopę w Europie Zachodniej w marcu 2019 r., chiński prezydent zwrócił uwagę na nową – i dla niego, nieco obraźliwą – etykietę, której UE użyła do opisania Pekinu w świeżo wtedy opracowanym dokumencie strategicznym. – Myślałem, że jesteśmy dobrymi przyjaciółmi – powiedział Xi przywódcom Francji, Niemiec i Komisji Europejskiej. – Ale jak widzę, teraz jesteśmy systemowymi rywalami.

Ostatnie lata niewiele wniosły do poprawy stosunków, ponieważ pandemia uwypukliła zależność Europy od chińskiej produkcji, a utarczki dotyczące łamania praw człowieka w Hongkongu i Sinciangu zapoczątkowały serię przeważnie symbolicznych sankcji i kontrsankcji.

Planowana umowa inwestycyjna między Unią a Chinami została zatrzymana w zeszłym roku, a spór o ich stosunki z Litwą i Tajwanem przerodził się w spór handlowy między dwoma największymi blokami gospodarczymi świata.

Podczas pandemii wysocy rangą urzędnicy Partii Komunistycznej opracowali nowe hasło polityczne: dōngshēng xījiàng, oznaczające rozkwit Wschodu i upadek Zachodu.

Uzasadnieniem tego hasła było przekonanie Chin o „systemowej przewadze” w walce z koronawirusem, a także długo utrzymywane przekonanie, że wspierany przez państwo postęp technologiczny sprawi, że kraj ten wkrótce będzie w stanie obalić porządek świata zachodniego.

Strategiczny sojusz

W tym właśnie kontekście narodził się strategiczny sojusz Chin z Rosją. W swoją ostatnią podróż przed wojną Putin pojechał do Pekinu, gdzie uczestniczył w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich i podpisał z Xi umowę o „nieograniczonym” partnerstwie. W porozumieniu zadeklarowano zamiar rzucenia wyzwania zachodniemu porządkowi, opartemu na demokracji, wolności i prawach człowieka. Zostało ono szybko potępione przez europejskich polityków.

Przewodnicząca Komisji Ursula von der Leyen stwierdziła, że Moskwa i Pekin dążą do podważenia istniejących reguł międzynarodowych. Jej szef ds. polityki zagranicznej, Josep Borrell, określił wspólne oświadczenie jako „rewizjonistyczny manifest odwrócenia światowego porządku”, dodając, że „Rosja i Chiny stają się coraz bardziej asertywne, chcąc przywrócić dawne imperia, którymi były w przeszłości”.

Wojna w Ukrainie wywołała dreszcz strachu w i tak już mroźnych stosunkach, ponieważ poparcie Pekinu dla Kremla, gdy rosyjskie bomby dewastują ukraińskie miasta, umacnia w wielu europejskich stolicach pogląd, że Chiny są potencjalnym wyzwaniem dla porządku świata i architektury bezpieczeństwa po zimnej wojnie.

Reakcja Chin na inwazję
Chińscy urzędnicy wyrazili zaniepokojenie sytuacją humanitarną na Ukrainie, ale powstrzymali się od krytykowania Rosji. Pekin wstrzymał się od głosu w większości głosowań na forum ONZ potępiających agresję Moskwy, a chiński sędzia Trybunału Haskiego, najwyższego sądu ONZ, zagłosował przeciwko prośbie Ukrainy o wezwanie Rosji do zaprzestania wojny.

Xi, który kiedyś określił Putina mianem swojego „najlepszego przyjaciela”, okazał się jedną z największych przeszkód w wysiłkach Zachodu, by dotkliwie uderzyć Rosję gospodarczo i ukarać ją za inwazję na Ukrainę. Pekin ostro zaatakował zachodnie sankcje i zapowiedział, że nadal będzie prowadził normalne interesy z Rosją.

Według wysokiego rangą urzędnika Unii, jej przywódcy zostali również ostrzeżeni, że Chiny rozważają udzielenie Rosji pomocy wojskowej, a Pekin wsparł argumenty Kremla, potępiając określenie przez NATO rosyjskiego awanturnictwa mianem „inwazji”, jako „głupie i bezwstydne”.

Dwa dni przed szczytem UE-Chiny i ponad miesiąc po wybuchu wojny rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow pojechał do Chin, by spotkać się ze swoim odpowiednikiem, Wangiem Yi.

Według chińskich mediów państwowych, Wang powiedział Ławrowowi, że „stosunki chińsko-rosyjskie wytrzymały nowy test zmieniającego się dynamizmu międzynarodowego” i „wykazały trwałe tempo rozwoju”.

– Chiny są gotowe do współpracy z Rosją – dodał Wang. W sprawie Ukrainy pochwalił, jak to określił, wysiłki Rosji w „zapobieganiu kryzysom humanitarnym na dużą skalę”.

Ostrzeżenia ze strony Zachodu

W okresie poprzedzającym szczyt przedstawiciele państw zachodnich ostrzegali przed konsekwencjami, jakie mogą spotkać Pekin, jeśli będzie utrudniał odparcie rosyjskiej agresji.

Podczas zeszłotygodniowej podróży po Europie prezydent USA Joe Biden powiedział, że wezwał UE i NATO do utworzenia nowej grupy zadaniowej, która ma analizować naruszenia przez takie kraje jak Chiny, sankcji nałożonych na Rosję.

Jego doradca ds. bezpieczeństwa narodowego, Jake Sullivan, również ostrzegł, że „absolutnie” będą „konsekwencje”, jeśli Pekin pomoże Moskwie ominąć sankcje.

– Nie groziłem Xi, ale wskazałem na liczbę amerykańskich i zagranicznych korporacji, które opuściły Rosję w wyniku tego barbarzyńskiego zachowania – powiedział Biden na konferencji prasowej w Brukseli w zeszłym tygodniu, wspominając rozmowę telefoniczną, którą odbył z chińskim przywódcą. Dodał, że Chiny „rozumieją, że ich przyszłość gospodarcza jest znacznie silniej związana z Zachodem niż z Rosją”.

Bernd Lange, przewodniczący komisji handlowej Parlamentu Europejskiego, powiedział, że Pekin powinien wziąć pod uwagę determinację Europy.

– Gdyby Chiny zdecydowały się stanąć po stronie Rosji i wesprzeć jej agresywną wojnę, to muszą mieć jasność, że wydarzyłyby się dwie rzeczy: Chiny musiałyby zapłacić bardzo wysoką cenę ekonomiczną i podzieliłyby świat na bloki, przed którymi słusznie od dawna ostrzegały – powiedział Lange, niemiecki eurodeputowany z grupy Socjalistów i Demokratów, należący do tej samej partii co kanclerz Niemiec Olaf Scholz. – To nie może leżeć w niczyim interesie ani w interesie Europy, ani w interesie Chin.

Jörg Wuttke, prezes Izby Handlowej UE w Chinach, który od ćwierć wieku mieszka w Pekinie, powiedział, że sankcje wobec Rosji „pokazały determinację europejskich rządów, firm i ludzi”.

– Odizolowanie Rosji będzie niemal całkowite, co wskazuje, ile Zachód może być skłonny zapłacić, jeśli Chiny staną po jej stronie.

Gadanie oznacza bezczynność

Jednak mimo wszystkich zapowiedzi determinacji, von der Leyen i Michel będą musieli zadowolić oczekiwania szerokiego grona państw członkowskich, kiedy będą rozmawiać ze swoimi chińskimi odpowiednikami.

– Znajdą się tacy, którzy powiedzą: »to jest okazja, aby odciągnąć Chiny od Rosji, a my musimy odwołać się do ich zdrowego rozsądku lub interesów materialnych« – powiedział Aaron Friedberg, z Uniwersytetu Princeton i autor niedawno wydanej książki „Getting China Wrong”.

– Myślę, że stało się jasne, że Xi Jinping nie ma zamiaru tego robić – dodał Friedberg. – Chiny nie zamierzają porzucić swoich relacji z Rosją.

Niektóre mniejsze kraje UE, takie jak Litwa i Czechy, próbowały zmobilizować wspólną odpowiedź, ostrzegając, że jednocześnie z rozpalającym się konfliktem z Rosją, równie nieubłaganie nabiera tempa starcie z Chinami.

– Jeśli wojna w Ukrainie jest huraganem, to przez ten pryzmat Chiny są zmianą klimatu – powiedział czeski minister spraw zagranicznych Jan Lipavský lokalnym mediom w zeszłym tygodniu.

Jednak największe kraje UE, w tym Niemcy i Francja, opowiadają się za pojednawczym tonem, a dyplomaci mają nadzieję, że uda im się przekonać Pekin do rezygnacji z pomocy Moskwie. Twierdzą, że krytykowanie Chin za ich obecne stanowisko byłoby przedwczesne, biorąc pod uwagę, że nie ma jeszcze żadnych dowodów na to, że na przykład Chiny dostarczają Rosji broń.

Jest też przypadek Węgier. W zeszłym tygodniu, kiedy w Mariupolu bombardowano nieuzbrojonych cywilów, premier Viktor Orbán pojechał do Serbii, aby odbyć inauguracyjną podróż pociągiem po części nowej linii kolejowej Budapeszt-Belgrad, która została zbudowana i jest zarządzana przez chińskie firmy państwowe.

Stare mrzonki

Przez lata Unia pod przewodnictwem Niemiec miała nadzieję, że uda jej się osiągnąć Wandel durch Handel – zmianę poprzez handel – w krajach takich jak Rosja i Chiny, licząc na to, że liberalizacja gospodarcza wprowadzi te kraje na drogę demokracji.

Wraz z otwartą wojną Putina i autorytarnym zwrotem Chin, Unia porzuciła te mrzonki. Jednak ogromne interesy gospodarcze zbudowane w ciągu ostatnich dziesięcioleci sprawiły, że Europa jest zależna od Pekinu: Chiny wyprzedziły Stany Zjednoczone, by w 2020 r. stać się największym partnerem handlowym UE w zakresie towarów. Tymczasem wiele mniejszych państw członkowskich z Europy Wschodniej niechętne jest opuszczaniu kierowanej przez Chiny grupy 16+1, obawiając się odwetu ekonomicznego, co stało się w przypadku Litwy.

Dlatego też, gdy Stany Zjednoczone deklarują, że postrzegają Chiny jako poważne wyzwanie geopolityczne, technologiczne i ideologiczne, Europa niechętnie decyduje się na twardsze stanowisko.

– Jesteśmy bardzo, bardzo dalecy od postrzegania zagrożenia ze strony Chin na równi z Rosją – powiedział szef polityki zagranicznej Unii Josep Borrell na wtorkowym posiedzeniu Europejskiej Rady Spraw Zagranicznych, kilka godzin po rozmowie telefonicznej z chińskim ministrem spraw zagranicznych Wangiem.

– Rosja jest z pewnością dużym wyzwaniem dla krajów sąsiednich, natomiast nie uważamy Chin za zagrożenie militarne czy groźbę dla Unii. Z pewnością nie – powiedział Borrell. – Nie jest w naszym interesie przechylanie się Rosji w stronę Chin w celu stworzenia wielkiego sojuszu Chin i innych podobnie myślących krajów oraz stworzenia bloku krajów, które nie mają naszego systemu demokratycznego. Nie sądzę, aby to leżało w naszym interesie.

Komentarze takie jak ten powodują, że ci, którzy chcą twardszego stanowiska wobec Chin, mówią, że to całkiem stosowne, że szczyt odbywa się 1 kwietnia.

Źródło: onet.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close