Świat

Brytyjski tabloid ujawnia szokujące praktyki w Polsce. To okropne jak traktują te szczeniaczki

Za słodkimi mokrymi noskami i puchatymi pyszczkami szczeniąt, które są nielegalnie sprzedawane z Polski do Wielkiej Brytanii, kryje się brudny biznes. Sprzedawcy fałszują dokumenty, trzymają ledwie kilkutygodniowe psiaki na mrozie i oddzielają je od matek o wiele za wcześnie, by wysłać je w trwającą kilkadziesiąt godzin podróż na Wyspy – ujawnia Daily Mail.

Brytyjski tabloid ujawnia szokujące praktyki w Polsce. To okropne jak traktują te szczeniaczki

Jak nie wiadomo o co chodzi, zwykle chodzi o pieniądze. I dokładnie tak jest w tym przypadku. Nielegalny handel rasowymi psiakami to bardzo lukratywny biznes. Ze wschodniej Europy do Wielkiej Brytanii szmuglowane są tysiące psów. Od 2015 roku na granicy brytyjskiej przechwycono około 3,2 tys. szczeniąt, z czego około 22 proc. pochodziło z Polski. Jeden szczeniak rasy beagle w Wielkiej Brytanii potrafi kosztować 1,4 tys. funtów (7,6 tys. zł!), tymczasem na polskiej giełdzie w Słomczynie właściciel pseudohodowli życzy sobie za niego 110 funtów (600 zł). Jeśli chodzi o labradory, w Wielkiej Brytanii szczenięta tej rasy osiągają cenę nawet 2,5 tys. funtów. W Polsce w pseudohodowli można je kupić za 170 funtów (900 zł).

Zarabiają na cierpieniu psiaków

To właśnie różnica w cenach kusi nieuczciwych hodowców do zarabiania na cierpieniu psów. Hodowcy z Polski, z którymi rozmawiał Daily Mail ujawnili, że brytyjscy pośrednicy kupują od nich całe mioty. Później szczenięta są transportowane przez cały kontynent samochodami lub ciężarówkami.

Największy ruch w tym okrutnym „interesie” panuje na wiosnę, kiedy noce wciąż bywają przeraźliwie zimne. Małe, nawet 7-tygdniowe pieski, wkładane są do klatek i jadą około 33 godzin. Zwierzaki na czas transportu czasami nie dostają nawet karmy, a jeśli już to niewiele. Pośrednikom chodzi o to, by nie załatwiały się po drodze. Aby były grzeczne i w czasie kontroli najlepiej spały, dostają leki uspokajające. Przewożone są często w bagażnikach lub na „pace” ciężarówki.

Przed samym wjazdem do Wielkiej Brytanii handlarze zatrzymują się na postój, w czasie którego robią porządek z psami. Sprzątają ich klatki i czyszczą szczenięta jeśli te się zabrudziły. Chodzi o to, by w czasie kontroli granicznej wyglądały jak najlepiej i nie wzbudziły podejrzeń pograniczników. Lepiej żeby nie sprawdzali dokładnie dokumentów…

Kłamią w dokumentach

Psy oczywiście posiadają dokumenty i odpowiednie certyfikaty. I te i te co najmniej naciągane. Pojawia się w nich informacja o rodowodzie, nazwisko hodowcy, szczepieniach. Przede wszystkim jednak sfałszowana informacja o dacie urodzenia. Chodzi o to, by pies wydawał się starszy niż w rzeczywistości, czyli w wieku sugerującym, że przeszedł już obowiązkowe szczepienie na wściekliznę. Niektóre faktycznie są na nią szczepione, choć zdecydowanie wcześniej niż powinny (to groźne dla delikatnego organizmu kilkutygodniowego pieska), inne nie dostają szczepionki wcale, powodując tym samym ryzyko rozprzestrzeniania się wścieklizny.

Na koniec takie wymęczone pieski trafiają do niczego niepodejrzewających kupców w Wielkiej Brytanii. Z powodu tego, co przeszły mogą mieć później problemy behawioralne i kłopoty ze zdrowiem. Jak wynika z danych uzyskanych przez Daily Mail od organizacji charytatywnej zajmującej się pomocom psom, co trzecia reklama online proponująca sprzedaż rasowych psów online dotyczy importowanych z Europy Wschodniej szczeniąt, które mają za sobą tę gehennę.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close