Horror w Rosji. 37-letnia Jekaterina – matka trojaczków z Władywostoku zadźgała nożem własnego męża i dwoje 5-letnich dzieci. Kobieta wpadła w furię, kiedy usłyszała od 40-letniego małżonka, że chce się z nią rozwieść i zabiera dzieci. Po dokonaniu okrutnej zbrodni posprzątała ślady krwi i udając, że nic się nie stało, nic poszła do kina. Z trójki maluchów ocalał tylko jeden chłopiec. Miał wiele szczęścia.
Do tragedii doszło pod koniec kwietnia przy ul. Tołstoja w centrum Władywostoku – liczącej ponad 600 tys. mieszkańców stolicy Kraju Nadmorskiego. Sąsiadka 37-letniej Jekateriny poczuła dziwny zapach z mieszkania. Postanowiła zapukać do drzwi, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Zaniepokoiła się, gdy nikt nie reagował na jej wezwania. W końcu zadzwoniła po pomoc. Kiedy służby dotarły do mieszkania, na podłodze w widocznym miejscu leżało ciało 40-letniego mężczyzny.
Horror we Władywostoku. Ciała dzieci w sportowej torbie
Jak relacjonują rosyjskie media, wyrodna matka ukryła ciała dzieci w sportowej torbie, a zwłoki męża zawinęła w folię. Po wszystkim Jekaterina dokładnie wysprzątała mieszkanie i poszła do kina. Policjanci namierzyli ją i zatrzymali. Postawiono jej zarzut zabójstwa. Kobieta zostanie też zbadana przez psychiatrów.
Tylko jeden z trzech chłopców przeżył
Jekaterina była matką trojaczków, które przyszły na świat w 2016 roku. Dwaj synowie zginęli z rąk matki. Trzeci z chłopców nie zginął w okrutnej rzezi tylko dlatego, że w chwili tragedii przebywał w przedszkolu. Nie ujawniono, dlaczego dwójka maluchów feralnego dnia została w domu.
Jak donoszą media, w małżeństwie Jekateriny i jej o trzy lata starszego męża już od dłuższego czasu działo się źle. Świadkowie mówili, że matka po porodzie zaczęła zachowywać się dziwnie, a ojciec, żeby ochronić dzieci, zabierał je do swoich krewnych, którzy mieszkali w innym mieście. Krótko przed tragedią Jekaterina założyła konto na portalu randkowym, gdzie napisała, że jest gotowa na nowy związek.
Źródło: Komsomolskaja Prawda, fakt.pl
