„Szłam po łące, patrzę, a tu na ziemi leży jakieś dziwne jajo. Nie dość, że było duże, to też całe w kropki” – opowiada Faktowi pani Krystyna Graczykowska z Bisztynka na Warmii. Postanowiła podrzucić znalezione jajko jednej ze swoich kur. „To, co się z niego wykluło, normalnie mnie zaszokowało! – dodaje gospodyni.
Gdy nadszedł ten dzień, pękła skorupka i wyłoniła się malutka, kudłata główka.
„Z jaja wyskoczył mały żuraw” – ciągnie niezwykłą opowieść pani Krystyna.
Malutki – bo tak na imię dostał ptaszek – był karmiony metodą „usta–dziób”.
„Ugotowane jajko rozdrabniałam w ustach i wkładałam mu do pyszczka” – mówi 71-latka.
Dziś żuraw ma już rok i uwielbia gotowane ziemniaki, zboże i robaki. Troskliwa opiekunka nie żałuje mu jednak także innych przysmaków: Malutki zasmakował w parówkach, które połyka ze smakiem!
Ptak stał się prawdziwą atrakcją Bisztynka. Mimo, że ma swoje miejsce w specjalnie dla niego przygotowanym kurniku, to często opuszcza gospodarstwo pani Krysi i spaceruje sobie po miasteczku.
„Gdy z synem jedziemy samochodem po zakupy, leci na wysokości okien auta i muszę kilka razy na niego głośno krzyknąć i dopiero wraca do domu” – śmieje się pani Krystyna. Dodaje też, że kilka dni temu nad jej domem pojawiły się klucze powracających żurawi i coś skrzeczały.
„Mój Malutki nawet na nie nie spojrzał. U mnie jest mu najlepiej!” – podkreśla 71-latka.
Źródło: lolmania.eu