W sobotę podczas spaceru z dziećmi mężczyzna natrafił na ludzkie szczątki. Miejsce, w którym znaleziono zwłoki, jest oddalone zaledwie 20 kilometrów od miejscowości Borowiec, gdzie doszło do potrójnego morderstwa. Czy szczątki należą do poszukiwanego Jacka Jaworka? Policja zaznacza, że ustalić to pozwolą dopiero specjalistyczne badania.
Jako pierwsza o znalezieniu ludzkich szczątków napisała strona klobucka.pl. Mężczyzna, który był z dziećmi na spacerze w lesie w sobotę 14 października, przez przypadek natknął się na wystające z ziemi ludzkie szczątki. Znajdowały się one w Żurawiu w gminie Janów (województwo śląskie). Mężczyzna odprowadził dzieci do domu, a następnie wrócił na miejsce, by upewnić się, na co natrafił. Następnie powiadomił policję.
Ludzkie szczątki znalezione niedaleko miejsca tragicznej zbrodni w Borowcach. Konieczne są dokładne badania
Pierwsze informacje mediów potwierdziła już także policja. – Otrzymaliśmy wczoraj zgłoszenie o odnalezieniu ludzkich szczątków. Policjanci pracowali na miejscu do późnych godzin nocnych. Dzisiaj od rana, korzystając z naturalnych warunków, działania zostały wznowione. Na chwilę obecną nie można jednoznacznie stwierdzić, kogo szczątki tam odnaleziono. Ciało jest w znacznym stopniu rozkładu i dopiero badania genetyczne prawdopodobnie pozwolą na odpowiedź o tożsamość – powiedziała serwisowi klobucka.pl rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie aspirant sztabowa Barbara Poznańska.
Dziennikarze „Faktu” dodają, że miejsce odkrycia zwłok znajduje się zaledwie 20 kilometrów od miejscowości Borowiec, gdzie w lipcu 2021 roku doszło do potrójnego zabójstwa. Jak jednak dodaje rzeczniczka częstochowskiej policji, na razie nie da się stwierdzić, czy ciało należy do Jacka Jaworka. Zwłoki są bowiem w takim stanie, że niemożliwe było nawet określenie płci denata. – Musimy opierać się na dowodach i badaniach specjalistycznych – podkreśliła Barbara Poznańska w odpowiedzi na kolejne pytania dotyczące poszukiwanego Jaworka.
Zbrodnia w Borowcach. Jacek Jaworek zabił swojego brata, szwagierkę i 17-letniego bratanka
Do zbrodni w Borowcach (powiat częstochowski) doszło w nocy z 9 na 10 lipca. Zdaniem śledczy Jacek Jaworek wszedł do domu rodzinnego, w którym od niedawna mieszkał razem z rodziną brata i zacząć oddawać strzały do swoich bliskich. Najpierw, przed domem, zastrzelił swojego brata, 44-letniego Janusza. Następnie wtargnął do domu, w którym próbowała zabarykadować się jego szwagierka, 44-letnia Justyna. Mężczyzna następnie zabił kobietę i jej starszego syna, 17-letniego Jakuba. Zbrodnię przeżył najmłodszy syn pary, 13-letni wówczas Gianni, który ukrył się w domu, a następnie uciekł przez okno do domu dalszej rodziny.
52-letni wówczas Jacek Jaworek miał zbiec z miejsca zbrodni, pozostawiając w domu dokumenty, pieniądze oraz leki, które przyjmował na stałe. Przed domem zostawił także samochód. Śledczy do tej pory przesłuchali ponad 100 świadków oraz rozpoczęli współpracę z amerykańskimi śledczymi. Przyjęto dwie wersje zdarzeń – uznano, że Jaworek żyje i ukrywa się w Polsce lub za granicą, lub nie żyje, a jego zwłoki są w nieustalonym miejscu.
Źródło: gazeta.pl