Polska

Zabił żonę i ukrył się w tym miejscu. Koszmarny mord pod Tucholą

Kilkanaście godzin spędził 44-letni Ireneusz R. w przyczepie kempingowej na jednej z działek w Wielkiej Komorzy pod Tucholą. Mężczyzna ukrył się tam po tym, jak na oczach własnego dziecka zabił żonę. Został zatrzymany i usłyszał zarzuty. Za popełnienie potwornej zbrodni grozi mu nawet kara dożywotniego więzienia.

Zabił żonę i ukrył się w tym miejscu. Koszmarny mord pod Tucholą

Do morderstwa doszło w środę 6 kwietnia około godziny 22.

Gdy rodzina szykowała się do snu, 44-latek wziął nóż i wbił go kilka razy, leżącej już w łóżku żonie w klatkę piersiową. Wszystkiemu przyglądał się ich 8-letni syn Kuba. Chłopiec pobiegł do pokoju obok i powiedział dziadkom, że tata zabił mamę.

Ukrył się niedaleko od domu

– Wbiegłam do pokoju, ale na pomoc było już a późno. Patrząc mi w oczy, oddała ostatnie tchnienie – mówi pani Elżbieta (62 l.), matka mordercy. W czasie, gdy rodzice nie mogli otrząsnąć się z szoku, Ireneusz R. wciągnął na siebie spodnie żony i wybiegł z domu. Postanowił udać się na pobliskie ogródki działkowe i tam się ukryć. Włamał się do przyczepy kempingowej na jednej z działek i tam chciał przeczekać. Przez kilkanaście godzin pił tam alkohol i żył nadzieją, że nikt go nie znajdzie. Policjanci, którzy przeszukiwali okolicę z psami, wytropili go jednak. – Do przyczepy musiał wejść przez okno. Smród alkoholu jest niesamowity, no i zrobił ogromny bałagan – mówi właścicielka działki.

Porządna, spokojna kobieta

Mieszkańcy wsi nie mogą sobie wytłumaczyć, dlaczego doszło do takiej tragedii. Przyznają, że Ireneusz R. nadużywał alkoholu, ale nikt nie spodziewał się, że może być zdolny do tego, by zabić…! – Wszyscy go tu znali. Kiedyś był trochę jak hipis. Pacyfista, dredy, szerokie spodnie. Pił dużo – przyznają. O małżonce Ireneusza wyrażają się w samych superlatywach: – Regina to była normalna kobieta. Pracowała więcej niż on. W dzień śmierci podpisała umowę o pracę – podkreślają sąsiedzi.

Wszystko przez zazdrość?

– Kiedyś mieli założoną niebieską kartę, ale to było dawno. Bywało że się kłócili, ale ostatnimi czasy było w miarę spokojnie. Nie mam pojęcia, co mu strzeliło do głowy. Czasami chodził za nią nawet do drugiej wsi, tak był o nią zazdrosny. Renia nie dawała mu żadnych powodów. Ona na innego mężczyznę nawet nie spojrzała – mówi załamany pan Marek, ojciec Ireneusza.

Prokurator rejonowy w Tucholi przedstawił zatrzymanemu zarzut zabójstwa. Decyzją sądu podejrzany trafił na trzy miesiące do aresztu. 44-latkowi grozi kara nawet dożywotniego pozbawienia wolności.

Źródło: fakt.pl

Powiązane artykuły

Back to top button
Close