W sieci ukazało się zdjęcie przedstawiające denata, którego ciało znaleziono w Dąbrowie Zielonej. Nieoficjalnie to poszukiwany za potrójne zabójstwo Jacek Jaworek. Makabryczna fotografia wywołała oburzenie w mediach społecznościowych. – Co najmniej naruszenie etyki, a może nawet prawa – komentuje dla o2.pl były rzecznik KGP Mariusz Sokołowski.
Przypomnijmy, że w piątek (19 lipca) na terenie Dąbrowy Zielonej znaleziono ciało mężczyzny z raną postrzałową głowy. Wedle nieoficjalnych informacji podawanych przez TVN 24 i „Gazetę Wyborczą” zwłoki należą do Jacka Jaworka – podejrzanego o potrójne zabójstwo w Borowcach. Prokuratura czeka na wyniki badań DNA, które potwierdzą, czy to rzeczywiście poszukiwany od trzech lat mężczyzna.
Drastyczne zdjęcie w sieci. To Jacek Jaworek?
W niedzielę wieczorem na platformie X ukazały się zdjęcia, które mają przedstawiać denata znalezionego w Dąbrowie Zielonej, czyli domniemanego Jacka Jaworka. Mężczyzna ma zakrwawioną twarz, na czole jest widoczna rana postrzałowa. Ciało opiera się o murek i jest przytrzymywane przez osobę w lateksowej rękawiczce. Wiele wskazuje na to, że fotografia powstała podczas czynności wykonywanych przez służby.
– Będziemy to sprawdzać – przekazała nam Barbara Poznańska, rzeczniczka Komendy Miejskiej Policji w Częstochowie, zapytana o autentyczność zdjęcia. Jak dodała, trwa wyjaśnianie sprawy i sporządzanie dokumentacji. Może się bowiem okazać, że doszło na naruszenia prawa. Internauci są wstrząśnięci, że takie zdjęcie wyciekło do sieci i uważają, że nie świadczy to najlepiej o profesjonalizmie osób pracujących na miejscu ujawnienia zwłok.
Zdjęcie zwłok Jacka Jaworka w sieci? Były policjant komentuje
Gdyby potwierdziły się spekulacje, że zdjęcie zostało zrobione przez policjantów, oznaczałoby to dla nich poważne problemy.
– Na miejscu ujawnienia zwłok pracuje dużo osób. To nie tylko policja czy prokuratura, ale także medycy sądowi. Tak czy inaczej nikt nie powinien udostępnić materiałów, które są materiałami z miejsca zdarzenia – mówi w rozmowie z o2.pl. Mariusz Sokołowski, były rzecznik Komendy Głównej Policji.
Sokołowski spekuluje, że zdjęcie mogło powstać albo jako materiał do postępowania, albo zostać zrobione telefonem – i to trzeba teraz sprawdzić. Dodaje, że od osób, które są na miejscu, oczekuje się zachowania tajemnicy w związku z obowiązkami służbowymi.
Jeżeli nie ma zgody osoby lub organu prowadzącego postępowanie, dochodzi co najmniej do naruszenia etyki, a może i naruszenia prawa. Jeśli to materiał z prowadzonego postępowania przygotowawczego, to jest to wręcz przestępstwo. Gdy dana osoba wykonała zdjęcie telefonem komórkowym, ale pracuje tam chociażby jako funkcjonariusz wykonujący swoje zadania, to wówczas ponosi odpowiedzialność dyscyplinarną – dodaje Sokołowski.
Katalog kar dyscyplinarnych jest szeroki – od upomnienia po zwolnienie. Wiele zależy też od okoliczności – czy zdjęcie wyciekło przypadkiem, czy zostało wrzucone celowo. Sprawdza się również, czy fotografia nie została przekazana komuś w zamian za korzyść majątkową. – To by stawiało w jeszcze gorszym świetle tych, którzy udostępniają taki materiał – komentuje Sokołowski. – Jeżeli jesteś policjantem, strażakiem, medykiem sądowym prokuratorem, wykonujesz czynności służbowe, które są ściśle określone przez zakres twoich zadań. Na pewno nie jest nim robienie zdjęć na potrzeby mediów społecznościowych. Przekraczasz swoje uprawnienia – dodaje nasz rozmówca. Zaznacza, że osoba, które udostępniła takie zdjęcie, może mieć spory problem.
Jeżeli jest to osoba, która prowadzi postępowanie przygotowawcze, a jest to materiał z postępowania przygotowawczego, to ma zarzut z udostępniania takiego materiału. Być może także zarzut przekroczenia swoich uprawnień. Natomiast jeśli jest to osoba, która nie prowadzi postępowania, ale była tam na miejscu, wykonywała inne zadania, ale zrobiła takie zdjęcie, to też może być rozpatrywane jako przestępstwo dotyczące przekroczenia uprawnień – mówi Sokołowski.
Warto dodać, że do sieci wyciekały już wcześniej podobne zdjęcia – tak było w przypadku Grzegorza Borysa, który zamordował 6-letniego syna. Zwłoki mężczyzny publikowani w mediach społecznościowych. Śledztwo w tej sprawi wszczęła prokuratura. Z kolei policjanci, którzy zrobili zdjęcie zwłok 19-letniej Basi potrąconej przez autobus w Katowicach, byli zawieszeni, ale wrócili do pracy. Prokuratura zajęła się także tą sprawą.
To nie koniec sprawy Jaworka?
Czy jeśli badania DNA potwierdzą, że w Dąbrowie Zielonej znaleziono zwłoki Jacka Jaworka, sprawa zabójstwa w Borowcach zostanie zamknięta? Mariusz Sokołowski uważa, że gdy okaże się to prawdą, śledczy nadal będą musieli odpowiedzieć na wiele pytań.
Jeżeli on się tyle czasu ukrywał i żył, to jak to możliwe, że przy tak szeroko zakrojonych poszukiwaniach ten człowiek zdołał się ukryć? – zastanawia się były rzecznik KGP. – Nie byłoby dobrze, gdyby ta sprawa zakończyła się na tym etapie. Tu jest jeszcze wiele pytań – gdzie się ukrywał, dlaczego tyle czasu go nie znaleziono i czy ktoś mu pomagał – podsumowuje Mariusz Sokołowski.
Źródło: o2.pl