Wrocławski magistrat rozwiązał w poniedziałek Marsz Polaków zorganizowany przez środowiska narodowe z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Według urzędników podczas marszu był wznoszone hasła antysemickie. Policja użyła armatek wodnych, aby rozpędzić uczestników.
#Pilne: #Wroclaw: policja rozwiązała marsz narodowców. Doszło do starć z policja. Ranny jeden funkcjonariusz. @RMF24pl pic.twitter.com/CcOTtqW6AK
— Mateusz Czmiel (@MCzmiel) November 11, 2019
Zgromadzenie, którego jednym z organizatorów jest były ksiądz Jacek Międlar, w tym roku przebiegało pod hasłem „Żeby Polska była Polską”.
Na ulicy Dubois marsz został rozwiązany. Według urzędników wznoszono hasła antysemickie i odpalono race.
Po rozwiązaniu marszu policjanci apelowali do uczestników o rozejście się. Po 20 minutach, wobec braku reakcji, policja użyła armatek wodnych.
Kordon policji zepchnął manifestantów w stronę ul. Pomorskiej. Z tłumu manifestantów w stronę policjantów rzucano petardy, poleciały też puste butelki.
Według informacji PAP, funkcjonariusze wyprowadzili z tłumu co najmniej kilka osób.
W marszu brało udział kilka tysięcy osób. Wyruszyli oni z Wyspy Słodowej, a następnie ulicą Dubois mieli przejść do mostu Sikorskiego i na plac Jana Pawła II. Stamtąd zaś do Placu Solidarności. Nim manifestację rozwiązano, przeszli ok. 200 metrów.
Źródło: interia.pl